Fernando Massana pochodzi z Montrealu, ale mieszka na Sycylii, skąd wywodzą się jego przodkowie. Massana jest blogerem, twórcą cyfrowym i aspirującym szefem kuchni, a w mediach społecznościowych występuje jako Rockin Kitchen Sicily. Na swoich kanałach regularnie publikuje treści dotyczące swoich kulinarnych podróży. Duża część jest poświęcona smakołykom, które można kupić na ulicach Katanii oraz Palermo.
Co można kupić w Palermo za 1 euro? Całkiem sporo
Niedawno Massana wybrał się na targ zlokalizowany w tej drugiej miejscowości i nagrał film dotyczący tego, co można kupić tam do zjedzenia za 1 euro. Wybór był całkiem spory. Bloger najpierw kupił kulkę świeżej mozzarelli, która kosztowała 1 euro. Na tyle samo wyceniono sfincione, czyli drożdżowy placek przypominający pizzę na grubym cieście. Inny sycylijski przysmak arancina - czyli faszerowana ryżowa kulka smażona w panierce - również kosztowała 1 euro. Tyle samo Fernando zapłacił za świeżą lemoniadę oraz cannolo - rurkę nadziewaną kremem z sera ricotta. Reklama
Film blogera doczekał się ponad 1,4 tys. komentarzy od osób z całego świata. Większość była dość cierpka. "W Dublinie za 1 euro możesz zapalić świeczkę i modlić się o jedzenie"; "W Chorwacji możesz popatrzeć się na 1 euro i przypomnieć sobie, jak dobrze było, gdy mieliśmy kuny"; "Za 1 euro w Danii możesz stanąć 10 metrów przed piekarnią i głęboko zaciągnąć zapachem" - pisali gorzko internauci.
1 euro w Polsce starczyłoby na kilka bułek
Także w Polsce Massana za około 4,20 zł mógłby kupić niewiele. Taka suma starczyłaby na 3-4 duże bułki z piekarni. Być może w jakiejś cukierni udałoby mu się kupić pączka, który kosztowałby około 1 euro. Za taką sumę mógłby też kupić coś na dziale cukierniczym w Lidlu lub Biedronce. Taka suma na pewno nie starczyłaby ani na gofra, ani na jedną gałkę lodów nad polskim morzem. W poprzednim sezonie za zwykłe gofry nad Bałtykiem trzeba było zapłacić około 8 zł, w tym w niektórych miejscowościach są sprzedawane już po 11 zł. Jedna gałka lodów kosztuje za to od 7 do 9 zł.
Sycylia walczy z wysokim bezrobociem i mafią
Palermo i inne prowincje Sycylii nie należą do najbogatszych we Włoszech, dlatego ceny na wyspie są znacznie niższe niż np. w Rzymie czy w Mediolanie. Region ten walczy m.in. wysokim bezrobociem. Jak podało w czerwcu tp24.it wynosi ono 13 proc., a wśród młodych ludzi jest znacznie wyższe. Problemem są też niskie wynagrodzenia. Przeciętna pensja na Sycylii w 2024 roku wynosiła 1348 euro, czyli około 5722 zł. Niedobór dobrze płatnych zajęć powoduje, iż młodzi ludzi schodzą na przestępczą ścieżkę i wstępują w szeregi mafii. Przestępczość zorganizowana utrudnia rozwój wyspy m.in. poprzez ustawianie przetargów na inwestycje ze środków unijnych i korumpowanie urzędników.