Ekwador objęły przedłużające się przerwy w dostawach energii elektrycznej. Co więcej, blackouty i wynikające z nich zaciemnienie całych połaci kraju będzie przybierać na sile. Jest to konieczne z uwagi na masywną awarię, a także konflikt dotyczący jej przyczyn.
Szeroko zakrojony blackout dotknął wszystkich dziedzin życia w Ekwadorze, w tym także tych strategicznych. Jak poinformował państwowy operator elektryczny, firma CENACE, wyłączenia są niezbędne z uwagi na niedostatek energii w krajowej sieci. Lokalni dostawcy prądu mają układać szczegółowe plany wyłączeń – tak, aby odciążyć ową sięć.
Zjawisko to rozpoczęło się dwa dni temu ogólnokrajową awarią sieci, choć jego przyczyn można dopatrywać się znacznie wcześniej. Bezpośrednim powodem tejże był fakt awarii gigantycznej elektrowni wodnej Coca-Codo Sinclair. Po ukończeniu, w 2016 roku, dysponowała ośmioma turbinami i teoretyczną mocą 1,5 tys. megawatów.
Przynajmniej wtedy, kiedy akurat działała. Od początku cierpiała bowiem na przypadłość, którą można określić jako „problemy z niezawodnością”. Wskutek czego jej faktyczna produkcja dalece różniła się od teoretycznej. Jedynie w tym roku miała ona już kilkanaście razy odnotować awarie i przerwy w dostawach. Nigdy jednak nie na taką skalę. co obecnie.
Elektrownia „made in China”
Coca-Codo Sinclair wybudowała chińska firmę Sinohydro kosztem ponad 2,25 mld. dolarów. Sfinansowano ją przy tym z chińskiego kredytu (zdaniem krytyków, na niekorzystnych warunkach). Niestety jakość wykonania okazała się dalece nie dorównywać rozmachowi i ambitnym założeniom projektu. W strukturze tamy odnotowano już ponad 7 tys. pęknięć. To jednak nie było najgorsze.
Problem wybuchł z mocą, gdy dwa dni temu zwały rzecznego mułu zupełnie zatkały elektrownię. Można by pomyśleć, iż projekt powinien uwzględniać obecność mułu w rzece Coca, wody której zasilają jej turbiny. Okazało się jednak, iż właśnie sama elektrownia stała się przyczynkiem do gwałtownego nasilenia się erozji w wyniku (jak się można domyślać) podniesienia stanu wód.
Skalę tejże erozji może oddać fakt, iż doprowadziła ona do zapadnięcia się jednej z głównych krajowych autostrad (z Quito do Lago Agrio). Kilka lat wcześniej, w 2020 roku, w jej wyniku zniszczeniu uległy dwa strategiczne ropociągi. Ba, choćby sama tama i elektrownia są zagrożone podmyciem i zniszczeniem przez erozję, którą same wywołały.
Stąd też nie budzi wielkiego zaskoczenia opinia, iż chiński projekt był po prostu wadliwy. To samo można zresztą powiedzieć o jakości wykonania. Ekwador chce w związku z tym pozwać wykonawcę do trybunału arbitrażowego. Cokolwiek dziwi taka droga prawna (jako iż częściej premiuje ona inwestorów), zamiast sądownictwa krajowego. Nie sposób jednak wykluczyć, iż wymuszają ją zapisy kontraktu.
Ekwador w mroku
Nie wiadomo natomiast, jaka będzie przyszłość kredytu, który Ekwador spłaca Chinom. Jego warunki przewidują częściową spłatę w formie dostaw ropy naftowej. Niewykluczone jednak, iż władze Ekwadoru mogą chcieć jego renegocjacji. Byłoby to zasadne, gdyby okazało się, iż awaria elektrowni, a także inne konsekwencje jej budowy „zawdzięczać” można chińskiemu projektowi.
Całości kłopotów energetycznych nie sposób zresztą przypisać wyłącznie Coca-Codo Sinclair. Największej, ale przecież niejedynej elektrowni w kraju. System energetyczny Ekwadoru od lat uchodzi jednak za ogromnie niedoinwestowany i przerdzewiały. Zaś jego zarządzanie przez kolejne ekipy u władzy – za nienachalnie kompetentne. Do tego dołożyła się na przemian susze i ulewne deszcze.
Kwestia dostaw ropy zaczęła natomiast żyć własnym życiem, niezależnie od woli władz w Quito. Petroecuador, państwowy gigant naftowy, a także spółka Oleoducto de Crudos Pesados Ecuador SA, operator naftowej infrastruktury przesyłowej, ogłosiły przerwy w dostawach eksportowych. Powołują się na uszkodzenia rurociągów oraz kontraktową klauzulę force majeure.
Ekwador przeżywa ostatnio dość burzliwe chwile, zarówno w odniesieniu do sytuacji wewnętrznej, jak i w polityce zagranicznej. Kraj walczy z gwałtownym zalewem wpływów przestępczości zorganizowanej, a także pogarszającym się poziomem bezpieczeństwa. Kłopoty gospodarcze i finansowe, jakie muszą pociągnąć za sobą blackouty, w bolesny sposób odbiją się na już i tak pełnej problemów sytuacji.