Niestety nie było im dane długo cieszyć się w pełni beztroskim dzieciństwem, gdyż wybuch II Wojny Światowej zburzył tą dziecięcą beztroskę. We wrześniu 1939 roku tatę zmobilizowano do wojska do kompanii ciężkich karabinów maszynowych i niestety we wrześniu zginął bohaterską śmiercią pod Kutnem.
Jego rodzinę wysiedlono do obozu przejściowego w Toruniu, skąd mamę wysłano na roboty do Niemiec
a jego z siostrą wysłano do hitlerowskiego obozu w Potulicach k. Nakła. Przebywali tam od 1940 do 1944.
Mamie udało się uciec z niemieckich robót i z obojgiem dzieci wróciła do Krężna. Wyszła ponownie za mąż za Franciszka Grzędzickiego i urodziła syna Edwarda. Dla Leopolda powojenne lata 1946-1954 to był czas nadrabiania wykształcenia, więc kształcił się w szkole powszechnej i gimnazjum.
Znamiennym był rok 1954, gdyż 1.10.1954 roku wstąpił do Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Radomiu., kształcącej w tamtych latach pilotów myśliwskich. Szkołę Oficerską ukończył w 1957 r.
Jako młody podporucznik pilot, miał wiele szczęścia, gdyż skierowany został na Wybrzeże do 34. plm OPL MW. I ten fakt został odnotowany w Kronice JW 36 51. Cyt. „ Pod koniec 1957 roku do pułku przybywa ppor. pil Stachowski Leopold” i tam jeszcze wymieniono siedemnastu innych.
Okazało się, iż z tą jednostką, która została przekazana w 1962 roku w struktury Wojsk Obrony Powietrznej Kraju związał się na całe swoje lotnicze życie.
Oddał się też pasji wędkowania oraz malarstwu. I tu trzeba wspomnieć, iż wcześniej odmówiono mu trzykrotnie zgody na podjęcie studiów plastycznych w Gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych. A gdy za czwartym razem uzyskał na to zgodę, to okazało się, iż już nie można tam studiować zaocznie. I marzenie o tych studiach się skończyły. Jednak studiował malarstwo prywatnie u Henryka Baranowskiego, który przekazał mu wiedzę, a efektem tego i jego talentu są obrazy na dzisiejszym wernisażu.








