Zamknięte szkoły, wyludnione samorządy, brak rąk do pracy. A to dopiero początek! Czy Polska jest gotowa na katastrofę demograficzną?
„W Polsce zaczął się właśnie 36. rok kryzysu demograficznego. W 1989 r. poziom dzietności spadł u nas poniżej poziomu zastępowalności pokoleń wynoszącego ok. 2,1 dziecka na kobietę i od tej pory stale się zmniejsza: w 1997 r. współczynnik ten wynosił 1,5, w 2023 r. – 1,16. To nie tylko jeden z najgorszych wyników w Europie, ale także na świecie. Kolejne pokolenie Polaków będzie o połowę mniej liczne niż obecne”, pisze na łamach pisma „MAGAZYN Dziennik Gazeta Prawna” Ariel Drabiński.
Publicysta przypomina, iż przez ponad 30 lat w Polsce trwała dyskusja na temat tego, czy kryzys demograficzny jest w ogóle faktem. „Tymczasem w 2020 r. okazało się, iż proporcje pracujących i niepracujących są odwrotne jak w okresie transformacji ustrojowej. O ile w 1990 r. mieliśmy 11 mln dzieci i 4,8 mln seniorów, o tyle trzy dekady później mieliśmy odpowiednio 6,9 mln najmłodszych i 8,6 mln osób starszych”, czytamy.
Niemal wszystkie liczące się siły polityczne podkreślają, iż trzeba zrobić wszystko, co tylko możliwe, aby zwiększyć w Polsce dzietność. Według jednych stanie się to za sprawą państwowego programu budowy mieszkań i żłobków, według innych za wdrażaniem kolejnych programów socjalnych. Drabiński zwraca jednak uwagę, że ewentualne korzyści z polityk wspierających demografię pojawią się nie wcześniej niż za… 40 lat.
„Tak wielkie zmiany demograficzne powodują, iż niezbędne staje się opracowanie planu adaptacji kraju, który pozwoli państwu i obywatelom dostosować się do nowych realiów: począwszy od wysokości emerytur, przez opiekę zdrowotną, po więziennictwo”, podkreśla.
„Jednym z głównych wyzwań stojących przed starzejącym się społeczeństwem jest spadek poziomu życia. Rośnie liczba osób pobierających emeryturę, a maleje liczba tych, które płacą składki. (…) Konieczne są zatem działania, które zapewnią przyszłym seniorom odpowiedni poziom życia”, zaznacza ekspert. Jego zdaniem pierwszym tego typu działaniem powinno być „zrównanie i podniesienie wieku emerytalnego”, a drugim „promowanie indywidualnego oszczędzania na emeryturę poprzez akcje edukacyjne i zachęty finansowe”.
Kolejny problem przed jakim stoimy to wyludnianie zdecydowanej większości jednostek samorządu terytorialnego. „Z powodu spadku wpływów finansowych i braku rąk do pracy dojdzie do upadku poziomu usług publicznych – najpierw na wsiach, potem w małych miastach, a w perspektywie 30 lat w miastach średniej wielkości. Niektóre samorządy będą miały tak mało mieszkańców, iż świadczenie im usług przestanie być racjonalne pod względem logistycznym i ekonomicznym”, czytamy.
Inny problem to puste szkoły. Następny to wydatki na leczenie. Jeszcze inny to zapewnienie seniorom pomocy w życiu codziennym. Skąd na to wszystko wziąć pieniądze i… ludzi?
„Lista wyzwań związanych z demografią jest znacznie dłuższa i obejmuje m.in. wydatki infrastrukturalne (czy jest sens budować stadion w mieście, w którym w ciągu trzech dekad ubędzie 20 proc. mieszkańców?), więziennictwo (czy jesteśmy przygotowani na zmianę średniego wieku osadzonego?), obronę cywilną (jak dostosować ją do potrzeb społeczeństwa z dużym odsetkiem seniorów?), rynek pracy (liczba pracowników w wieku 55+ w ciągu dekady wzrośnie o 1,3 mln)”, wylicza dalej autor „MAGAZYNU DGP”.
„Najlepszym sposobem na zagwarantowanie rozwoju gospodarczego kraju w okresie kryzysu demograficznego jest zwiększenie efektywności pracy. Niestety, inwestycje w Polsce stanowią 17,6 proc. PKB przy średniej Unii Europejskiej na poziomie 22 proc. Bez innowacji oraz zmian instytucjonalnych i finansowych czeka nas odczuwalny spadek poziomu życia, a w wymiarze indywidualnym – ludzkie tragedie. Potrzebowaliśmy trzech dekad, aby dostrzec potrzebę zwiększenia dzietności. Na adaptację do nowej rzeczywistości nie mamy tyle czasu”, podsumowuje Ariel Drabiński.
Źródło: MAGAZYN Dziennik Gazeta Prawna TG