W Australii rozegrała się sytuacja, która spokojnie mogłaby zostać scenariuszem dobrego filmu. W roli głównej występuje policjant federalny, Bitcoin i portfel Trezor, który nagle stał się lżejszy o 81 BTC. Cała historia zaczyna się podczas rutynowego nalotu na dilera. Tam funkcjonariusze natrafili na cyfrowy skarbiec w postaci hardware’owego portfela kryptowalut.
Policjant ukradł Bitcoin
Policjant William Wheatley, zamiast przestrzegać prawa, podobno postanowił zrobić użytek ze znalezionego łupu. Zamiast do zbioru dowodów, Bitcoiny gwałtownie przemieściły się na jego prywatne konto na giełdzie Binance. Kiedy śledczy zajrzeli do portfela, zastali pustkę. Jego zawartość, w momencie nalotu, wynosiła „zaledwie” 309 tysięcy dolarów. Przy obecnym kursie to już 4,2 miliona USD.
Detektywi z australijskiego cyberoddziału wzięli na warsztat technologię śledzenia krypto i gwałtownie połączyli kropki prowadzące do Wheatleya. Początkowo podejrzewano, iż za kradzieżą mogą stać wspólnicy zorganizowanej grupy przestępczej. Jednak po głębszej analizie aktywności sieciowej i śladów cyfrowych, wszystkie tropy wskazywały na funkcjonariusza.
Zobacz także: Bitcoin interesuje nas mniej niż zwykle. Dane Google są jednoznaczne
Jak bardzo bezpieczne są portfele krypto?
Wheatley stoi teraz przed poważnymi zarzutami – od wykorzystywania swojej pozycji po kradzież i pranie brudnych pieniędzy. Mimo to zapowiada morderczą walkę w sądzie, utrzymując swoją niewinność.
Ta historia to kolejny przykład na to, z jakim przytupem świat kryptowalut wkracza na arenę wielkich afer i skandali. Używanie nowoczesnego systemu do śledzenia transakcji krypto pokazuje, iż choćby najbardziej przebiegłe plany mogą zostać przechytrzone przez technologię.
W tle tej afery pojawia się też kwestia bezpieczeństwa portfeli sprzętowych. Trezor, choć uznawany za jedno z bezpieczniejszych miejsc na przechowywanie kryptowalut, też miał swoje negatywne pięć minut, kiedy to wykryto nieautoryzowany dostęp.
Sprawa Wheatleya to zatem nie tylko sensacja prasowa, ale też przestroga dla nas — wszystkich funkcjonujących w świecie krypto. Pokazuje, iż nikt nie jest bezpieczny, choćby ci po „dobrej” stronie barykady. A skradzione Bitcoiny? Ich dalszy los wciąż jest niepewny.
Może Cię również zainteresować: