Warszawska policja zatrzymała gang trucicieli. Członkowie szajki podawali ofiarom zatrutą wódkę i zmuszali do podpisania pełnomocnictw. Potem mordowali.
Gang trucicieli zatrzymany
12 lipca ruszy proces szajki, którą nazwano „Gang trucicieli”. Opowieść jak z kryminału, historia, niestety, prawdziwa. Sprawę rozwiązali policjanci w wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw z komendy stołecznej wraz z Prokuraturą Okręgową Warszawa-Praga. Wszystko działo się w 2021 roku. Teraz, w końcu, znamy datę rozpoczęcia procesu. Ruszy od 12 lipca tego roku.
Wzorowa organizacja
Ciężko mówić w tej historii o przypadkowości. Gang trucicieli był bardzo dobrze zorganizowany. Wszak bez konsekwencji działał niemal 6 lat, a oszukanych zostało 18 osób. Gangiem kierował 40-letni Tomasz G., wykształcony, majętny Rom, dwóch braci Roman P. i Krzysztof P. również Romowie. W przekręcie brał udział dodatkowo Paweł S. i notariusz Jolanta D. Sprawa wyszła na jaw, kiedy jeden z członków stwierdził, iż nie chce brać udziału w zabójstwach. Wcześniej sprawy umarzano ze względu na brak wystarczających dowodów.
Rzeczniczka prokuratury, Katarzyna Skrzeczkowska, w rozmowie z portalem rp.pl mówi:
„Akt oskarżenia dotyczy pięciu zabójstw, sześciu usiłowań zabójstwa, 18 przestępstw dokonania lub usiłowania oszustwa wobec mienia znacznej wartości. Notariusz Jolanta D. ma zarzut m.in. przekroczenia uprawnień i poświadczenia nieprawdy w dokumentach w zakresie udzielenia pełnomocnictwa do zbycia jednej nieruchomości”
Gang trucicieli wybierał najsłabszych
Oszuści używali wódki, do której dodawali trujący izopropanol. Ten związek jest tak silnie szkodliwy, iż niektóre ofiary umierały, zanim podpisały jakiekolwiek dokumenty. Oszuści wybierali osoby uzależnione, chore i zadłużone, które były łatwe do zmanipulowania. Obiecywali im również pomoc lekarską i finansową. Niestety, finalnie ofiary, o ile przeżywały ataki przestępców, kończyły na ulicy. Zdarzały się osoby, które próbowały dochodzić swoich praw i zgłaszały przestępstwa. Niestety, zastraszane i szantażowane, wycofywały się z zarzutów. Tak było z Michałem. S. Został odurzony i okradziony przez gang. Dodatkowo grupa, z pomocą pani notariusz, sfingowała czynność sprzedaży mieszkania. Gdy Michał S. próbował walczyć o odzyskanie mieszkania, został pobity i zmarł.
Oszuści zatrzymani
Obecnie, lider gangu, Tomasz G nie przyznaje się do mordowania, twierdząc, iż „on tylko kupował mieszkania”. Przeszkodą w utrzymaniu tej linii mogą być romscy bracia.