"Stoimy w obliczu naprawdę dramatycznego wydarzenia o konsekwencjach nie tylko dla Bliskiego Wschodu, ale dla całego świata. Przystąpienie USA do wojny zmienia scenariusz, bo dotyczy to najważniejszego światowego mocarstwa" - napisał w poniedziałek na łamach włoskiego dziennika "Corriere della Sera" redaktor naczelny Luciano Fontana. Skomentował w ten sposób atak sił USA na ośrodki nuklearne w Iranie.
"Pokazuje to też absolutną nieprzewidywalność Donalda Trumpa. Prezydent USA obiecał pokój wszędzie, a nie doprowadził do niego w żadnym z konfliktów, zaś teraz sam jest siłą napędową eskalacji" - kontynuował.Reklama
W dalszej części przypomina, iż na Bliskim Wschodzie stacjonuje w tej chwili ponad 40 tys. żołnierzy, stały się teraz obiektami, których trzeba bronić.
Atak USA na Iran. "Trump zaprzeczył samemu sobie"
Włoski dziennikarz wymienił również prawdopodobne konsekwencje ataku USA na Iran. Według niego może dojść do utrudnienia w ruchu statków przewożących ropę naftową przez kontrolowaną przez Iran cieśninę Ormuz, co - jak przewidział - może mieć "poważne reperkusje dla cen energii".
Dodał, iż istnieje również strach przed terroryzmem, "zwyczajową bronią islamistów, którym przewodzi i których chroni Iran".
"Oczywiście zabronienie Teheranowi budowy arsenału atomowego to słuszny cel, podobnie jak powstrzymanie gróźb dotyczących istnienia Izraela. Otwarcie frontu w globalnej wojnie stanowi jednak coraz większe zagrożenie" - zaznaczył autor.
"Trump zezwolił na atak, przecząc samemu sobie, z entuzjazmem, który niepokoi. Zdecydował o tym sam, zlekceważył swoich sojuszników czy raczej zadrwił z nich, uznając, iż się nie liczą" - ocenił Fontana, dodając, iż państwa europejskie zostały zepchnięte na margines.
"Aby odgrywać pierwszorzędną rolę w tym nowym świecie, Europa nie potrzebuje małych kroków czy fasadowych zmian. Potrzebny jest prawdziwy przełom w decyzjach i ambicjach" - podkreślił Włoch.
Gazeta informuje też, iż w całych Włoszech wzmocniona została ochrona ok. 29 tys. obiektów, w tym 800 amerykańskich. Jak dodaje, specjalnej ochrony wymaga też np. jacht ambasadora USA w Rzymie Tilmana Fertitty.
"Wojna Trumpa". Włoskie media krytykują prezydenta USA
Na temat działań Donalda Trumpa wypowiedział się również dziennik "La Repubblica", który zamieścił na pierwszej stronie nagłówek "Wojna Trumpa".
W komentarzu zaznaczono: "Możliwe, iż przeprowadzając atak na Iran, Donald Trump poważnie uszkodził irańskie obiekty atomowe, pewne jest za to, iż zniszczył resztki wiarygodności Stanów Zjednoczonych w świecie. We własnym kraju wywołał kryzys w opinii publicznej, która głosowała na niego po to, by zajął się krajem, a nie zwalczaniem odległych potworów".
Zdaniem publicysty Trump wywołał też podziały we własnej administracji i instytucjach państwa, które nie były jednomyślne w aplauzie dla jego decyzji i w ocenie jej konsekwencji.
Komentator zwrócił również uwagę na stałą niepewność co do zamiarów prezydenta USA, która - jego zdaniem - najwyraźniej "bardzo go bawi".
"Chciał wycofać Amerykę z wojen na Bliskim Wschodzie. Wczoraj rozpoczął atak na Iran"
O "wojnie Trumpa" napisała również "La Stampa", przypominając, iż prezydent USA "chciał wycofać Amerykę z niekończących się wojen na Bliskim Wschodzie".
"Od wczoraj Donald Trump jest prezydentem, który rozpoczął wojnę z Islamską Republiką Iranu, przed którą udało się uchronić ośmiu prezydentom, z nim włącznie - podkreśliła.
Dziennik ocenia, iż to dowód na "zdradzone obietnice Donalda-pacyfisty". Jak zauważa, na niedawnym szczycie G7 Trump podpisał wezwanie do deeskalacji konfliktu izraelsko-irańskiego - po czym rozpoczął naloty.
Turyńska gazeta podkreśla, iż ryzyko eskalacji jest wysokie, bo ajatollah Ali Chamenei, najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu, musi zachować twarz i odpowiedzieć Stanom Zjednoczonym, a to oznacza, iż będzie coraz mniej miejsca dla dyplomacji.
"La Stampa" zwróciła uwagę, iż rządy państw UE, które zaledwie 30 godzin wcześniej odbyły rozmowy z szefem MSZ Iranu Abbasem Aragczim, by spróbować zakończyć konflikt irańsko-izraelski drogą dyplomatyczną, "zostały wymanewrowane" i zaskoczone atakiem USA na obiekty nuklearne w Iranie.
Włoskie media o ataku USA na Iran: Sygnał jest mocny i jednoznaczny. Nie dotyczy tylko Iranu
Z kolei Rzymskie "Il Messaggero" następująco podsumowało obecną sytuację: "Coraz bardziej powszechna jest obawa, iż w relacjach między państwami sytuacja kompletnie wymknęła się spod kontroli i nie podlega regułom". Według gazety zwłaszcza dla zwykłych obywateli staje się to "dramatyczną normalnością".
"Wydaje się, iż w tej chwili do wojny przystępuje się bez logicznego celu, ale wyłącznie pod wpływem prymitywnych instynktów zemsty i podboju, wskutek wybuchu gniewu możnych, by zaspokoić niepohamowane pragnienie przemocy i zniszczenia" - oceniła gazeta.
Inaczej sytuację zinterpretował dziennik "Il Giornale", który operację pod kryptonimem "Północy Młot" określa jako "lekcję Trumpa".
"Ameryka zrobiła to, czego oczekiwał nie tylko Izrael, ale cały Zachód" - napisał redaktor naczelny Alessandro Sallusti.
"Sygnał jest mocny i jednoznaczny, i nie dotyczy tylko Iranu: demokracje nie będą już bezbronne wobec tego, kto im zagraża" - dodał.
Zdaniem Sallustiego z najnowszych wydarzeń można wyciągnąć dwa wnioski. Po pierwsze, "hegemonistyczne ambicje irańskich ajatollahów w świecie islamskim zostały zatrzymane w sposób prawdopodobnie nieodwracalny".
"Po drugie, ten, kto wyobrażał sobie, iż Ameryka zrezygnowała z pełnienia roli żandarma świata, musi zmienić zdanie. To, co wydarzyło się wczoraj w nocy w Iranie, może powtórzyć się wszędzie, gdyby komuś przyszło do głowy zagrozić naszej wolności tak, jak wielokrotnie czynił to Teheran" - podkreślił.
Iran uznał atak sił USA za poważne naruszenie prawa międzynarodowego. Sallusti skrytykował jednak władze Iranu.
"To niepojęte, iż o wspólnych zasadach, które należy szanować, mówi kraj taki jak Iran, który nie ma żadnego szacunku dla praw człowieka swoich obywateli i nie robi tajemnicy z tego, iż wspiera terrorystów" - napisał.
Stwierdził, iż w chwilach takich jak ta jedyne, co można zrobić, to wybrać, po której stronie chce się stać. Poparcie tamtej strony będzie oznaczało, iż jest się "wspólnikiem Putina, Hamasu, ajatollahów i każdego raka świata" - ocenia redaktor naczelny "Il Giornale".