Obraz rynkowy po Jackson Hole. Złoty na fali słabnącego dolara

3 tygodni temu

Jeszcze wiosną tego roku nie brakowało opinii, iż Fed może w tym roku w ogóle nie obniżyć stóp procentowych. Teraz jesteśmy po konferencji w Jackson Hole, na której prezes Powell zapowiedział nie jedną obniżkę, a cały proces normalizacji. W jego wyniku stopy mają w USA spaść do 3%, a przynajmniej tak to widzą rynki.

Czeka nas seria obniżek stóp przez FED?

Obecnie stopy procentowe w USA są w przedziale 5,25-5,5%, co jak na standardy ostatnich dwóch dekad jest poziomem wysokim. Fed podniósł stopy wyżej niż początkowo oczekiwał rynek i utrzymuje je na tym poziomie dłużej, bo nie zareagował na czas na wzrost inflacji i przez dość długi okres czasu obawiał się jej drugiej fali. Teraz jednak tendencje spadku inflacji wydają się solidnie zakorzenione, zatem pora na tak długo wyczekiwane przez inwestorów obniżki.

Konferencja w Jackson Hole to wydarzenie szczególne od kiedy zapowiedziane zostało tam QE2 (druga runda luzowania ilościowego). Powszechnie oczekiwano, iż właśnie tam prezes Powell zakomunikuje wrześniową obniżkę, a on zrobił nie tylko to, ale tonem swoich wypowiedzi dał jasno do zrozumienia, iż mówimy o całej serii ruchów. Rynek spodziewa się obniżenia stóp o 100 bp to końca roku i dalszych 125 bp (co jest łącznie ekwiwalentem 9 obniżek po 25 bp) do końca 2025 roku. Co istotne rynek ocenia, iż stopy już dalej nie będą obniżane i zostaną na poziomie 3%. Tym samym widać jasno, iż rynki w tej chwili „kupują” wizję miękkiego lądowania. Ta zaś sprzyja ryzykownym aktywom i słabości dolara, szczególnie wobec walut azjatyckich (wobec podwyżek stóp w Japonii).

Co w tym scenariuszu może pójść nie tak?

Po pierwsze, inflacja może odbić na nowo wiążąc ręce Powellowi. Na ten moment wydaje się to jednak dość mało prawdopodobne, bo najważniejsze procesy cenowe w USA zdają się być pod kontrolą. Drugim scenariuszem alternatywnym jest głębsze spowolnienie, zmuszające Fed do szybszych cięć stóp. To scenariusz, który początkowo może być dla dolara jeszcze gorszy, jednak jeżeli doprowadziłby do turbulencji na rynkach, dolar w ostatecznym rozrachunku może na nim skorzystać.

Złoty na ten moment żegluje słabością dolara i korzysta z wybicia górą na parze EURUSD. Na parze USDPLN nie mamy żadnego wsparcia aż do strefy 3,60-3,65. Jednak warto zauważyć, iż przez cały czas trzyma wsparcie 4,25 na parze EURPLN. Jego przełamanie przyspieszyłoby umocnienie naszej waluty. W poniedziałek o 8:50 euro kosztuje 4,28 złotego, dolar 3,82 złotego, frank 4,52 złotego, zaś funt 5,05 złotego.

Źródło: dr Przemysław Kwiecień, XTB

Idź do oryginalnego materiału