Wydobycie złóż mineralnych z dna morskiego może zaspokoić zapotrzebowanie na najważniejsze minerały, które rośnie wraz z postępującą dekarbonizacją. Z drugiej strony, masowa ingerencja w życie podwodnych organizmów żywych może stanowić dla nich bezpośrednie zagrożenie, a w dłuższej perspektywie wpływać na bezpieczeństwo ich siedlisk. Dlaczego podwodne górnictwo wzbudza tyle emocji i jaką są zagrożenia z nim związane?
Czego górnicy szukają w oceanach?
Górnictwo głębinowe ma na celu wydobywanie cennych złóż mineralnych znajdujących się na dnie oceanu – setki, a choćby tysiące metrów pod jego powierzchnią. Na tych głębokościach znajdują się rezerwy miedzi, kobaltu, niklu, cynku, srebra i złota.
Już w latach 70. XX wieku interesowano się możliwością pozyskiwania surowców podmorskich takich jak konkrecje polimetaliczne. Problematyczne okazało się jednak ich wydobycie – możliwe tylko przy zastosowaniu zaawansowanych technologii. Spierano się również o to, do kogo miałyby trafiać potencjalne zyski z podwodnego górnictwa.
W latach 1973-1982 powstała Konwencja Narodów Zjednoczonych, gdzie zawarto m.in. przepisy o prawie morskim. Na ich mocy ustalono, iż zasoby z dnia mórz i oceanów, na obszarach niepodlegających jurysdykcji państwowej, są wspólnym dziedzictwem ludzkości.
Nowa “gorączka złota”?
W ostatnich latach zainteresowanie morskimi zasobami powróciło. Przedsiębiorstwa, które przymierzają się do eksploracji oceanów podkreślają, iż kierują się ekologicznymi przesłankami. Swoje zainteresowanie morskim górnictwem uzasadniają potrzebami związanymi z dekarbonizacją.
W wyścigu o ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i zatrzymanie zmian klimatycznych popyt na najważniejsze minerały gwałtownie rośnie. Lit, kobalt i grafit są niezbędnymi składnikami akumulatorów pojazdów elektrycznych, turbin wiatrowych, paneli słonecznych i innych technologii niskoemisyjnych, które coraz częściej zasilają światowe systemy energetyczne.
Wydobycie konkrecji polimetalicznych z dnia morza ma jedynie w niewielkim stopniu wpływać na ekosystem. Statki i podwodne kombajny są w stanie zebrać zasoby bez konieczności wykonywania odwiertów czy budowania podmorskiej infrastruktury.
Inne zdanie na ten temat mają ekolodzy, którzy zwracają uwagę na dużą ingerencję w podwodny ekosystem, jaka wiąże się z taką formą górnictwa. Według nich, trudno będzie wyłowić surowce w taki sposób, aby nie naruszyć organizmów żywych i ich podwodnych siedlisk. Podwodne górnictwo wiąże się również z poruszaniem osadów znajdujących się na dnie, w tym zanieczyszczeń oraz emisją hałasu. Tak naprawdę nie wiemy, jak taka ingerencja wpłynie na zamieszkujące morza i oceany stworzenia – głębiny oceaniczne to jeden z najsłabiej zbadanych obszarów świata.
Międzynarodowa Organizacja Dna Morskiego wydała już ponad 30 licencji na eksplorację dna morskiego. Nie jest ona równoznaczna z możliwością wydobywania zasobów – firmy otrzymały jedynie zielone światło do wstępnych badań.
Źródła: tygodnikpowszechny.pl, wri.org
Fot. Canva