Nagły napływ inwestorów instytucjonalnych na Bitcoin może mieć nieoczekiwane długoterminowe konsekwencje dla ekosystemu blockchain.
Musicie przyznać, iż trudno nie być optymistycznie nastawionym do Bitcoina w 2024 r. W ubiegłym roku wzrósł on o ponad 150 proc. i osiągnął lepsze wyniki niż wszystkie główne wskaźniki rynkowe. Przy niedawnej cenie 45 tys. dolaró, Bitcoin był notowany na najwyższym poziomie od kwietnia 2022 roku. Co więcej, rośnie oczekiwanie na nadchodzący halving i tego, co może on oznaczać dla przyszłej ceny BTC. Nie oznacza to jednak, iż inwestycja w Bitcoina jest pozbawiona ryzyka. W rzeczywistości mogą istnieć dwa główne zagrożenia, które inwestorzy zwykle przeoczają.
Spot Bitcoin ETF
Pierwsze ryzyko wiąże się ze zbliżającym się uruchomieniem pierwszego spotowego funduszu ETF Bitcoin na rynek amerykański. W ostatnich miesiącach 2023 r. wyglądało to na pewnik, a wielu spodziewało się, iż SEC zatwierdzi pierwszy spot Bitcoin ETF na początku stycznia 2024 r. W końcu ponad tuzin firm z Wall Street złożyło wnioski o ETF i starannie aktualizowało i zmieniało wnioski w razie potrzeby.
Jednak najnowsze doniesienia na rynkach kryptowalut są takie, iż SEC może opóźnić zatwierdzenie spot Bitcoin ETF do czasu wprowadzenia bardziej kompleksowych ram regulacyjnych dla kryptowalut w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście byłaby to druzgocąca wiadomość dla inwestorów Bitcoina, biorąc pod uwagę, iż znaczna część niedawnego wzrostu cen była napędzana oczekiwaniem na zatwierdzenie spot Bitcoin ETF.
Co więcej, choćby jeżeli SEC zatwierdzi spot Bitcoin ETF, przez cały czas pozostaje kwestia tego, co stanie się z ceną Bitcoina. Znaczna część oczekiwanego wzrostu cen, który Bitcoin ma uzyskać po oficjalnym zatwierdzeniu pierwszego spotowego ETF Bitcoin, może być już wyceniona. Może to być szokiem dla niektórych inwestorów, którzy prawdopodobnie zakładają, iż oficjalne zatwierdzenie przez SEC w styczniu automatycznie spowoduje gwałtowny wzrost ceny Bitcoina.
Pojawienie się inwestorów instytucjonalnych
Drugie ryzyko wiąże się z nagłym napływem wielu nowych inwestorów instytucjonalnych do kryptowalut w jednym czasie. W tej chwili wszyscy koncentrują się na potencjalnym tsunami nowych pieniędzy napływających do Bitcoina, co prawie na pewno podniesie jego cenę. Podstawowym założeniem jest to, iż ci inwestorzy instytucjonalni będą chcieli przeznaczyć 1 proc. lub więcej swoich portfeli na Bitcoin. Biorąc pod uwagę, iż najwięksi z nich zarządzają aktywami o wartości bilionów dolarów, może to ostatecznie doprowadzić do napływu do Bitcoina miliardów dolarów.
Ale co tak naprawdę stanie się z Bitcoinem na dłuższą metę? Gdy Wall Street przejdzie w tryb akumulacji aktywów, może to przekształcić Bitcoina z dynamicznego, kwitnącego blockchaina z wieloma przypadkami użycia w pozbawiony życia blockchain, w którym nigdy nie dzieje się nic interesującego. Duży procent światowego BTC będzie bowiem niejako zamknięty w skarbcu na Wall Street, nie robiąc nic. W najgorszym przypadku górnicy Bitcoin po prostu przestaną wydobywać BTC, ponieważ nie będzie to już opłacalne, a Bitcoin, jaki znamy, po prostu zniknie z rybnku. Wtedy też rozpocznie się wyścig o znalezienie kolejnej wielkiej kryptowaluty po Bitcoinie.