Polak w kosmosie! Czy naprawdę zarobimy na tej inwestycji? Te spółki rosną jak szalone!

4 godzin temu

Drugi Polak w historii poleciał w kosmos! To naprawdę nie jest tylko historyjka o spełnianiu marzeń i machaniu flagą! Za lotem stoją grube miliony, strategiczne interesy i nowa, kosmiczna gałąź polskiej gospodarki.

Bo 25 czerwca o godzinie 8:31 naszego czasu w pokładzie Falcon 9 nie poleciał jedynie Sławosz Uznański-Wiśniewski. Poleciało coś znacznie ważniejszego. 13 polskich eksperymentów i technologii, które mają dać naszym firmom kopa do rozwoju.

Czy na tym historycznym locie da się zarobić? Czy polskie spółki kosmiczne, notowane na giełdzie, to przyszli zdobywcy orbity, czy tylko mali gracze w grze dla największych? Sprawdźmy, co ten lot oznacza dla Twojego portfela!

Polak w kosmosie! Czy naprawdę zarobimy na tej inwestycji? Te spółki rosną jak szalone!

Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących

Załóż konto na: https://link-pso.xtb.com/pso/aKgIe

Nie tylko flaga – strategiczny sens lotu

Udział Polski w tej misji to więc nie tylko wydarzenie symboliczne, ale realny krok do umocnienia pozycji kraju w całym globalnym sektorze kosmicznym.

Zacznijmy od rozłożenia tej kosmicznej układanki na czynniki pierwsze. Mamy firmę Axiom Space. Prywatną, amerykańską firmę z Teksasu, która działa jak kosmiczny „operator czarterowy”. Wynajmują miejsce w kapsule Dragon, koordynują cały lot, szkolą załogę i ogarniają logistykę.

To właśnie od nich Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wykupiła miejsce dla polskiego astronauty i prawo do przeprowadzenia na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej tych 13 polskich eksperymentów. Kto za to wszystko zapłacił? Oczywiście, iż my! Polskie państwo, reprezentowane przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii oraz Polską Agencję Kosmiczną (POLSA), wyłożyło na stół konkretną kasę.

W sumie już tutaj powinniśmy bić oklaski, iż ktoś realnie doszedł do wniosku, iż warto postawić sporą kasę na rozwój nauki. Zwłaszcza, iż w Polsce funkcjonują już firmy i instytucje, które mają konkretne, zaawansowane eksperymenty i technologie do przetestowania na orbicie.

ESA – jak działa kosmiczny zwrot z inwestycji

Współpraca z Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) nie jest wcale czymś oczywistym i na pewno nie jest darmowe. Polska jest członkiem ESA dopiero od 2012 roku i za tę obecność jesteśmy zobligowani co roku płacić około 30 milionów euro obowiązkowej składki. Te środki trafiają głównie na wspólne, ogólnoeuropejskie programy. Istnieją też składki opcjonalne, które kraje mogą dodatkowo płacić, jeżeli chcą brać udział w bardziej zaawansowanych, niszowych programach.

Tylko co w zasadzie dostajemy za te członkostwo w ESA? Pierwszy element to… zwrot tej składki w postaci konkretnych kontraktów. Działa tu tak zwana zasada „georeturn”. ESA zobowiązuje się, iż niemal 100% wpłaconej przez dany kraj składki wraca do niego w postaci kontraktów dla jego firm, instytutów i uczelni.

Czyli, mówiąc wprost, nasza składka jest tak jakby bezpośrednim zleceniem dla rodzimych firm i instytucji z sektora kosmicznego. Im większa składka, tym więcej kontraktów od ESA mogą zgarnąć polskie firmy.

Drugi element to dostęp do unikalnych programów technologicznych i badawczych. Nasze firmy i uczelnie mogą dzięki temu brać udział w zaawansowanych projektach, takich jak na przykład budowa europejskich satelitów.

To z kolei podnosi kompetencje i know-how całego krajowego sektora kosmicznego.

Trzeci element, to ten najbardziej medialny, ale też najmniej istotny. Możliwość realnego udziału w lotach załogowych, a w konsekwencji samodzielnego prowadzenia unikalnych badań w warunkach mikrograwitacji. To wszystko sprawia, iż polski sektor kosmiczny w ogóle ma szansę się rozwijać i konkurować na arenie międzynarodowej.

Kosmos to nie tylko nauka – to inwestycja

Czy polskie spółki kosmiczne, które są akurat notowane na naszej giełdzie zyskują na tym locie bezpośrednio – tu i teraz? Nie – bezpośrednio raczej nie, bo akurat te 13 eksperymentów realizują głównie prywatne firmy i instytuty, których nie ma na giełdzie. Minister Finansów wyjątkowo tym razem trafnie zauważył jednak, iż „misja umożliwia realizację eksperymentów polskich firm i uczelni z potencjałem rozwoju całych sektorów. Każde 1 euro zainwestowane w sektor kosmiczny to 3–6 euro zwrotu dla gospodarki”.

I w tym akurat wypadku Minister Domański ma tutaj absolutną rację. To nie jest oczywiście przypadek klasycznego biznesu, gdzie można sobie wziąć do ręki kalkulator, policzyć backlog zamówień i wyjdzie nam, ile firma X powinna zarobić w przyszłym roku.

To inwestycja znacznie szersza pod cały globalny megatrend podboju kosmosu, w którym Polska, jak widać, chce mieć swój, coraz większy udział. I słusznie, bo branża kosmiczna w kolejnych dekadach ma być jedną z szybciej rozwijających się, co potwierdzają branżowe raporty.

Polska NIE kupiła więc sobie po prostu drogiego biletu lotniczego dla swojego astronauty, żeby móc się poklepać po plecach i odtrąbić PR-owy sukces. Polska zapisała się do najwyższego poziomu udziału i wpływu w ESA. Zresztą, Polska nie jest tylko w załogowym programie ESA, a również częścią Artemis Accords, czyli globalnego programu NASA zrzeszającego kraje które będą współpracować przy kolonizacji Księżyca i Marsa

Nikt nie da nam kontraktów na projekty związane z Księżycem i Marsem, jeżeli nie będziemy właśnie w takim gronie. Tu działa prosta zasada. Płacisz – masz. Nie płacisz – nie masz. Uczestnictwo w najwyższym progu badawczym stawia nas w lepszej pozycji. To naprawdę takie proste.

Do tego do samej umowy na lot „dorzucono” dwuletnie staże w ESA dla 30 Polaków. Nikt tam nie będzie parzył kawy. To staże dotyczące inżynierii systemowej, testowania stacji Lunar Gateway, dotyczące gospodarki kosmicznej itd.

Tak wygląda rozwijanie się w tym sektorze. To płatne uczestnictwo w programach daje potem kontrakty, a jedne kontrakty dają kolejne kontrakty, bo firma zyskuje w portfolio, iż zrobiła coś dla ESA, tzw. „space heritage” jest w tym wypadku jednym z kluczowych elementów pozyskania nowego klienta.

Wydatki obronne? Witaj w nowej erze wojny satelitarnej

Rosnące inwestycje w sektor kosmiczny doskonale łączą się również z głośnym podnoszeniem wydatków na obronność w całej Europie. Na czerwcowym szczycie NATO w Hadze, państwa członkowskie sojuszu zgodziły się znacząco zwiększyć swoje wydatki na obronność. Ustalono nowy cel wynoszący 5% PKB każdego kraju członkowskiego na szeroko pojęte cele wojskowe i związane z bezpieczeństwem. Budżet został jednak sprytnie podzielony na dwie części: 3,5% PKB ma iść na typowe, tradycyjne wydatki wojskowe – czyli na nowy sprzęt, na żołnierzy, na amunicję. Ale pozostałe 1,5% PKB może być wykorzystane na znacznie szersze potrzeby związane z ogólnym bezpieczeństwem państwa – w tym również na rozwój technologii kosmicznych.

W tej drugiej kategorii, NATO otwiera zupełnie nową, szeroką drogę do finansowania tych wszystkich rzeczy, które jeszcze kilka lat temu w ogóle nie były uznawane za typowo „obronne”. Chodzi na przykład o:

– wystrzeliwanie satelitów,
– utrzymywanie i rozwój systemów komunikacji kosmicznej,
– ochronę własnych satelitów i stacji kosmicznych przed potencjalnymi atakami,
– zaawansowaną logistykę i bezpieczny przesył danych z orbity.

NATO przyjęło niedawno choćby specjalną dedykowaną strategię dotyczącą przestrzeni kosmicznej, która zawiera konkretne wytyczne dla wszystkich państw członkowskich, jak powinny one rozwijać współpracę z prywatnymi firmami z sektora kosmicznego i jak efektywnie inwestować w systemy, które realnie wzmacniają bezpieczeństwo państwa właśnie z wykorzystaniem technologii kosmicznych, jak zaawansowany wywiad satelitarny, szyfrowana łączność czy precyzyjna obserwacja pola walki.

Wszystkie te elementy są w dzisiejszych czasach nieodłączną częścią każdej nowoczesnej wojny, której po prostu nie da się już prowadzić bez wykorzystania zaawansowanych technologii i danych pozyskiwanych z kosmosu.

Europejskie firmy z sektora mają w tym kontekście szczególny, dodatkowy potencjał, bo to właśnie tutaj pieniędzy na ten cel może przybywać w najbliższych latach wyjątkowo szybko. w tej chwili udział Europy w globalnych, rządowych wydatkach na sektor kosmiczny, to zaledwie około 11%. Dla porównania, udział samych tylko Stanów Zjednoczonych w tym torcie wynosi aż 64%! Europa ma tutaj co gonić. Zresztą, rosnące znaczenie wydatków obronnych w całym sektorze kosmicznym podkreśla sama Europejska Agencja Kosmiczna w swoim raporcie z ubiegłego roku.

„W przeciwieństwie do innych, głównych graczy na arenie światowej, w Europie przez cały czas dominuje finansowanie cywilne (które stanowi około 85% wszystkich wydatków), podczas gdy na całym świecie dynamicznie rośnie udział wydatków typowo obronnych.” – czytamy w raporcie ESA z 2024 roku.

Jak duże znaczenie mają te wydatki obronne na cały sektor kosmiczny? Być może ktoś z Was sobie myśli, iż to są jakieś ochłapy, które niczego specjalnie nie zmieniają. Nic bardziej mylnego. Już w 2023 roku, globalny udział wydatków obronnych w łącznym, światowym budżecie kosmicznym przekroczył 50%! Dlatego, inwestując dzisiaj w szeroko pojętą obronność, w dużej mierze inwestujemy jednocześnie w dynamiczny rozwój sektora kosmicznego.

Czy to wszystko oznacza, iż inwestorzy już mogą zacząć szukać ciekawych okazji inwestycyjnych? Na polskiej giełdzie mamy w tej chwili tak naprawdę dwie, notowane publicznie spółki, które są stricte związane z sektorem kosmicznym: Creotech Instruments i Scanway. Ta pierwsza notowana jest na rynku głównym GPW, ta druga na rynku NewConnect. Czym one się dokładnie zajmują i jak sobie radzą?

Dołącz do nas na Twitterze oraz YouTube i bądź na bieżąco!

Creotech – mikrosatelity, kwanty i duże kontrakty

Zacznijmy od Creotech Instruments. Działalność firmy koncentruje się przede wszystkim na projektowaniu i produkcji zaawansowanych mikrosatelitów, na rozwoju specjalistycznej elektroniki dla komputerów kwantowych oraz na tworzeniu innowacyjnych rozwiązań z zakresu dronów i przetwarzania danych satelitarnych. Podstawą i fundamentem działalności Creotech jest rozwój jej własnej, autorskiej i modułowej platformy mikrosatelitarnej o nazwie HyperSat, która jest przeznaczona dla satelitów o masie od 10 do 50 kilogramów. Platforma ta została już z sukcesem przetestowana w ramach misji EagleEye, a kolejne, znacznie większe projekty, takie jak na przykład budowa konstelacji satelitów wojskowych PIAST czy narodowego systemu obserwacji Ziemi Mikroglob, są już w trakcie zaawansowanej realizacji.

Firma Creotech pełni w tych kluczowych, państwowych projektach istotną rolę integratora całego systemu oraz dostawcy kluczowych, strategicznych komponentów. Równolegle, firma dynamicznie rozwija swój segment związany z technologiami kwantowymi, aktywnie uczestnicząc między innymi w prestiżowym, ogólnoeuropejskim projekcie budowy pierwszego, dużego, europejskiego komputera kwantowego.

Trzecim, nieco mniejszym filarem działalności spółki, są technologie związane z autonomicznymi dronami i zaawansowaną analizą danych geoprzestrzennych, które w 2025 roku Creotech rozpoczął formalnie wydzielać do osobnej spółki zależnej. najważniejszy jest tu jednak wspomniany HyperSat, który nie jest gotowym satelitą, a zaawansowaną platformą satelitarną, czyli zestawem precyzyjnie dobranych komponentów technicznych i programowych, które stanowią niejako „ciało” i „mózg” przyszłego satelity.

Najważniejszym i najbardziej perspektywicznym projektem dla spółki Creotech jest wspomniany Mikroglob – strategiczny element budowy polskiej niezależności w dziedzinie obserwacji satelitarnej.

Jest to narodowy program obserwacji Ziemi z wykorzystaniem konstelacji własnych satelitów, który ma na celu stworzenie w Polsce kompletnej infrastruktury, umożliwiającej samodzielne pozyskiwanie, bezpieczne przetwarzanie i zaawansowaną analizę danych obrazowych na potrzeby zarówno cywilne, jak i wojskowe – bez konieczności kosztownego i często ryzykownego polegania na zagranicznych, komercyjnych dostawcach tych danych. System będzie wykorzystywany przede wszystkim do monitorowania bieżącej sytuacji geopolitycznej, ochrony granic państwa i nadzorowania infrastruktury krytycznej.

Jeśli spojrzymy sobie na wyniki finansowe spółki Creotech, to zobaczymy, iż pierwszy kwartał 2025 roku był dla firmy rekordowy pod względem osiągniętych przychodów, które wzrosły aż o 190% w ujęciu rok do roku! Co jednak jeszcze ważniejsze – był to także pierwszy kwartał od wielu lat, kiedy spółka ta osiągnęła w końcu dodatni wynik finansowy, czyli, mówiąc wprost, była wreszcie rentowna!

Głównym powodem tych wyników, był właśnie Mikroglob. W samym tylko pierwszym kwartale tego roku, spółka otrzymała niemal 21 milionów złotych za realizację tak zwanego etapu B1 – głównie za dostarczoną, niezwykle skomplikowaną dokumentację techniczną i osiągnięcie kluczowego „kamienia milowego”, związanego z przygotowaniami do przyszłego wyniesienia satelitów na orbitę.

Już po zakończeniu tego kwartału, ale jeszcze w bezpośrednim związku z tą samą fazą projektu, zatwierdzono kolejny, obszerny pakiet dokumentacji (co odpowiadało etapowi B2). To przyniosło Creotech kolejne 20,5 miliona złotych przychodu i otworzyło drogę do formalnego rozpoczęcia następnej fazy C.

W efekcie spółka wypracowała w pierwszym kwartale 2025 zysk netto w wysokości 1,4 miliona złotych. Mamy tu do czynienia ze spółką, która wciąż działa jak typowy, technologiczny start-up. Produkuje pewne niezwykle nowatorskie i perspektywiczne rozwiązania, ale ma pewne problemy z ich regularnym i rentownym zarabianiem.

Aby sprawnie funkcjonować i się rozwijać, musi wciąż w dużym stopniu opierać się na różnego rodzaju grantach, dofinansowaniach i emisjach akcji. Tylko czy to coś złego? Nie sądzę. Każda niewielka firma technologiczna tak działa, a kluczem do jej sukcesu jest to, czy dostaje nowe kontrakty i zyskuje reputację w branży. Creotech niedawno otrzymał też kontrakt od samej ESA na 52 mln euro. Wydaje się więc, iż idealnie spełnia te założenia.

Scanway – młodszy, ale z wielkim potencjałem

Creotech to mimo wszystko jak na polskie warunki nie jest już super mała spółka. Kapitalizacja zbliża się tu do miliarda złotych. Na rynku NewConnect kryje się inna o wiele bardziej raczkująca w tym biznesie z wyceną dziś na poziomie około 130 milionów złotych. Scanway. Firma specjalizuje się w zaawansowanych systemach optycznych i obserwacyjnych – zarówno dla przemysłu, jak i dla sektora kosmicznego. W obszarze kosmosu Scanway projektuje, buduje i integruje precyzyjne teleskopy dla satelitów, a także rozwija innowacyjne rozwiązania do autodiagnostyki satelitów na orbicie.

Scanway koncentruje się na dwóch głównych liniach produktów. Po pierwsze, na systemach do obserwacji Ziemi z orbity (Earth Observation, EO). Firma projektuje i dostarcza małe, ale bardzo precyzyjne teleskopy satelitarne, które umożliwiają wykonywanie wysokiej jakości zdjęć powierzchni Ziemi z niskiej orbity (LEO) i są idealne dla mikrosatelitów.

Po drugie, na systemach do autodiagnostyki satelitów (On-Board Monitoring, OBM). Są to specjalne zestawy kamer i zaawansowanych algorytmów AI, które pozwalają na bieżąco monitorować stan techniczny satelity w trakcie jego misji – na przykład proces rozkładania paneli słonecznych, działanie różnych mechanizmów, a choćby wykrywanie kolizji z mikrometeorytami.

Scanway, podobnie jak Creotech, nie osiągnął jeszcze stabilnego progu rentowności i również w dużej mierze utrzymuje się z różnego rodzaju grantów i dofinansowań, które także pochodzą między innymi z Europejskiej Agencji Kosmicznej! W pierwszym kwartale 2025 roku firma zwiększyła jednak swoje przychody aż o 97%, a 89% tych przychodów pochodziło już z rozwijającej się działalności kosmicznej.

Jednym z absolutnie najważniejszych, strategicznych projektów dla spółki jest w tej chwili CAMILA, który jest szczególnie istotny w obszarze technologii kosmicznych. CAMILA to największa cywilna konstelacja satelitów w całej historii polskiego sektora kosmicznego. Scanway ma w tym projekcie odegrać niezwykle istotną rolę – został on bowiem wskazany jako jeden z głównych partnerów technicznych w przetargu wybranym przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA).

Projekt CAMILA idealnie wpisuje się w jeden z głównych, strategicznych kierunków rozwoju firmy Scanway, czyli w aktywny udział w dużych, prestiżowych projektach publicznych w Polsce i w całej Europie.

Dzięki temu, firma chce dalej dynamicznie rozwijać swoją ścisłą współpracę między innymi właśnie z ESA. Scanway zadeklarował już, iż może dostarczyć teleskopy dla co najmniej dwóch satelitów wchodzących w skład tej konstelacji, a także zajmie się zaawansowaną analizą pozyskiwanych danych i kompleksową obsługą całej konstelacji.

Choć na razie przychody z projektu CAMILA nie są jeszcze formalnie uwzględnione w oficjalnym portfelu zamówień firmy (tzw. backlogu), zarząd spółki spodziewa się, iż projekt ten będzie miał bardzo duży i pozytywny wpływ na jej przyszłe wyniki finansowe.

Kursy akcji zarówno Scanway, jak i Creotech, doskonale pokazują, iż rynek również oczekuje od całego, polskiego sektora kosmicznego coraz więcej. Creotech w ciągu ostatniego roku dał zarobić swoim inwestorom ponad 40%, a Scanway, w tym samym czasie, około 140%! Obie spółki są notowane na giełdzie relatywnie niedługo, co tylko potwierdza, jak świeża to branża na naszym krajowym podwórku. Creotech zadebiutował na rynku w 2021 roku, a Scanway w 2023 i przymierza się do przejścia z z NewConnect na główny rynek.

Czy to dziś okazje? Nie usłyszycie ode mnie takiej informacji, zwłaszcza iż spółki są stosunkowo mało płynne. jeżeli jednak chodzi i nowoczesną gospodarkę, to warto odnotować, iż może i nie mamy na naszym rynku niczego związanego z półprzewodnikami, AI, czy jazdą autonomiczną, ale już w przypadku sektora kosmicznego przedstawicieli jest aż dwóch i jeżeli dobrze to rozegramy, to będzie ich o wiele więcej, bo to jeden z nielicznych nowoczesnych sektorów technologii, gdzie od największych odstajemy najmniej.

Kosmos to nie tylko odległa galaktyka – to coraz częściej miejsce, gdzie przesuwają się granice nowoczesnej gospodarki. I choć Polska dopiero stawia tam swoje pierwsze, poważne kroki, to inwestorzy już dziś mogą przyglądać się uważnie, bo kto wie – może właśnie wśród tych mikrosatelitów, teleskopów i kontraktów z ESA kryją się przyszłe gwiazdy warszawskiej giełdy.

Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących

Załóż konto na: https://link-pso.xtb.com/pso/aKgIe

Do zarobienia!
Piotr Cymcyk

Porcja informacji o rynku prosto na Twoją skrzynkę w każdą niedzielę o 19:00
67
5
Idź do oryginalnego materiału