Polacy coraz bogatsi od Czechów: co napędza rewolucję na rynku nieruchomości i wprowadzenie pierwszego polskiego ETF‑a na Bitcoina? W tym wpisie analizujemy, jak wzrost dobrobytu w Polsce przyspiesza zmiany na krajowym rynku mieszkaniowym – od nowych trendów popytowych po rekordowe ceny. Równocześnie przyglądamy się historycznej decyzji KNF: zatwierdzeniu pierwszego w Polsce ETF‑a na Bitcoina, opartego na kontraktach futures, który już niebawem pojawi się na GPW.
Polacy bogatsi od Czechów? | Rewolucja na rynku mieszkań! | Pierwszy polski ETF na Bitcoina!
Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących
Załóż konto na: https://link-pso.xtb.com/pso/aKgIe
Polacy zarabiają więcej niż Czesi ale rosnące płace mogą uderzyć w eksport
Polacy zarabiają już więcej niż Czesi! W ostatnich latach wynagrodzenia w Polsce, liczone w euro, rosną bardzo gwałtownie – niemal o 15% rocznie. To sprawia, iż polscy pracownicy stają się drożsi niż choćby ci w Czechach, co jeszcze kilka lat temu wydawało się nie do pomyślenia. Polska wyprzedziła też Słowację, Łotwę i zbliża się do poziomu wynagrodzeń w Estonii, Chorwacji i Portugalii.

Za szybki wzrost samych wynagrodzeń odpowiada oczywiście częściowo wysoka inflacja, ale to mało istotny powód, jeżeli patrzymy na „relację” naszych wynagrodzeń do czeskich, bo i w Czechach inflacja była solidna kilkunastoprocentowa.
Z jednej strony, to dobra wiadomość dla pracowników. W końcu ich siła nabywcza rośnie. Z drugiej strony, firmy muszą radzić sobie z rosnącymi kosztami pracy, co może ograniczyć konkurencyjność na rynkach zagranicznych.
Teoretycznie tak szybki wzrost płac może też pogorszyć bilans handlowy – czyli stosunek eksportu do importu. Czemu? Gdy płace gwałtownie rosną, firmy ponoszą wyższe koszty produkcji. W efekcie produkty stają się droższe. Dla zagranicznych klientów (np. z Niemiec czy Francji) polskie towary mogą przestać być opłacalne. W efekcie eksport może spaść.
Na razie jednak Polska przez cały czas ma nadwyżkę w handlu zagranicznym. W ciągu 12 miesięcy do kwietnia 2025 roku wyniosła 27 miliardów euro, czyli około 3% PKB. Rok wcześniej było to aż 45 miliardów euro, więc różnica jest znacząca. jeżeli ten trend się utrzyma, gospodarka będzie musiała się dostosować – albo przez wolniejszy wzrost płac, albo przez osłabienie złotego. To drugie zrobić w zasadzie w tej chwili dość łatwo. Wystarczy obniżyć stopy procentowe, co w tym roku jeszcze się zadzieje.
Ceny mieszkań będą jawne nowy obowiązek dla deweloperów od lipca
A jak zmiana w stopach procentowych, to na pewno coś wydarzy się na rynku mieszkań, który pierwszy raz od dawna przejdzie sporą zmianę. Od 11 lipca 2025 roku wszystkie firmy deweloperskie będą musiały publikować ceny mieszkań. Nowe przepisy mają zwiększyć przejrzystość rynku i wzmocnić pozycję kupujących. Choć większość firm już dziś ujawnia ceny (ok. 77% wg danych Otodom), nowe prawo ma sprawić, iż stanie się to standardem.
Deweloperzy będą zobowiązani do prowadzenia stron internetowych, na których zamieszczą pełne informacje o inwestycjach – w tym ceny lokali, miejsc postojowych i komórek lokatorskich. Będą też musieli archiwizować ceny i pokazywać, jak się zmieniały. Firmy, które zaczęły sprzedaż przed wejściem ustawy w życie, mają dwa miesiące na dostosowanie się.
Więksi deweloperzy już się przygotowują. Budlex wdrożył system CRM do automatycznego zarządzania danymi o cenach. Dom Development rozpoczął rozbudowę strony internetowej i systemów IT. Z kolei Archicom powołał specjalny zespół, który przygotowuje całą firmę do zmian.
Wątpliwości wzbudza jednak sposób wdrożenia ustawy. Branża krytykuje brak szczegółowych wytycznych i krótki czas na przygotowanie. Ustawa nakłada obowiązek codziennego raportowania cen do Ministerstwa Cyfryzacji, ale nie precyzuje, w jakim formacie mają być przekazywane dane. Firmy obawiają się więc SŁUSZNIE chaosu informacyjnego, jeżeli każdy deweloper będzie raportował inaczej.
Zwracana jest też uwaga na wysokie kary za niedopełnienie obowiązków – mogą one sięgnąć choćby 10% rocznego przychodu. Oczywiście pojawiają się z drugiej strony głosy szydzenia, iż deweloperzy mają problem z przygotowaniem cennika i strony internetowej, ale umówmy się na poważnie. To nie jest takie trudne dać konkretne wytyczne jak ma przebiegać proces raportowania, jeżeli faktycznie go chcemy.
Najważniejszym jednak realnym wyzwaniem dla branży (a przynajmniej tych 23%, którzy nie publikowali cen mieszkań) pozostanie konieczność zmiany strategii marketingowych. Skoro ceny będą jawne, deweloperzy będą musieli przyciągać klientów innymi atutami, jak jakość czy lokalizacja.
Do tej pory, jeżeli klienta udało się zwabić na „oglądanie” mieszkania, to czuł się już zaangażowany, ulegał hypowi i efektowi kosztów utopionych (w tym wypadku kosztem był jego czas, no i paliwo). W efekcie był w stanie akceptować wyższą cenę niż w sytuacji, gdyby oglądałby mieszanie tylko za pośrednictwem portalu www. Sama więc zmiana na poziomie ogólnym jest oczywiście dobra, ale wciąż dałoby się to jednak wdrożyć ciut lepiej.
Polskie banki biją rekordy zysków ale to nie tylko kwestia chciwości
Pomysł ten forsowała mocno Minister Pełczyńska Nałęcz i choćby mógłbym za to pobić brawo, ale za każdym razem przypomina mi się przy okazji Pani Minister jej szereg wtop dotyczących atakowania sektora bankowego.
Ostatnio znowu dużo mówi się o ogromnych zyskach polskich banków. W 2024 roku zarobiły one prawie 42 miliardy złotych, a tylko do końca kwietnia 2025 roku już 16,6 miliarda. Często pojawia się opinia, iż to efekt „chciwości banków” – iż podnoszą one marże na kredytach i celowo ograniczają udzielanie pożyczek zwykłym ludziom i firmom.

Rozumiem to uproszczone myślenie, ale w rzeczywistości źródła tych zysków są bardziej złożone. Banki posiadają w tej chwili w Polsce ogromną nadpłynność. Co to jest nadpłynność?
To sytuacja, w której w systemie bankowym znajduje się więcej pieniędzy, niż potrzeba. Banki mają nadmiar gotówki, której nie są w stanie pożyczyć dalej – bo albo brakuje chętnych albo warunki rynkowe czy. stopy procentowe są mało korzystne. W efekcie te pieniądze „leżą” i banki szukają dla nich innych miejsc do zarabiania.
Według najnowszego raportu Narodowego Banku Polskiego (NBP), banki w Polsce zgromadziły już prawie 500 miliardów złotych w gotówce lub aktywach bardzo łatwo zamiennych na gotówkę. W takiej sytuacji trudno się dziwić, iż nie walczą zbyt agresywnie o nowych klientów do depozytów i lokat.

Powstaje więc pytanie czemu banki silniej finansują rząd kupując np. masę obligacji niż prywatne firmy i obywateli? Duży wpływ na to zachowanie ma podatek bankowy. To specjalna danina, którą muszą płacić m.in. od wartości udzielonych kredytów – ale tylko wtedy, gdy te kredyty trafiają do firm czy osób prywatnych. Kredyty dla państwa, np. zakup obligacji skarbowych, są z tego podatku zwolnione.
Efekt? Bankom bardziej opłaca się pożyczać państwu niż ludziom czy przedsiębiorstwom. W liczbach wygląda to tak:
- W 2020 roku osoby fizyczne odpowiadały za 57% odsetek, które banki zarabiały, firmy za 20%, a państwo za 13%.
- W 2024 roku te proporcje to odpowiednio: 39% od osób prywatnych, 16% od firm i aż 18% od państwa.
Wielu polityków stara się wmawiać, iż wprowadzenie podatku od nadzwyczajnych zysków dla banków będzie pomocne dla gospodarki i skłoni banki do większego finansowania sektora prywatnego. Na przykład ponownie ta sama Pani Minister. Tymczasem bardziej pomogłoby usunięcie obecnego podatku bankowego.
The Alters ratuje wizerunek 11 Bit Studios ale do sukcesu jeszcze daleko
Pomogłoby też dla 11 Bit Studios gdyby gra The Alters odniosła sukces. Po fatalnej premierze Frostpunk 2, the Alters to dla bitów ostatnia deska ratunku. Na szczęście ją złapali, bo została bardzo dobrze przyjęta przez recenzentów. Zbiera choćby oceny 10/10 i chwalona jest przede wszystkim za wciągającą, skłaniającą do refleksji historię, interesujące mechaniki i oryginalne połączenie różnych gatunków.
Sporo uznania zdobył system budowania i zarządzania bazą. Gra zawiera też elementy survivalowe, które sprawiają, iż fani gatunku mają się czym cieszyć.
Nie obyło się jednak bez problemów. Na standardowym poziomie trudności gra może być zbyt łatwa. Pojawiają się też momentami spadki wydajności na PC oraz błędy techniczne, a część misji opiera się na schematycznym realizowaniu prostych zadań.

Całość premiery trzeba jednak ocenić na plus, a sama dobra premiera pozytywnie wpłynęła też na notowania akcji. Te zyskały ponad 5% w ubiegły poniedziałek. Analitycy szacują, iż dotychczas sprzedano już około 200 tys. egzemplarzy gry, a do końca roku liczba ta może sięgnąć 600 tys. Raport dotyczący zwrotu kosztów produkcji, uwzględniający wpływy m.in. z GamePassa, powinien pojawić się po wakacjach, choć niektóre źródła mówią o możliwej publikacji już w lipcu.
Gra dobrze sprzedaje się również za granicą – zwłaszcza w Chinach, gdzie uzyskała aż 95% pozytywnych ocen na lokalnej platformie HeyBox. To akurat bardzo pozytywny sygnał, bo gracze stamtąd są zwykle bardziej wymagający, a tamtejszy rynek ogromny!
Sukces „The Alters” to pierwsza dobra wiadomość dla spółki od dawna po serii ostatnich niepowodzeń. Rozczarowujący „Frostpunka 2”, czy rezygnacja z projektu P8, który kosztował firmę aż 50 mln zł.

Rynek ma więc po cichu nadzieję, iż gra może Altersi staną się na tyle kultowa, iż dobra sprzedaż będzie utrzymywać się przez długi czas i zacznie wspierać firmę na dłużej. Nie wiem czy tak będzie, ale… szczerze mówiąc to już bym na to nie liczył. Nie było tu efektu WOW jak przy okazji This War of Mine czy pierwszego Frostpunka. Przed 11 Bit jeszcze więc naprawdę daleeeeka droga do zmazania z siebie brudu ostatnich porażek.

Pierwszy ETF na Bitcoina w Polsce trafia na GPW
A na sam koniec kolejny sukces do odtrąbienia i po raz kolejny wielkei brawa dla Beta Securities. Tym razem na GPW trafia nowy fundusz ETF. Tym razem… na Bitcoina!
Komisja Nadzoru Finansowego zatwierdziła prospekt funduszu Beta ETF Bitcoin. Będzie to pierwszy tego typu produkt inwestycyjny notowany na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. To kolejny krok w stronę wprowadzenia kryptowalut do szerszego grona inwestorów w Polsce.
Fundusz Beta ETF Bitcoin da możliwość inwestowania w bitcoina dzięki prostego i nadzorowanego instrumentu finansowego. Produkt będzie oparty na kontraktach terminowych na bitcoina i zabezpieczony przed wahaniami kursu dolara względem złotego. Co więcej, będziecie mogli go sobie kupić na IKE i IKZE. Realnie można więc będzie inwestować w Bitcoina na kontach emerytalnych.
Beta ETF to już znany gracz na polskim rynku funduszy pasywnych – działa od 2019 roku i zebrał już 1 miliard złotych aktywów. W jego ofercie są fundusze odwzorowujące m.in. WIG20, mWIG40, S&P 500 i Nasdaq.
Wobec ETF-a na BTC w Polsce będziemy mieć jeszcze alternatywę w postaci inPZU Bitcoin – innego funduszu, który ma wystartować pod koniec sierpnia 2025 roku. inPZU nie będzie inwestować bezpośrednio w kontrakty, tylko śledzić indeks Bloomberg Bitcoin, korzystając z produktów typu ETC i ETP, które odwzorowują cenę bitcoina. Tego rodzaju instrumenty są często porównywane do funduszy ETF, ale działają głównie na rynku surowców.
Pierwszy funduszowy przełom w świecie kryptowalut nastąpił w styczniu 2024 roku, kiedy amerykańska komisja SEC po raz pierwszy zatwierdziła ETF-y oparte bezpośrednio na bitcoinie. To wydarzenie otworzyło drogę dużym graczom, takim jak BlackRock, ARK Invest czy Fidelity, do stworzenia własnych funduszy. Zainteresowanie było ogromne – w ciągu półtora roku ETF-y bitcoinowe zgromadziły ponad 1,2 miliona bitcoinów, czyli prawie 6% całkowitej podaży tej kryptowaluty. Największym z nich jest fundusz BlackRocka – iShares Bitcoin Trust – który odpowiada za około 80% całej tej puli.

Dziś, półtora roku po tym wydarzeniu, również polscy gracze wchodzą na ten rynek, a Polacy po raz pierwszy otrzymają instrument, który pozwoli im wygodnie inwestować w najpopularniejszą krypotwalutę świata, pozostając jednocześnie zabezpieczonym walutowo. Debiut na GPW ma nastąpić w ciągu kilku tygodni więc prawdopodobnie już w wakacje będziemy mogli handlować nowym ETF-em.
Dla wszystkich zainteresowanych, istotną kwestią pozostają opłaty, jakie fundusz będzie pobierał za zarządzanie. Tej informacji jeszcze nie znamy i należy wziąć pod uwagę, iż opłaty mogą być wysokie.
Beta ETF zarządza jeszcze małymi aktywami w stosunku do globalnych rywali, a w dodatku jest prekursorem na GPW, dlatego ich opłaty są relatywnie wysokie w porównaniu do zagranicznej konkurencji. Tymczasem tak egzotyczny instrument jak Bitcoin może uzasadniać opłaty powyżej średniej.
Tak czy inaczej – MEGA.
Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących
Załóż konto na: https://link-pso.xtb.com/pso/aKgIe
Do zarobienia!
Piotr Cymcyk