Wielu zwolenników kryptowalut chce zagłosować w listopadzie na Donalda Trumpa. Powód? Jego deklaracje dot. bitcoina. Spójrzmy jednak na jego szerszy program gospodarczy.
- Donald Trump kreuje się na kryptoprezydenta.
- Jego polityka gospodarcza może nieść za sobą spore zagrożenia, m.in. wybuch III wojny światowej.
Donald Trump i jego program polityczny
Przez ostatnie miesiące Trump robi wiele, by wrócić do Białego Domu. Nie zamierza gardzić głosami fanów bitcoina. Stąd obiecał, iż jako prezydent sprawi, iż USA zaczną inwestować w kryptowaluty i zakończy “wojnę” Białego Domu z branżą. Idealny kandydat? Sprawa jest bardziej złożona.
Trump ma przecież szerszy plan gospodarczy, który adresowany jest m.in. do mieszkańców kluczowych stanów z tzw. pasa rdzy. Chodzi o te stany USA, które ucierpiały na globalizacji. Ciężki przemysł, który był źródłem ich dochodu po prostu został zlikwidowany albo przeniósł się poza granice USA. Tak zadziałała globalizacja – Amerykanie przestawili się na “czystą” i lekką pracę w usługach. Produkcja trafiła do m.in. Chin.
Trump twierdzi, iż odwróci ten proces. Na start chce wprowadzić wysokie cła w wysokości od 10% do 20%. Mają one dot. zagranicznych produktów. prawdopodobnie nie tylko chińskich, ale też europejskich.
Same cła to za mało. By pobudzić eksport, potrzebny jest słaby dolar. To kolejna, pozornie dobra dla bitcoina wiadomość. Słaby dolar to drogi bitcoin.
Na razie brzmi to dobrze. Tyle iż Republikanin chce też obniżenia podatków. Dokonał już tego w czasie swojej pierwszej kadencji. I tu pojawia się pierwsze ryzyko. Nie wprost dla bitcoina, ale USA. o ile wpływy do budżetu spadną, rząd będzie musiał prawdopodobnie zwiększyć zadłużenie (takie zjawisko zaszło w czasie np. rządów Ronalda Reagana, który też ciął podatki). Chyba iż Partia Republikańska i Biały Dom rozpoczną program cięć wydatków. W kontekście prób dedolaryzacji, jakie podejmują kraje BRICS, i taniego dolara (potrzebnego – przypomnę – do eksportu) może to doprowadzić do poważnego konfliktu.
Ryzyko wojny
Jeżeli Trumpowi uda się jednocześnie osłabić dolara i obronić go przed BRICS – wszystko będzie ok. Tyle iż jest i alternatywa. USA mogą w obronie swojej waluty rozpętać kolejną wojnę. Do BRICS należą Chiny i Rosja. Tym razem nie byłby to więc konflikt lokalny.
Miejsc-zapalników jest na globie wiele. Wystarczy wspomnieć o Tajwanie, Korei Płd. czy… krajach bałtyckich.
I tu dochodzimy do głównego problemu. Agresywna i rewolucyjna polityka Trumpa może doprowadzić do wybuchu III wojny światowej. Zresztą ogólnie działania USA (nawet z Kamalą Harris na czele) mogą sprawić, iż ta wybuchnie.
Dla bitcoina wybuch potężnego konfliktu oznacza raczej spadki, a nie silne wzrosty. I tego wielu fanów kryptowalut zdaje się nie rozumieć.