Ostatnie godziny do startu Ax-4. Astronauta NASA mówi, czego się spodziewać

2 godzin temu
Zdjęcie: Szczerze o pieniądzach


- Loty kosmiczne to niebezpieczny biznes, wszystko może się tam zdarzyć - wspomina emerytowany astronauta NASA Sam Gemar. Podczas spotkania w Kennedy Space Center na Florydzie opowiadał o trudnej drodze do zostania astronautą, wymagających szkoleniach i emocjach towarzyszących misjom kosmicznym. Interii Biznes przekazał radę, jaką dałby załodze Ax-4 z udziałem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego. Interia Biznes jest na Florydzie, gdzie obędzie się start rakiety Falcon 9, która wyniesie na orbitę kapsułę Dragon.


Nie wcześniej niż we wtorek 10 czerwca o godzinie 8:22 czasu lokalnego, a 14:22 czasu polskiego rozpocznie się start misji kosmicznej z udziałem Polaka Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego Axiom-Mission 4 to czwarta prywatna misja organizowana przez Axiom - będzie największą z nich, bowiem astronauci zabierają ze sobą ponad 60 eksperymentów naukowych. Interia Biznes jest obecna w pobliżu Przylądka Canaveral na Florydzie, gdzie obędzie się start rakiety Falcon 9, która wyniesie na orbitę kapsułę Dragon.
Czytaj w Interii: Polska misja w kosmosie. "To też duża szansa dla przemysłu"Reklama


Astronauta daje radę załodze Ax-4


W Kennedy Space Center mieliśmy okazję spotkać się z emerytowanym astronautą NASA, który trzykrotnie miał okazję być w kosmosie. Podpułkownik Sam Gemar (wł. Charles Donald "Sam" Gemar) brał udział w misjach wahadłowców kosmicznych: STS-38 na pokładzie statku Atlantis, STS-48 na pokładzie Discovery oraz STS-62 na pokładzie Columbii - łącznie ponad 580 godzin.


I choć od momentu, gdy opuścił w NASA w 1996 roku, misje kosmiczne zmieniły się i często są realizowane przy wykorzystaniu zaawansowanych robotów, przyznał, iż nie zawsze są one zastępowalne przez człowieka.
- Ludzie robią to, czego roboty nie potrafią. Kiedy robot widzi obraz, może zrobić zdjęcie i jest to migawka w czasie, ale człowiek integruje tysiące tych obrazów i nadaje im znaczenie. Zrozumiałem to i to jest prawdziwa przewaga - wyjaśnił Interii Biznes.
Jakie rady dałby załodze Ax-4?
- Cieszcie się tym, spędźcie trochę czasu, aby pomyśleć, gdzie jesteście, co robicie i po prostu korzystajcie z całego tego doświadczenia - odpowiedział.


Jaka droga prowadzi do bycia astronautą?


Jesienią 2022 roku Sławosz Uznański-Wiśniewski znalazł się w gronie astronautów rezerwowych Europejskiej Agencji Kosmicznej. Następnie był astronautą projektowym, by finalnie otrzymać potwierdzenie o udziale w misji Axiom Mission 4. Sam Gemar wyjaśniał, iż do momentu, aż człowiek zostanie wysłany w kosmos wiedzie długa i trudna droga, zaś sama hierarchia specjalistów jest złożona.


- Jest astronauta przydzielony do misji, ale który wcześniej nie latał. Dalej jest były astronauta nieprzydzielony do nowej misji. Następnie: astronauta, który latał, który jest przydzielony do nowej misji, a potem weteran, który był na dwóch lub więcej misjach - powiedział.


Wskazał, iż zanim zostanie się astronautą - przynajmniej w przypadku USA - należy spędzić minimum 22 lata na edukacji, począwszy od szkół (12 lat), studiów (4 lata), edukacji podyplomowej (3 lata), szkoleniu na kandydata na astronautę (2 lata) oraz rocznym przygotowaniu pod konkretną misję. Przyznał jednak, iż zdecydowana większość astronautów przygotowuje się do lotów w kosmos dłużej.
Samo szkolenie jest wymagające, bowiem ma zapewnić gotowość do radzenia sobie w różnego rodzaju sytuacjach. Odbywa się w wodzie, górach, przy niskich temperaturach - opowiadał, iż w jego przypadku gdy latał w latach 90. wymagano choćby zbudowania łóżka z mchu sosnowego.


Misje kosmiczne mają swoje symbole


Każda misja ma swoją naszywkę. W przypadku AX-4 jej kształt przypomina nieco kapsułę Dragon, na czterech bokach pięciokąta umieszczono nazwiska członków załogi, na piątym - skrót misji. Cztery boki to cztery kraje oznaczające współpracę i jedność między narodami z czterech zakątków Ziemi (USA, Polska, Węgry, Indie). Łatka jest podzielona na trzy sekcje, symbolizujące trzy kontynenty: Amerykę Północną, Europę i Azję.


W przypadku zaś misji Sama Gemara symbol misji STS-38 (na zdjęciu: pierwsza z lewej), część w odcieni szarości miała przypominać, iż za każdym lotem stoi rzesza specjalistów, zaś rozbłysk gwiazdy - dynamiczny rozwój programu wahadłowców kosmicznych.


To jednak nie wszystko.
- Ta naszywka jest dość nieopisana - powodem był fakt, iż to był tajny lot (na potrzeby Departamentu Obrony USA - red.), więc nie mogliśmy umieścić niczego na naszywce, co wskazywałoby na cel tego lotu. (...) Po zakończeniu misji udaliśmy się do prezydenta, spotkaliśmy się z dyrektorem Centralnej Agencji Wywiadowczej, otrzymaliśmy medale. A gdy wyszliśmy z audytorium, zabrano nam te medale i powiedziano, iż nas tam nie było - opowiadał.


Co jest najtrudniejsze w misji kosmicznej?


Podobnie jak teraz, amerykański astronauta przechodził okresy kwarantanny przed misjami. Mógł wówczas spotkać się z czterema osobami dorosłymi, przebadanymi wcześniej przez lekarza.


- Podczas jednej z ostatniej nocy przed startem mieliśmy zawsze tradycyjnego grilla w domku na plaży. Ale to trudny moment, bo psychicznie zaczynałem przechodzić w tryb wachtowy, czułem, ile jest następnego dnia do zrobienia. Ale dla rodziny to istotny czas - wspominał.
Przyznał, iż to, co dla niego najtrudniejszą częścią doświadczenia, to ostatnie 8-12 godzin do startu.
- Nie ma się pojęcia, jak będzie wyglądało życie jutro. Loty kosmiczne to niebezpieczny biznes, wszystko może się tam zdarzyć. Więc ta noc przed zawsze była trudna. W nocy przechodzi się przez okres przejściowy i bez względu na obawy, które się miało, kiedy się budzimy i schodzimy na śniadanie, jesteśmy absolutnie gotowi na lot - mówił.


"Członkowie twojej załogi to twoja cywilizacja"


Samo przebywanie w kosmosie nie jest łatwe dla organizmu. Gemar wyjaśniał, iż w ciągu pierwszych 24 godzin od startu tracił około litra objętości krwi, później tracił masę mięśniową, zawartość minerałów w kościach, odporność organizmu stała się niższa, a zmysł smaku zaburzony. Jednak najtrudniejsza była dla niego izolacja.
- Tam na górze czujesz, iż Ziemia jest prawie odległym miejscem. To nie jest prawdziwy dom. Twoim domem jest teraz wahadłowiec kosmiczny, a członkowie twojej załogi to twoja cywilizacja. I nie jestem pewien, czy przez cały czas w pełni doceniam, co to znaczy być poza planetą. Wydaje się, iż Ziemia jest prawie jak na odległej planecie. A jednocześnie nie masz tam żadnej prywatności i odczuwasz to przytłaczające uczucie nieistotności - mówił.


Jednocześnie przyznał, iż doświadczenia obserwacji znikających kontynentów nie da się porównać z niczym innym. - Nigdy się tym nie znudzisz - podkreślał.
Paulina Błaziak
Idź do oryginalnego materiału