Okazuje się, iż AI wcale nie jest kurą znoszącą złote jaja. Co najwyżej kurczęciem – bardzo drogim

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Firmy technologiczne rozliczają oczekiwania do kosztów inwestowania w AI po 2 kwartale 2024 roku. Fot. Xinhua/East News


Rewolucja w AI napędzana przez firmę OpenAI i jej produkt ChatGPT wydawała się oczywistym kierunkiem do inwestycji. Jak widzimy na przykładzie wyników za drugi kwartał 2024 roku w pewnych firmach, jak Intel, to może być studnia bez dna i nie każdemu się opłacać.


W grudniu miną już dwa lata, odkąd ChatGPT pojawił się na rynku. Bańka inwestycji w sztuczną inteligencję rozrosła się jak szalona i obecnie… mamy dużo obietnic, a rzeczywistość weryfikuje wiele optymistycznych założeń. Stosunek zysków do kosztów w AI może sprawić, iż na powierzchni utrzymają się wyłącznie najwięksi.

Straty akcji na inwestowaniu w AI


Po publikacji wyników finansowych za drugi kwartał 2024 roku na zachodzie wielu inwestorów zaczęło niespokojnie się wiercić. Nagle okazuje się, iż AI wcale nie jest kurą znoszącą złote jajka. Co najwyżej kurczęciem, które jeszcze musi dojrzeć, ale jego utrzymanie kosztuje krocie, w postaci danych oraz energii. Giełda to zauważyła.

Wspomniany na wstępie Intel, który wydał majątek, aby brać udział w wyścigu zbrojeń AI, patrzył, jak jego akcje w ciągu jednego dnia spadają choćby o 25 proc. Żeby wyrównać słupki, w planach ma ograniczenie kosztów o 10 mld dolarów i zwolnienie 15 proc. wszystkich pracowników.


"Na wyniki drugiego kwartału miały wpływ niekorzystne warunki w zakresie marży brutto wynikające z przyspieszonego wzrostu naszego produktu AI PC, wyższe niż typowe opłaty związane z działalnością niezwiązaną z podstawową działalnością oraz wpływ niewykorzystanej mocy obliczeniowej" – informuje w raporcie za 2 kwartał 2024 roku David Zinsner, dyrektor finansowy firmy Intel.

Akcje Big Techów a AI


Rozczarowanie inwestorów widać również w sytuacji rynkowej Big Techów, czyli największych firm informatycznych na świecie. Chociaż pamiętajmy, iż wciąż mówimy o gronie najbardziej wartościowych przedsiębiorstw na rynku.

Pisaliśmy już o głośnej wtopie Amazona, gdy ich przełomowy sklep obsługiwany przez AI okazał się de facto sterowany przez zespół tysiąca pracowników z Indii. Amazon przez cały czas wydaje ogromne pieniądze na AI, a ich akcje przez ostatni miesiąc spadły o 18,95 proc. Inne Big Techy, czyli największe informatyczne firmy na świecie, też nie są daleko "w tyle" ze stratami.

Akcje Microsoftu w lipcu poleciały o 14,29 proc. Wina awarii z oprogramowaniem? Z pewnością ten kryzys niczemu nie pomógł, ale zachodni analitycy przypisują to właśnie skupieniu się na rozwoju AI i infrastruktury chmury – w porównaniu do ilości pompowanej w to gotówki, wyniki pojawiały się w ślimaczym tempie, co zniechęciło inwestorów. Jednak w ciągu roku akcje firmy zyskały na wartości aż o 44 proc.

W ostatnim miesiącu akcje Google spadły o 16,67 proc., a wiemy, iż działa intensywnie w celu wdrożenia funkcji AI w swoje produkty. Gemini tłumów nie porwał, a nowa generacja wyszukiwarek internetowych przez cały czas wydaje się jedynie obietnicą. O ile nie spełni jej najpierw konkurencja. Tylko musi ją na to stać.

Najistotniejszym wyzwaniem będzie zwiększanie wydajności systemów, aby mogły przetwarzać więcej informacji, przy jednoczesnym zmniejszaniu śladu węglowego i zużycia energii.

Sztuczne inteligencje pożerają energię


Budowanie biznesu z rdzeniem w sztucznej inteligencji wymaga ogromnych centrów danych, pochłania energię i generuje koszty. W raporcie firmy Schneider Electric, o którym już wspominaliśmy na INNPoland, zwraca się uwagę, iż systemy sztucznej inteligencji w tej chwili zużywają 4,3 gigawatów mocy na całym świecie. To odpowiednik zużycia energii w małym państwie. Albo jednej trzeciej Polski.

Roczna stopa wzrostu zapotrzebowania AI na energię ma rosnąć od 26 do 36 proc., co oznacza, iż poziom Polski osiągnie w roku 2028, bądź choćby go przekroczy - prognozowane zużycie energii elektrycznej w tym okresie ma wynosić między 13,5 a 20 GW globalnie.

Coraz więcej państw wprowadza ograniczenia dotyczące dodawania kolejnych dużych obciążeń do sieci. Uzyskanie pozwolenia na budowę lub rozbudowę centrów danych staje się w nich coraz trudniejsze. Dlatego rozchwytywane są kraje jak Polska, gdzie łatwiej o pozwolenia na budowę takich obiektów.

Bez wykorzystywania takich okazji, potencjalny kryzys energetyczny związany z kosztami utrzymania AI i zasobami potrzebnymi do konstrukcji (problemem może być np. niedobór chipów) może zahamować rozwój tej technologii. Alternatywą może być rozwój organoidów, czyli biologicznych komputerów.

Rosnący rynek centrów danych


Centra danych stoją na pierwszej linii w kontekście transformacji cyfrowej i rozwoju narzędzi bazujących na danych, takich jak AI, internet rzeczy czy chmura. W USA ma kończyć się dla nich miejsce. Tymczasem w Polsce inwestowane są w ich budowę gigantyczne pieniądze.

W raporcie "Budowanie Przyszłości Centrów Danych" przygotowanym przez Instytut Spraw Cyfrowych i Forum Prawo dla Rozwoju czytamy prognozę, wedle której od 2028 roku rynek centrów danych w naszym kraju będzie wart prawie 6 mld złotych.

Raport wskazuje 6 głównych megatrendów, które będą kształtować rozwój centrów danych w Polsce najbliższych latach. To: projektowanie centrów danych z myślą o zrównoważonym rozwoju (sustainability by design), kooperacja publiczno-prywatna, trendy globalne w data center, rola odpowiedniej lokalizacji, rola funduszy stymulujących innowacje oraz projekty B+R. Raport porusza także rolę model centrów danych i tematykę zielonych centrów przetwarzania danych.

Obiekty te muszą sprostać nowym wymaganiom i obciążeniom serwerów związanym z przetwarzaniem rosnącej ilości informacji – według TIRIAS Research do 2028 r. ilość danych przetwarzanych przez generatywną AI (m.in. ChatGPT) może spowodować aż 50-krotny wzrost przetwarzanych przez serwery obciążeń.

– Dane są paliwem dla sztucznej inteligencji, która podczas szkolenia wykorzystuje ogromne ich ilości. W związku z tym rośnie również zapotrzebowanie na moc obliczeniową. To powoduje, iż centra danych, które przechowują te informacje oraz przetwarzają operacje, muszą być przygotowane na nowe wymagania klientów oraz brać je pod uwagę przy projektowaniu architektury IT obiektów – wskazuje Władysław Szewczuk, Product Manager w firmie Eaton.

Plany wobec AI


Wszyscy znamy obietnice, iż AI zmieni nasze życia, chociaż w praktyce jeszcze czekamy na wielki przełom. Nie licząc rozmaitych generatywnych AI (z których część przez cały czas jest w zapowiedziach) w naszych urządzeniach i programach pojawia się sporo użytecznych, umilających życie funkcji. Dla klienta to jednak nie zasługa elektronicznych mózgów, a lepszego sprzętu, jak nowe modele telefonów. Rynek zaczyna robić się sceptyczny. Dla AI-owych startupów to może być wyrok.

Ale Big Techy jeszcze czekają na zyski. Mogą ignorować straty, bo zwyczajnie mają na to pieniądze. Ba, wpakują w AI jeszcze więcej kasy. Wedle opracowania Goldman Sachs "Gen AI: too much spend, too little benefit?" najwięksi gracze w branży technologicznej planują wydać w tym celu łącznie ponad bilion dolarów.

Najwięksi mają długofalowe strategie. Wiemy przecież, jak bardzo Mark Zuckerberg chciał sprawić, by metaversum stało się rzeczywistością, a projekt ewoluował wraz z technologią.

Big Techy mają swoje plany z AI rozpracowane na kilka lat do przodu, a jeżeli trzeba będzie gdzieś wyrównać koszty, zawsze zostaje opcja, jaką posługują się spółki w kryzysie: masowe zwolnienia.

Idź do oryginalnego materiału