- Peruwiańska kopalnia miedzi Laas Bambas została zablokowana przez lokalnych protestujących. Dostawy miedzi mogą przez to doznać gwałtownych przerw.
- Kopalnia należy do chińskiej firmy wydobywczej MMG, której relacje z miejscową ludnością, najoględniej mówiąc, nie układają się zbyt kolorowo.
Kopalnia Las Bambas w Peru zlokalizowana jest w górzystej prowincji Cotabambas w Andach. Jest to kopalnia odkrywkowa, która, wedle danych peruwiańskiego rządu, w zeszłym roku dostarczyła na światowe rynki 302 tys. ton metrycznych miedzi. Przekładać się to ma około 2 procent całej podaży czerwonego metalu. Dodatkowo, prócz miedzi Las Bambas jest też źródłem molibdenu.
Obiekt stanowi własność chińskiej firmy MMG. Mottem tej firmy jest hasło „We mine for progress”. Ewidentnie jednak firma oraz lokalna ludność różnią się w opiniach dotyczących tego, co w istocie stanowi progres, kopalnia bowiem w istocie od samego początku swojego istnienia – otworzono ją w sierpniu 2015 roku – jest zarzewiem zapiekłych konfliktów.
Kopalnia niezgody
Złoża naturalne, takie jak miedź, najczęściej traktowane są przez mieszkańców terenów je zawierających jako szansa. W przypadku złóż Las Bambas, lokalna ludność traktuje owe złoża raczej jako przekleństwo. Zaczęło się już od protestów towarzyszących samemu otwarciu. Miejscowi byli przeciwni ogromnej odkrywce z uwagi na szkody środowiskowe i zatrucie okolicy. Tysiące ludzi usiłowały wówczas powstrzymać budowę, co skończyło się starciami z armią i policją oraz ofiarami śmiertelnymi.
Choć kopalnia ostatecznie rozpoczęła pracę – i to jakże efektywną i dochodową – to napięcie nie słabło. W kolejnych latach miejscowa ludność wielokrotnie organizowała protesty, blokując drogi dojazdowe. Z uwagi na okolicę (pasmo górskie z wielotysięcznymi szczytami dookoła) blokady takie wielokroć zupełnie uniemożliwiały transport urobku. Ze swej strony MMG rewanżowała się protestującym, eksmitując ich z terenów wokół kopalni.
W ostatnich latach toczyły się rozmowy pomiędzy firmą a przedstawicielami lokalnej ludności. Miały one na celu wypracowanie porozumienia, na mocy którego miejscowe społeczności (co prawdopodobnie oznacza jakieś lokalne władze, nie indywidualne osoby per se) uzyskałyby finansowy udział w przychodach z kopalni, w zamian za co kopalnia – a także drogi do niej – przestałaby być celem protestów i blokad.
Po miedziane pieniądze
Jednak, typowo dla Las Bambas, próba osiągnięcia porozumienia zakończyła się nieporozumieniem. Strony poróżniły się o pieniądze – czyli o wysokość kwot, które firma miałaby przeznaczyć na użytek miejscowej ludności. MMG oferowała około 270 milionów dolarów rocznie, druga strona chciała dwakroć tyle. W związku z tym przedstawiciele lokalnych organizacji zadeklarowali dziś, iż wznawiają protest – i wracają do blokowania szlaków.
W poprzednich latach transporty miedzy z Las Bambas były niekiedy kierowane okrężnymi i sporo dłuższymi szlakami, które omijały jednak blokady. Nie wiadomo, czy i tym razem MMG do tego powróci, i czy okaże się to możliwe. choćby jeżeli transport urobku uda się zorganizować, to przypuszczalnie należy liczyć się z opóźnieniami w dostawach i ich zwiększonymi kosztami.
Peru jest ostatnio areną intensywnego konfliktu politycznego (notabene niejedynego w tej okolicy), który niektórzy obserwatorzy podejrzewali choćby o możliwość przerodzenia się w wojnę domową. Mogłoby to dodatkowo przełożyć się na trudności w komunikacji z geograficznie odizolowaną kopalnią. Szczególnie biorąc pod uwagę sytuację, iż większość andyjskich społeczności indiańskich znajduje się w opozycji wobec obecnego rządu Peru.