Oto koparka Sennebogen 824 G Electro Battery – hybryda elektryczno…-elektryczna. Czy to ma sens?

20 godzin temu

To pytanie, które wielu może zadawać często z nutką ironii, bo o ile można sobie wyobrazić zastosowanie dla małych elektrycznych maszyn z bateriami, to maszyny duże, które raczej powinny przepracować całą zmianę, to zupełnie inna bajka. A co o ile w grę wchodzi hybryda?

I w cale nie mam na myśli hybrydy spalinowo-elektrycznej, choć taka prawdopodobnie pierwsza przyszła na myśl. Wówczas tekst nie miałby kompletnie sensu, bo gdy na pokładzie znajduje się silnik diesla, to wiadomo, iż maszyna zrobi robotę bez żadnych ale. Chodzi o sprytny zabieg, jaki zastosowała firma Sennebogen w swojej koparce przeładunkowej 824 G Electro-Battery. Jak sugeruje nazwa, jest to oczywiście maszyna elektryczna, zasilana z baterii. Jednak przedrostek „Electro” nie służy temu, by podkreślić alternatywność napędu a oznacza, iż maszyną można pracować zarówno korzystając z energii zgromadzonej w baterii – lub bateriach, o czym za chwilę, lub wprost z sieci. Co więcej, maszyna pozwala na jednoczesne doładowywanie baterii oraz pracę i to bez żadnych restrykcji – ot hybryda. Elektryczno-elektryczna.

Hybryda gniazdka z baterią? A komu to potrzebne?

Skoro na pokładzie znajduje się bateria, to można by słusznie zauważyć, iż opcja pracy ka kablu jest zbędna. W końcu po co ta bateria? No cóż, maksymalny czas pracy przy założeniu, iż koparka jest wyposażona w pojedynczą baterię, bo może ich być maksymalnie 4, co oznacza nieprzyzwoitą wręcz pojemność 392 kWh, wynosi jakieś 1,5 godziny o ile wykorzystujemy pełnię możliwości np. podczas przeładunku złomu stalowego czy pracy bardziej wymagającym osprzętem.

Praca wewnątrz hal to zadanie idealne dla maszyny elektrycznej, zarówno w ciągu technologicznym jak i w obsłudze kilku stanowisk. Wbudowany akumulator pozwala na sprawne i nieangażujące przemieszczanie pomiędzy nimi, fot. mat. prasowe

Przy nieco lżejszym traktowaniu uda się osiągnąć choćby 3,5 godziny, ale o ile nie jesteśmy właścicielem skupu makulatury czy innych lekkich odpadów, to raczej trudno będzie się zbliżyć do tej wartości. Co zrobić, by dociągnąć do końca zmiany? Kupić diesla, albo zdecydować się na pakiet czterech baterii. Ci, którzy kiedykolwiek interesowali się maszynami elektrycznymi i wiedzą, ile potrafi kosztować lekkie powiększenie pojemności, mają pewien obraz, ile może kosztować pójście na całość i zwiększenie możliwości czterokrotnie.

Tu wchodzi Sennebogen, cały na zielono i wraz z serią Electro-Battery rzuca na stół rozwiązanie pośrednie – wtyczka na siłę i pokładowa ładowarka 3×22 kW (właściwie opcje są dwie 44 kW 2 OBC 63 A lub 66 kW 3 OBC 125 A). Co to daje? Daje to wszystkie zalety maszyny zasilanej z sieci bez jej wad – czyli obligatoryjnego kabla zawsze.

Ten elektryk ma sens?

Często gdy na zakładzie jest maszyna elektryczna w teorii mobilna, w praktyce całe swoje życie spędza niemalże w jednym miejscu. Bo gdy tylko człowiek zaczyna myśleć, z jakim logistycznym koszmarem będzie się musiał mierzyć podczas przemieszczania, to woli sobie odpuścić. Operator, ktoś do pilnowania czy nie najeżdża na przewód – bardzo drogi przewód, ktoś do przepinania wtyczki lub o zgrozo konieczność podstawienia generatora, bo akurat w tym miejscu w zakładzie nie ma wystarczającej siły lub przewód jest za krótki. I tak cały orszak musi przejść przez zakład, zatrzymując na swojej drodze wszelką pracę. Niezbyt interesująca perspektywa.

Co innego, gdy operator może po prostu wypiąć przewód, zwinąć go do schowka i po podniesieniu podpór, po prostu przejechać na nowe miejsce. Tam będzie miał dość energii, by uprzątnąć miejsce pracy przy pomocy maszyny, chwilę popracować i dopiero podłączyć się do nowego gniazdka. Dwoistość natury otwiera także nowe możliwości przed maszyną taką jak 824 G E-B, bowiem można użyć jej do tak zwanych „szybkich robót”. Niespodziewanie przyjechał ktoś na załadunek, wszystkie maszyny zajęte, tylko koparka mogłaby podjechać i wykonać załadunek, ale się nie da, bo ma jedynie 20 m przewodu. A skoro na zakładzie tłok, to raczej nie ma szans, by pośpiesznie zorganizować pielgrzymkę maszyny w nowe miejsce. Nie tym razem, wystarczy się odpiąć i można podjechać i wykonać dodatkową pracę bez konieczności szukania fazy. Brzmi to bardzo dobrze. Oczywiście wpierw należy zaakceptować znacznie wyższą cenę maszyny nomen omen elektrycznej, oraz przygotować infrastrukturę w firmie do znacznie wyższego poboru prądu.

Czy warto?

Cena tego ostatniego nie rozpieszcza, stawki dla firm są jeszcze gorsze, co oczywiście nie każdego przekona do takiej inwestycji. W końcu marna to pociecha, iż w nocy będzie troszkę taniej, skoro nocne ładowanie pozwoli raptem na 1,5-3h pracy, a później licznik będzie kręcił się z prędkością szlifierki kątowej. Z drugiej jednak strony, elektryczna maszyna idealnie wpisuje się w pracę wewnątrz hal, emituje mniej hałasu oraz co i rusz da się część finansowania pokryć jakimś programem wsparcia „rozwiązań eko”.

Poza wbudowaną baterią oraz rozbudowaną szafą elektryczną, reszta maszyny to klasyczna koparka przeładunkowa Sennebogen z typowymi dla niej funkcjami i opcjami, fot. mat prasowe

Argumentem za może być również fakt, iż elektryk nie posiada żadnego układu oczyszczania spalin, bo ich nie generuje. Koniec z przestojami wywołanymi tym, iż komputerowi nie spodobała się temperatura na jakimś czujniku, więc ograniczył moc o połowę i obraził się. Wzywaj serwis, albo za 10h mocy będzie jeszcze mniej. Naturalnie usterki też trapią maszyny elektryczne. Co więcej, do diagnostyki będzie konieczny elektryk z prawdziwego zdarzenia, zaś niektóre komponenty (przekaźniki, zabezpieczenia) działające na wysokim napięciu potrafią kosztować niemałe pieniądze i często monopol na nie mają dwie, wszyscy wiemy jakie, firmy.

Czysto akumulatorowe maszyny w klasie dwudziestoparotonowej koparki mogą wywoływać uśmiech, zwłaszcza gdy producent zachwala je, iż w zasadzie i tak powinieneś po 3h zrobić sobie przerwę, więc godzinka, dwie na podładowanie to nic takiego. Natomiast to rozwiązanie pozwala na rzetelną pracę podczas ładowania, a dzięki baterii na całkiem niezłą dozę autonomii. To coś wartego co najmniej rozważenia i porównania z wariantem spalinowym. Może akurat się opłaci?

Sennebogen 824 G Electro Battery

Jako iż sama koparka 824 G E-B to dość świeży kąsek na rynku, warto pokrótce przedstawić jej charakterystykę. Maszyna waży 26,3 t w wariancie z jedną baterią – 98 kW. W ofercie są cztery konfiguracje; oprócz podstawowej: 196 kW, 294 kW jeszcze 392 kW oraz dwie pokładowe ładowarki 44 kW oraz 66 kW.

Najbardziej dopasiony, czy też doładowany pakiet zapewnia do 7 godzin pracy. Silnik elektryczny ma moc 90 kW (122 KM), zaś maszyna oferuje do 12 m zasięgu. Jak przystało na bawarskiego producenta, możliwości konfiguracji jest wiele. W przypadku wysięgników i ramion mowa o wariantach: K10 (6m), K11(6,5m) oraz K12 (7m). Dodatkowo K10 i K11 występują w wariancie ULM, co oznacza dodatkową kinematykę jak w klasycznej koparce. W standardzie jest naturalnie podnoszona kabina, klimatyzacja, system monitorowania z darmową subskrypcją na pierwszy rok, SENtrack, radio, kamery oraz oświetlenie robocze LED. Na życzenie można, tak jak wariantach klasycznych, domówić liczne dodatki jak podest przy kabinie, barierki, osłony stalowe na przekładnię napędu czy fabryczny osprzęt.

Idź do oryginalnego materiału