Kwietniowy raport CPI przyniósł niższy od oczekiwań odczyt, jednak nie należy traktować go jeszcze jako punktu zwrotnego. Główny wskaźnik inflacji zwolnił – głównie za sprawą spadku cen ropy oraz największego od 2020 r. obniżenia cen żywności – jednak struktura danych nie daje pełnego komfortu. Koszty mieszkaniowe utrzymały się na podwyższonym poziomie, a ceny usług „super-core” (z wyłączeniem kosztów mieszkaniowych) przez cały czas rosły. To właśnie te komponenty, które są szczególnie istotne z perspektywy Rezerwy Federalnej – i nie wykazują one oznak osłabienia.
Z punktu widzenia inwestorów indywidualnych dane mogą zostać odebrane jako krótkoterminowo pozytywne, co może przełożyć się na wsparcie dla aktywów ryzykownych – zwłaszcza akcji oraz sektorów wrażliwych na zmiany stóp procentowych, takich jak nieruchomości czy technologie.
Ostrożne stanowisko Rezerwy Federalnej
Jest jednak zbyt wcześnie, by ocenić inflacyjny wpływ nowych ceł. Ograniczone przełożenie taryf na ceny w kwietniu najprawdopodobniej wynika z wyprzedaży zapasów sprzed wprowadzenia ceł, a nie z braku siły cenowej po stronie producentów. Taki bufor może okazać się krótkotrwały. W kolejnych miesiącach powinniśmy zaobserwować więcej reakcji rynku, które pokażą, czy cła zostaną przeniesione na ceny konsumpcyjne, czy raczej wywołają efekty substytucyjne. Prawdopodobnie będzie można również zaobserwować, czy napięcia handlowe silniej wpłyną na wzrost gospodarczy niż na inflację.
Obecnie mieszany charakter danych uzasadnia ostrożne stanowisko Fed. Brakuje wyraźnych sygnałów zarówno do obniżki stóp procentowych, jak i do dalszego zacieśniania polityki monetarnej. Rynek może pozytywnie zareagować na łagodniejszy odczyt inflacji, jednak perspektywy inflacyjne pozostają przez cały czas niepewne.
Źródło: Materiały prasowe – komentarz Lale Akoner, głównej analityk eToro