W ostatnim czasie negatywnie na temat polityków, którzy przed wyborami nagle zakochali się w kryptowalutach, wypowiadał się Vitalik Buterin. Założyciel Ethereum stwierdził, iż ich wielkie deklaracje i obietnice nie powinny być brane przez wyborców na poważnie. Co ciekawe, w podobnym tonie głos w dyskusji zabrał ktoś z drugiej strony barykady. To Peter Schiff – jeden z najbardziej rozpoznawalnych krytykantów Bitcoina i całej branży. Stwierdził on, iż Donald Trump i jego kryptowalutowe love to nic innego, jak wprawny blef. Kiełbasa wyborcza, która zaraz po ewentualnej elekcji, zacznie wyjątkowo brzydko pachnieć.
Peter Schiff: nie wierzcie Trumpowi!
Znany ekonomista twierdzi, iż wszystkie posunięcia Trumpa wokół branży krypto, to część skrzętnie przemyślanej kampanii wyborczej. Nie do końca szczera chęć przypodobania się części elektoratu, dla której technologia blockchain już dziś ma niebagatelne znaczenie. Pompatyczne deklaracje o tym, iż Bitcoin zostanie strategicznym aktywem skarbu USA, Schiff już teraz radzi włożyć między bajki.
„Jedynym powodem, dla których Trump popiera kryptowaluty, jest chęć zbierania większej liczby datków i głosów od społeczności. To polityczna oczywistość. Żadna obietnica robiąca z Bitcoin aktyw strategiczny rzecz jasna nie zostanie dotrzymana” – argumentuje krytyk Bitcoina.
Krytyka Michaela Saylora
Rykoszetem oberwało się też Michaelowi Saylorowi. CEO firmy MicroStrategy, która jest największym instytucjonalnym właścicielem Bitcoinów na świecie.
„Najpierw próbował przekonywać właścicieli firm, żeby uwzględniali Bitcoin w bilansach. Teraz nakłania. Trumpa, żeby dodał Bitcoin do krajowego bilansu. Prezydent grający pieniędzmi podatników wrzucając pieniądze w BTC byłby jeszcze gorszy niż CEO grający gotówką akcjonariuszy” – napisał Schiff.
Już wcześniej jego zdanie w tym temacie było jasne. Zdążył stwierdzić nawet, iż zalatuje to kupowaniem głosów wyborców. Aktywności Trumpa wokół krypto porównał do utopijnej obietnicy umorzenia pożyczek studenckich, jeżeli zostanie wybrany.
W momencie pisania tego artykułu cena Bitcoina oscylowała w granicach 62 000 dolarów za coina, notując przeszło 2-procentowe dobowe odbicie. Największa kryptowaluta zdaje się więc wracać na dawny tor po mocnym tąpnięciu, które zatrzęsło rynkiem w czwartek.