W tym roku wydatki Polaków są wyjątkowo niestabilne. Ciągłe zmiany, zwykle na gorsze uderzają w finanse obywateli. W tym tygodniu będzie trzeba zmierzyć się z nową opłatą, którą solidarnie wiele osób będzie musiało zapłacić. Jak w każdej sytuacji, jedni stracą, a inni zyskają, co wcale nie oznacza, iż ci drudzy będą wygranymi.
Jeśli ktoś w tym roku próbował dokładnie obliczyć, ile będzie musiał wydać na życie, to z pewnością nie trafił. Dynamiczna sytuacja na rynku, w tym walka z inflacją sprawia, iż ceny trzeba ciągle dopasowywać do aktualnych uwarunkowań. Jakby się tego nie rozplanowało, w każdym tygodniu może pojawić się jakaś nowa opłata za dany produkt. Tak też jest od dziś i jest to istotne dla milionów Polaków, bo sporo z nas wydaje na to co miesiąc niemałe pieniądze.
Nowa opłata dla jednych wyższa, dla innych niższa
Okazuje się, iż trzeba będzie więcej. Przynajmniej w kontekście rodzin, które użytkują samochody z instalacją gazową. Te bardzo oszczędne auta od dziś będziemy tankować drożej. Nowa opłata za LPG może być wyższa o kilka groszy na litrze, co odczujemy na koncie bankowym lub spoglądając w portfel po dokonaniu płatności. Dla kontrastu diesel i benzyna od dziś znowu są tańsze, a to chyba nie koniec trendu spadkowego. Niemniej, to wciąż kierowcy aut z LPG są wygranymi, jeżeli chodzi o koszt przejechania 100 km.
To wszystko potwierdzają najnowsze analizy ekspertów. „Z naszych prognoz wynika, iż zarówno benzyny, jak i olej napędowy mogą być tańsze o kilka groszy” – stwierdziła Magdalena Robak, analityk rynku paliw e-petrol.pl w nowym wideo komentarzu. „Natomiast o tyle samo podrożeje LPG” – podkreśla. Prognozowany przedział cenowy dla autogazu na ten tydzień to 2,78-2,85 zł/l. Z kolei średnia cena benzyny 95-oktanowej ulokuje się gdzieś w przedziale 6,51-6,62 zł/l. Diesel ma kosztować 6,33-6,45 zł/l. Lokalnie paliwo może być sprzedawane dużo poniżej średniej, bo w hurcie ceny spadają dość mocno.
Jak to jest, iż powinno być drożej, a jest taniej?
Nowe opłaty, zwłaszcza te niższe mogą zaskakiwać wiele osób. Złotówka mocno osłabiła się względem dolara (kurs ok. 4,30), a ropa naftowa nie była tak droga od listopada zeszłego roku. „Na giełdzie paliw w Londynie widzimy bardzo wysokie ceny ropy, które przekroczyły choćby 90 dolarów za baryłkę” – zauważa Magdalena Robak z e-petrol.pl. „Jednocześnie ustanawiając 10-miesięczne maksima. Było to związane z zapowiedziami ze strony Rosji i Arabii Saudyjskiej o dalszym ograniczaniu wydobycia surowca” – tłumaczy wzrost notowań.
Jednak wszystkiemu przeciwdziałają krajowi producenci paliw, którzy starają się zapewnić rynkowi jak najtańszy diesel i benzynę. Rafinerie w Polsce są w stanie oferować paliwo dużo taniej, niż produkty importowane z rynku europejskiego. Jednak krajowa produkcja nie zaspokoi całego rynku. Istnieje ryzyko niedoboru paliw w tej dobrej cenie, co budzi obawy w niektórych sektorach gospodarki (np. w rolnictwie). Spekuluje się, iż istnieje presja na radykalne obniżanie cen paliw, aby zdusić inflację. Jak długo polskie rafinerie to wytrzymają, trudno powiedzieć, ale z pewnością celem jest utrzymanie tańszego paliwa przynajmniej do wyborów parlamentarnych (15 października br.).