Półka Ekonomiczna#10: Kołodko schlebia taniemu antytrumpizmowi

11 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Nowa książka Grzegorza Kołodki o Trumpie jest jak pokazowy proces, w którym wyrok zapada na długo przed pierwszym posiedzeniem składu orzekającego. Były polski wicepremier, a dziś chętnie czytany profesor nie zadał sobie choćby trudu, by wysłuchać argumentów zwolenników trumponomiki. W efekcie powstało dzieło słabe i grubo poniżej kołodkowego poziomu.


Grzegorz W. Kołodko. Trump 2.0. Rewolucja chorego rozsądku. Wydawnictwo Naukowe PWN. Warszawa 2025
Jak brzmi ten wyrok? Co za pytanie?! Oczywiście, iż "winien". Tu następuje długa lista oklepanych zarzutów wobec Trumpa i jego polityki ekonomicznej. Wszystko zgrane i do cna przewidywalne. Że jest populistą, demagogiem, szaleńcem, megalomanem, narcyzem, kłamcą, mizoginem, rasistą - ach przepraszam, gdzie to ja byłem? Bo na chwilkę się zdrzemnąłem. A tak, litania przewinień Trumpa Straszliwego. No więc jest oczywiście Trump także "neoliberałem". Ten ostatni zarzut ma zresztą posmak bardzo symptomatyczny. Dla Kołodki neoliberalizm Trumpa polega głównie na tym, iż w czasie pierwszej kadencji w Białym Domu lider ruchu MAGA zrobił reformę podatkową polegającą na kompleksowej obniżce danin (dla biznesu także). Miało go to upodobnić do innego straszliwego "neoliberała" Ronalda Reagana, który też podatki obniżał.Reklama


"Kołodko podatki obniżał. I to mocno. Czy to czyni go neolibkiem?"


I niby wszystko fajnie. Parę tylko problemów. Pierwszy taki, iż obniżki podatków nie są i bynajmniej nigdy nie były sednem zjawiska neoliberalizmu. Na przykład John Maynard Keynes (w opozycji do którego neoliberalizm się urodził) też był zwolennikiem podatkowych obniżek, w których widział rodzaj gospodarczej stymulacji - możliwy do stosowania (w zależności od kontekstu) na przemian z ekspansją fiskalną rządu, czyli zwiększeniem wydatków. Skutek jednego i drugiego (niższych podatków albo większych wydatków) miał być dokładnie taki sam - to znaczy zostawiać więcej pieniądza po stronie sektora prywatnego, co z kolei powinno działać ożywczo na cykl gospodarczy. Notabene, sam Kołodko w roli wicepremiera też podatki obniżał. I to mocno. Czy to czyni go "neolibkiem"? Podejrzewam, iż profesor poczułby się takim określeniem niechybnie dotknięty.
Po drugie, o ile już szukać prawdziwych ojców neoliberalizmu, to większe "zasługi" przyznać się godzi demokratycznej administracji Billa Clintona. Bo to ona dokonała bowiem fundamentalnego zwrotu Stanów Zjednoczonych w kierunku globalizacji. Ot, choćby poprzez podpisanie układu NAFTA o wolnym handlu z Meksykiem i Kanadą. Gdyby nie ten układ, to żaden Trump nie musiałby dziś wprowadzać ceł, które (być może) przywrócą międzynarodową konkurencyjność amerykańskiej wytwórczości. Eliminowanie tej wolnorynkowej globalizacji z kołodkowskiej definicji neoliberalizmu czyni ją całą konstrukcją mocno chybotliwą. A w konsekwencji nie za bardzo użyteczną.
Po trzecie, jakże nazwać neoliberałem kogoś, kto swoimi posunięciami utrudnia swobodne hulanie kapitału oraz towarów ponad granicami największej gospodarki świata. Przecież skoro neoliberalizm i globalizacja to niemal synonimy, to jak można być przykładem tego pierwszego, a jednocześnie destruktorem tej drugiej?


"W uczciwym procesie dochodzi przynajmniej do próby wysłuchania argumentów oskarżonego"


Wróćmy jednak do Trumpa. A adekwatnie do procesu, jaki wytoczył mu w tej książce Grzegorz Kołodko. W uczciwym procesie jest tak - a przynajmniej tak być powinno - iż dochodzi przynajmniej do próby wysłuchania argumentów oskarżonego. Niechby i choćby tylko celem stworzenia "chochoła". Czyli sztucznego tworu będącego tylko pozornie reprezentacją poglądów adwersarza. Ale profesor Kołodko choćby i tego nie robi. W "Trumpie 2.0" nie znajdziecie w ogóle nazwisk takich jak Stephen Miran czy Peter Navarro. Nie ma więc choćby odwołania do prac dwóch najważniejszych doradców ekonomicznych prezydenta Trumpa, którzy już w okresie poprzedzającym reelekcję ze szczegółami opisali i zakomunikowali to, co będzie robiła w gospodarce obecna administracja po dojściu do władzy. Ten pierwszy napisał w listopadzie 2024 roku obszerny tekst pt. "Przebudowa światowego handlu - instrukcja obsługi" ("A User's Guide to Restructuring the Global Trading System"). Wyjaśnia tam, dlaczego trumpiści uważają zbyt mocnego dolara za kluczową blokadę dla reindustrializacji amerykańskiej gospodarki. Mówi też, jak zamierzają używać dostępnych narzędzi (cła, parasol atomowy) jako kija i marchewki dla partnerów handlowych USA - głównie Chin i Unii Europejskiej. Navarro to z kolei autor takich pozycji jak "Death by China: Confronting the Dragon - A Global Call to Action" czy "Red Moon Rising: How America Will Beat China on the Final Frontier", w których wykłada racje stojące za polityką celną mającą na celu podjęcie z Chinami rozmów na temat nowego kształtu polityki handlowej. Jego istnienie też umyka Kołodce.
Dlaczego tak się dzieje? Czy to tylko zwykłe intelektualne lenistwo? A może problem jest głębszy i mamy tu ewidentną niechęć do skonfrontowania się z racjami krytykowanej strony. I jedno, i drugie wydaje mi się niegodne profesora. I też niepasujące do jego ciekawej świata natury Kołodki.


W efekcie dostajemy pracę słabiutką i wtórną. Obsługuje ona wyłącznie oczekiwania antytrumpowskiego czytelnika. Ale czy o schlebianie gustom Kołodce chodziło? Jak go znam, to wydaje mi się, iż przecież nie! Jedynym sensownym wyjaśnieniem tej wtopy jest - robocza hipoteza - fakt, iż i Kołodko wpaść musiał w pułapkę bańkowego samoutwierdzenia. Podejrzewam, iż nie ma w jego grupie odniesienia nikogo, kto miałby na temat Trumpa inne zdaniem wyjściowe. W efekcie tego braku intelektualnego "czelendżu" powstała książka jednostronna i wysoce rozczarowująca dla wszystkich, kto się we wściekle antytrumpowej banieczce nie mieści.
Panie Profesorze, następnym razem niech Pan zadzwoni! Służę w roli sparingpartnera.
Rafał Woś
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Cykl "Półka Ekonomiczna" w Interii Biznes co drugi wtorek.
Idź do oryginalnego materiału