Krajowi producenci pietruszki korzeniowej, którzy od lat ciężko pracują, często w wielopokoleniowych gospodarstwach, znaleźli się w obliczu bezprecedensowej sytuacji. Problem, który napotkano na wielu plantacjach w Polsce, wpłynął na kondycję finansową producentów, a w przypadku gospodarstw specjalizujących się w pietruszce zagroził choćby ich stabilności finansowej.
Sedno problemu leży w nieprawidłowym wzroście pietruszki korzeniowej, odmian Aston oraz Osborne. Rośliny, zgodnie ze zgłoszeniami plantatorów, wykazują cechy pietruszki naciowej, zamiast tworzyć typowy, stożkowaty korzeń o gładkiej skórce, który stanowi plon handlowy w tej uprawie. Problem, który pojawił się w bieżącym sezonie, jest o tyle zaskakujący, iż odmiany Aston czy Osborne były z powodzeniem uprawiane przez producentów w minionych latach, dając zadowalające plony i dobrze się przechowując.
Plantatorzy podkreślają, iż wschody obu odmian były prawidłowe, a choćby wyjątkowo dobre, dlatego na początku sezonu nic nie budziło ich podejrzeń. Dopiero gdy rośliny zaczęły intensywniej rosnąć, zwłaszcza po opadach deszczu, bujniejsza masa zielona i rozłożyste liście zaczęły zwracać ich uwagę. Po wyrwaniu roślin okazywało się, iż korzenie są cienkie, niekształtne, z licznymi rozgałęzieniami, co całkowicie wyklucza możliwość ich sprzedaży. Były to cechy typowe dla pietruszki naciowej. Odpowiedzialność za jakość materiału siewnego oraz za odrębność, wyrównanie i trwałość oferowanych odmian spoczywa na czeskiej firmie hodowlanej MoravoSeed, która wprowadzała nasiona do obrotu. Były one zapakowane w Czechach w oryginalne opakowania, opatrzone dodatkowo logo polskiego dystrybutora, i w tej formie trafiły na krajowy rynek.
Sytuacja w gospodarstwach w Małopolsce
Dla Radosława Kustry, zajmującego się wraz z rodziną produkcją warzyw w Ibramowicach, problem niezgodnych z deklaracją producenta odmian pietruszki był dotkliwy. Plantator prowadzi gospodarstwo o powierzchni 30 ha, w którym uprawia marchew, pietruszkę, ziemniaki, buraki, a także mieczyki. Powierzchnia, którą w tym sezonie wydzielił z myślą o pietruszce korzeniowej odmiany Aston, to aż 8 ha. Plantator zasiał również 2 ha konkurencyjnej odmiany, której wzrost jest całkowicie prawidłowy. Radosław Kustra zauważył problem, lustrując swoje plantacje po nagłośnieniu sprawy na branżowych forach internetowych.
W jego gospodarstwie wysiew nasion następuje w połowie kwietnia. Norma wysiewu wynosi 1 mln nasion/ha. Przygotowanie stanowiska do uprawy rozpoczyna się od zastosowania przedplonu. Nawożenie i formowanie redlin odbywa się natomiast wiosną, 1–3 dni przed siewem. Zbiory w typowym sezonie zaczynają się w październiku i realizowane są do listopada. Plantator jest wówczas w stanie uzyskać od 15 do 30 t/ha plonu handlowego, a zależy to w dużej mierze od stanowiska i warunków. Średnio plon w gospodarstwie wynosi 20 t/ha. Nakład finansowy na założenie plantacji i utrzymanie jej do końca czerwca wyniósł w tym sezonie 10–15 tys. zł/ha – nie uwzględniono w tym kosztów pracy i amortyzacji maszyn. Warto dodać, iż w gospodarstwie dominują gleby klas II i III, a część upraw znajduje się na dzierżawionych stanowiskach, przy czym umowy są często zawierane ustnie, co może okazać się dodatkowym utrudnieniem w zaistniałej sytuacji. Straty, biorąc pod uwagę średni plon i koszty, sięgają tysięcy złotych. Gospodarz ponosi również koszty ubezpieczenia.
Szereg nieoczekiwanych wyzwań bieżący sezon przyniósł również plantatorom z Łętkowic. Piotr i Wojciech Przeniosło zajmują się produkcją rolną od 2012 r., kiedy przejęli gospodarstwo po rodzicach. Całkowity areał upraw w ich gospodarstwie wynosi ok. 70 ha. Wśród upraw dominują warzywa: pietruszka (12 ha), marchew (6 ha), ziemniaki (3 ha), bób (6 ha), a także czosnek (7 ha). Uprawę pietruszki zaczynają jesienią od orki i nawożenia, po czym formowane są redliny. Na ziemiach, na których gospodarują, zabieg ten jest kluczowy, gdyż w przypadku wykonania go wiosną dochodzi do zaskorupienia gleby. Warto dodać, iż stanowiska pod uprawę pietruszki są zróżnicowane – w gospodarstwie występują gleby klas: III B, IV A, a miejscami także V.
Zasiewy realizowane są w trzecim i czwartym tygodniu kwietnia. Nasiona wysiewa się w odległości 3–4 cm od siebie, ponieważ większe zagęszczenie na tamtejszych glebach prowadzi do tworzenia cieńszych, niehandlowych korzeni. Do tej pory plantatorzy stawiali na odmiany: Arctica, Romanica F1, Navajo, a także Aston. Walka z chwastami, szkodnikami i chorobami jest integralną częścią procesu uprawy. Oprócz oprysków stosuje się mechaniczne odchwaszczanie, które zabiera choćby półtora tygodnia pracy, zwłaszcza gdy środki chemiczne nie zadziałają w pełni. Największym problemem chorobowym jest mączniak, szczególnie w warunkach deszczowej pogody, gdy następuje parowanie wody z gleby. najważniejsze jest dbanie o kondycję naci, co minimalizuje straty podczas kombajnowego zbioru. Wszystkie zabiegi, jak podkreślają producenci, są bardzo kosztowne. Zbiory wczesnej pietruszki rozpoczynają się we wrześniu, natomiast towar przeznaczony na przechowanie pozyskiwany jest od połowy września do października, w zależności od warunków pogodowych. Pietruszka jest segregowana manualnie po zbiorze. Do przechowywania przeznacza się około 80 ton, reszta sprzedawana jest na bieżąco. Głównymi odbiorcami są stali klienci, którzy przechowują pietruszkę w chłodniach. W związku z tym plantatorzy już na samym początku stosowali intensywną strategię ochrony roślin, aby zapewnić dobrą zdrowotność przez cały sezon, co przekłada się na trwałość korzeni. Skutki problemu z odmianą Aston są dramatyczne. Korzenie, podobnie jak u innych plantatorów w tym sezonie, były cienkie, niekształtne, z licznymi rozgałęzieniami. Co istotne, odmiana Aston była uprawiana w tym gospodarstwie już od trzech lat i zapewniała satysfakcjonujące wyniki, doskonale sprawdzając się w przechowywaniu. Problem ten jest więc, zdaniem plantatorów, związany z tegoroczną partią nasion. Nakład finansowy na plantację, uwzględniając nawozy i usługi zewnętrzne, szacują na 7,5–9 tys. zł/ha. Z kolei wartość handlowa pietruszki – przy założeniu zbiorów na poziomie 20 t/ha i cenie 2 zł/kg – wynosiłaby 40 tys. zł. W obliczu tak poważnych strat producent złożył reklamację, ale nie otrzymał żadnej informacji na temat kontroli czy ewentualnych odszkodowań. W związku z tym planuje powołać biegłego sądowego, który oceni straty i wystawi stosowny dokument, zanim uprawa zostanie zniszczona.






Pierwsze sygnały o nietypowym wzroście pietruszki czeskiej hodowli pojawiły się na forach internetowych dla producentów warzyw. Początkowo plantatorzy sądzili, iż są to sytuacje jednostkowe i nie przypuszczali, iż problem może dotyczyć także ich upraw. Jednak po dokładniejszej inspekcji własnych plantacji okazywało się, iż problem może dotyczyć wszystkich, którzy zakupili nasiona z tegorocznej partii. Sytuacja była bardzo zbliżona w gospodarstwie Krzysztofa Przeniosło, które mieści się we wsi Klimontów. Rolnik, zajmujący się produkcją od 2002 r., w tej chwili gospodaruje na 29 ha, z czego 5 ha obejmuje pietruszka. Podejście do uprawy w tym gospodarstwie jest metodyczne i dostosowane do lokalnych warunków glebowych. Przygotowanie stanowiska odbywa się wiosną – wynika to z charakterystyki stanowisk, na których występują gleby klas I, II i III. Siew pietruszki odbywa się na przełomie marca i kwietnia. Optymalna odległość pomiędzy nasionami, zdaniem gospodarza, wynosi 3 cm. Warunki pogodowe do wschodów w tym sezonie były bardzo dobre, co pierwotnie maskowało problem z odmianą Aston. Koszty poniesione na założenie i prowadzenie plantacji pietruszki wyniosły do tej pory 12 000 zł/ha. To kwota, która stale rośnie wraz z bieżącymi pracami. W przeciętnym sezonie zbiory pietruszki wynoszą średnio 23 t/ha. Największym wyzwaniem są w tej chwili zobowiązania kontraktowe. Rolnik z Małopolski ma podpisane kontrakty na dostawę pietruszki do dwóch hurtowni na Słowacji. Umowy te przewidują kary pieniężne w przypadku braku dostarczenia towaru. Producent, aby uniknąć tych kar i utraty kontrahentów, jest zmuszony do zakupu 90 ton pietruszki od innych dostawców. To generuje dodatkowe, znaczne koszty, gdyż pietruszka – z uwagi na skalę zjawiska – będzie prawdopodobnie droższa. W przypadku braku zadośćuczynienia ze strony firmy zamierza zwrócić się do sądu, gdyż przepisy uprawniają go do żądania zwrotu nie tylko poniesionych kosztów, ale także utraconego zysku. Paradoksalnie, choć plantacja daje plon – natkę pietruszki – towar ten jest niehandlowy w kontekście specyfiki produkcji i lokalnego rynku. Co istotne, plantatorzy nie dysponują sprzętem do pozyskiwania naci. Ponadto programy ochrony pietruszki korzeniowej i naciowej nie są takie same, dlatego odmiany naciowe, chronione według zaleceń dla odmian korzeniowych, mogą nie spełniać norm. Dodatkowo, w regionie nie ma odbiorców ani przetwórni specjalizujących się w pietruszce naciowej, np. do suszenia. Oznacza to, iż cały plon pietruszki naciowej, w który włożono już tysiące złotych, jest bezużyteczny.
Województwo świętokrzyskie
Kryzys pietruszkowy dotknął również plantatorów z terenu województwa świętokrzyskiego. Sytuacja jest na tyle poważna, iż właściciele niektórych gospodarstw mówią o widmie bankructwa. Pietruszka, z której można zebrać tylko nać, nie przedstawia dla producentów większej wartości. – Moja sytuacja jest tragiczna. Od momentu, gdy zobaczyłem, co mam na polu, nie mogę normalnie jeść i spać. Codziennie martwię się o przyszłość gospodarstwa i mojej rodziny – mówi Dominik Czarny, producent warzyw ze wsi Laskowa w powiecie jędrzejowskim. Rolnik w połowie marca wysiał blisko 25 ha odmiany pietruszki Aston. Podobnie postąpili sąsiedzi, którzy od lat zajmują się uprawą pietruszki (gmina Wodzisław to pietruszkowe zagłębie). – Wszystko wydawało się w porządku, aż do czasu, gdy sąsiad zauważył na swoim polu, iż z pietruszka nie rośnie prawidłowo. Przyznam, iż na początku zbagatelizowałem jego obawy, ale z czasem sam nabrałem podejrzeń, iż zamiast pietruszki korzeniowej sprzedano mi nasiona pietruszki naciowej – mówi D. Czarny. Pietruszkę naciową od korzeniowej można rozróżnić dopiero w tzw. fazie ołówka, czyli mniej więcej po 2–3 miesiącach od siewu. – Pietruszkę wysiewa się zwykle do połowy kwietnia (najpóźniejsze odmiany). Ale wszyscy staramy się robić to wcześniej, w momencie, kiedy tylko pojawi się odpowiednie okienko pogodowe i da się wjechać w pole. W moim przypadku był to 17 marca – tłumaczy rolnik. O tym, iż zamiast pietruszki korzeniowej na polu są rośliny o cechach pietruszki naciowej, dowiedział się na początku czerwca. Produkt stanowi dla rolnika odpad, na którym nie jest w stanie nic zarobić. Dominik Czarny swoje straty szacuje na co najmniej 950 tys. zł. – To nie jest kwestia zwrotu pieniędzy za nasiona. To kwestia tego, czy będę mógł dalej normalnie funkcjonować i robić to, z czego żyję od lat. o ile nie uzyskam szybkiej pomocy, upadnie wielopokoleniowe gospodarstwo. Zresztą problem jest dużo szerszy – w skali kraju może to być kilkaset hektarów – zaznacza rolnik.
W podobnej sytuacji jest Michał Molenda, sąsiad D. Czarnego, który straty swojego gospodarstwa szacuje na ok. 500 tys. zł oraz Aneta Żołna ze wsi Podlesie (gmina Wodzisław), która uprawia 9 ha pietruszki korzeniowej, z czego okazało się, iż ponad 5 ha to pietruszka nie tworząca korzeni handlowych. – Z tego nic już nie będzie, to wszystko pójdzie do zniszczenia. Straciliśmy nie tylko dochody, ale również wiarę w producenta nasion. Mamy zobowiązania finansowe dotyczące zakupu ciągnika i budowy nowej hali, dlatego straty finansowe będą dla nas poważnym ciosem. o ile gwałtownie nie otrzymamy rekompensaty, będziemy musieli zatrzymać inwestycje – przyznaje plantatorka. – Oczekujemy tego, iż hodowca nie tylko przyzna się do błędu, ale również zechce nam pomóc. To katastrofa dla gminy Wodzisław. Prosimy wszystkich, którzy mogą nam udzielić wsparcia, aby nie czekali i podjęli działania – dodaje.
Czeski błąd?
Polska jest czołowym producentem pietruszki korzeniowej w Europie, a obszar jej uprawy obejmuje ponad 8 tys. ha. Największe areały tego warzywa znajdują się w województwach: świętokrzyskim, małopolskim, kujawsko-pomorskim i wielkopolskim. – Na razie czeska spółka MoravoSeed, która wyprodukowała nasiona, bierze nas na przeczekanie. Niby badają sprawę, ale nie chcą przyznać się do błędu. Dotarły do mnie informacje, iż problem z niewłaściwymi nasionami pietruszki dotyczy nie tylko Polski, ale także kilku innych państw UE, z tym iż to u nas straty są największe – zaznacza D. Czarny.
Warto podkreślić, iż 8 lipca firma PNOS Ożarów Mazowiecki, będąca dystrybutorem nasion MoravoSeed na Polskę, wydała oświadczenie, w którym zaznacza, iż to spółka MoravoSeed odpowiada za jakość wprowadzonego do obrotu materiału siewnego, a także za odrębność, wyrównanie i trwałość oferowanych odmian. – Otrzymujemy zgłoszenia dotyczące nieprawidłowego wzrostu pietruszki korzeniowej odmian Aston oraz, w mniejszej skali, Osborne, uprawianych z oryginalnych nasion zapakowanych przez MoravoSeed. Zgodnie ze zgłoszeniami plantatorów, rośliny wykazują cechy pietruszki naciowej i nie tworzą typowego dla odmian korzeniowych stożkowatego korzenia o gładkiej skórce – będącego plonem handlowym w tej uprawie – zaznaczono. W dalszej części oświadczenia zauważono, iż PNOS Ożarów Mazowiecki, podobnie jak wszyscy polscy plantatorzy, handlowcy i dystrybutorzy, czuje się poszkodowany z powodu dostarczenia przez hodowcę nasion, które mogą być niezgodne z deklaracją. – Obecnie z całych sił pracujemy nad rozwiązaniem trudnego problemu możliwego braku tożsamości odmianowej w sprzedawanych i uprawianych odmianach pietruszki z MoravoSeed – wyszczególniono w oświadczeniu. Dystrybutor podjął szereg działań, aby jednoznacznie potwierdzić, iż na polski rynek, zamiast pietruszki korzeniowej odmian Aston i Osborne, trafiła pietruszka naciowa, co ułatwi dochodzenie swoich praw poszkodowanym plantatorom. Działania te obejmują: badania genetyczne, ekspertyzy autorytetów warzywniczych oraz testy w stacjach doświadczalnych oceny odmian. Wiadomo, iż polski dystrybutor przekazał otrzymane zgłoszenia do Czech, w celu podjęcia odpowiednich kroków, by chronić polskich producentów przed kontynuowaniem niepożądanej uprawy i ponoszeniem dodatkowych kosztów. – Prowadzimy stałe negocjacje ze stroną czeską, aby przyspieszyć ich działania i jak najszybciej znaleźć satysfakcjonujące plantatorów rozwiązanie. (…) Deklarujemy pełne wsparcie naszych producentów w tej trudnej sytuacji i zapewniamy, iż będziemy ich reprezentować w kontaktach z czeskim partnerem – również w sprawie ewentualnych rekompensat, których realizacja leży po stronie hodowcy – czytamy w stanowisku.
Skala problemu
– Na opakowaniach i fakturach, którymi dysponuję, jest zawarta informacja, iż jest to pietruszka korzeniowa. W mojej sytuacji, gdzie uprawa pietruszki stanowi trzon działalności, muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby dochodzić swoich praw. Błąd nie powstał po mojej stronie, ponieważ plantacja jest czysta, wolna od chwastów czy chorób. Bardzo o to dbam, dlatego rozgoryczenie pozostało większe. Dzisiaj zostaję bez środków do życia, a moje gospodarstwo nie będzie miało za co wyjść w przyszłym roku z nowymi zasiewami – tłumaczy D. Czarny. Rolnik podkreśla, iż o ile stanowisko PNOS Ożarów Mazowiecki jest klarowne, o tyle firma MoravoSeed, której przedstawiciele już w czerwcu wizytowali jego plantację – zaskakuje. – Stwierdzili, iż nie wiedzą, co się stało, trzeba dogłębnie zbadać sprawę i czekać. Tu nie ma na co czekać! Za kilka tygodni powinniśmy zbierać warzywa i pakować magazyny, a nie zastanawiać się, czy będziemy mieć jakiekolwiek pieniądze, czy nie – zauważa zbulwersowany rolnik. Swojej irytacji nie ukrywa także Anna Wyrwa z miejscowości Dębiany (gm. Wodzisław), która prowadzi z mężem 24-hektarowe gospodarstwo. W jej przypadku pietruszka zajmuje 3 ha, a 1 ha został obsiany nasionami z hodowli MoravoSeed. – W porównaniu z innymi stracę niewiele, ale to nie zmienia faktu, iż sytuacja jest kuriozalna. Jak to możliwe, iż w dzisiejszych czasach ktoś mógł popełnić błąd na tak dużą skalę? – pyta plantatorka.





Czy na pietruszce naciowej można zarobić?
– Nie jesteśmy przygotowani w żaden sposób do osiągnięcia jakiegokolwiek dochodu z tej natki, która jest na naszych polach – twierdzi D. Czarny i dodaje, iż do spłacenia są kredyty. – Co mamy teraz zrobić, z czego mamy żyć – pyta rolnik, którego rodzina uprawą pietruszki zajmuje się od 24 lat. – Planowaliśmy plon na poziomie 25 t/ha, tymczasem nie będziemy mieli nic. Straty są ogromne i na pewno nie do udźwignięcia. Nie mamy za co funkcjonować. Szukam pomocy u wojewody, w Ministerstwie Rolnictwa i wszędzie słyszę, iż sytuacja jest trudna – przyznaje D. Czarny. – Od firmy MoravoSeed domagam się uśrednienia plonów i pokrycia strat, które poniosłem. Na wszystko są faktury, więc nie powinno być problemu z ustaleniem konkretnej kwoty. Pieniądze mogą być wypłacone z ubezpieczenia, jednak czeska firma nie chciała nam udostępnić numeru polisy – zaznacza rolnik. Ten sam problem ma Arkadiusz Płoszaj, który na 6 ha wysiał pietruszkę korzeniową, która okazała się pietruszką naciową. – Brakuje słów, aby to wszystko opisać. Jestem zdruzgotany skalą strat – wyjaśnia. W identycznej sytuacji jest Miłosz Kubaja, który dwa lata temu przejął gospodarstwo od rodziców, a uprawa pietruszki stanowi blisko 80% produkcji. – Nie jestem w stanie zrozumieć tego, iż w opakowaniach z pietruszką korzeniową mogła znaleźć się pietruszka naciowa, która nie przedstawia dla mnie praktycznie żadnej wartości. To strzał w kolano, od producenta nasion oczekuję pokrycia wszystkich strat, jakie poniosłem – zaznacza młody rolnik.
Krzysztof Zacharuk
Jakub Dobrosz