Tae Kim, Nvidia. Droga do sukcesu. Jak Jensen Huang stworzył technologicznego giganta. Przeł. Marek Rostocki. Wydawnictwo Poltext. Seria Prześwity. Warszawa 2025
Na początku 2025 rynkowa kapitalizacja kalifornijskiej spółki NVIDIA sięgnęła... 3,5 bln dolarów. Tak, tak... biliona. Wyprzedziła tym samym takich gigantów jak Microsoft czy Apple. Co więcej NVIDIA osiągnęła tę wartość dużo szybciej niż jej starsi konkurenci, którzy na przejście od 1 do 2 bln potrzebowali półtora roku. Korporacja z Santa Clara przebyła zaś te ścieżkę w ciągu ledwie 180 dni. Nieźle prawda? Ale słuchajcie dalej, bo to dopiero początek.Reklama
Było to w roku 2024 w samym środku najnowszego boomu na AI. A trzeba wiedzieć, iż NVIDIA jest prawdpodobnie tym koncernem bez którego cała ta heca z maszynowym uczeniem się (trenowaniem) algorytmów nie byłaby możliwa. To oni jako pierwsi zastosowali do roli akceleratorów AI procesory graficzne (tzw. GPU czyli graphics processing units) - używane wcześniej głównie w grach komputerowych. Zrobili to w momencie, gdy w wszyscy inni byli przekonani, iż przyszłość tkwi w rozwoju bardziej uniwersalnych CPU (czyli central processing units). Był to w zasadzie ten przewrót, który otworzył drogę do tzw. drugiej fali rozwoju sztucznej inteligencji w latach 2022-2023 czyli po upublicznieniu chata GPT przez Open AI. W efekcie rynek GPU jest dziś zdominowany przez NVIDIĘ. A to już sprawiło, iż NVIDIA stała się firmą o najszybszym wzroście rynkowej wartości w najnowszej historii świata. A także znalazła się w samym środku nakręcającej się znów wojny gospodarczej pomiędzy USA a Chinami. Wojny, której jednym z kluczowych frontów jest właśnie rynek półprzewodników. Czyli branża, w której NVIDIA siedzi od roku 1993, gdy założył ją ekscentryczny emigrant z Tajwanu Jensen Huang.
Huang i jego NVIDIA
Huang i jego NVIDIA. Ta książka jest opowieścią o tej dwójce. On wcale nie ma na imię Jensen. To typowa onomatopeja, przy pomocy której Huang przerobił swoje imię Jen-Hsun, by brzmiało bardziej strawnie. Założyciel NVIDii lubi wykuwać powiedzonka. Jedno z tych kanonicznych brzmi "wszystko zaczyna się od krzemu i do krzemu wraca". I w tym wypadku tak właśnie jest, bo to krzem jest w głównej mierze podstawą trwającej dziś rewolucji AI.
Tajemnica sukcesu firmy NVIDIA
Ale po kolei. Żeby sztuczna inteligencja w dzisiejszej uczącej się formie mogła w ogóle zaistnieć potrzebne są niewiarygodnie duże moce obliczeniowe. Aby je zbudować potrzebne są układy scalone, które łączy się potem w większe moduły, te zaś w serwery, które z kolei blokowane są w klastry. Każdy układ scalony (czyli mówiąc mniej precyzyjnie czip) to zaś nic innego większa lub mniejsza ilość tranzystorów. Ten tranzystor to z kolei taki jakby przełącznik reprezentujący dwa stany - przewodzi lub nie przewodzi. W ten sposób można dzięki niemu zakodować zapis binarny (dwójkowy, zero lub jedynka) przy pomocy, którego zapisujemy cały otaczający nas cyfrowy świat. To tak przetwarza się i przesyła dziś wszystkie informację. Tak działają wszystkie nowoczesne technologie. I tak wracamy do krzemu. Bo krzem jest półprzewodnikiem. I - jak sama nazwa wskazuje - może przewodzić lub nie przewodzić. Ot i cała tajemnica sukcesu firmy NVIDIA, która dominuje dzią na tym rynku, choć sama układów scalonych nie produkuje, tylko czyni to we współpracy z tajwańskim gigantem TSMC.
Autor tej książki Tam Kim twierdzi, iż wyjątkowość NVIDii tkwi w specyficznym stylu zarządzania zaproponowanym przez Jensena Huanga. Nie jestem co do tego tak bardzo przekonany. Owszem, wydaje się, iż Huang jest liderem charyzmatycznym. Ciekawie jest też przyjrzeć się bliżej jego smykałce do powiedzonek (o czym już pisałem). Podobno, gdy ktoś zbyt długo i zawile odpowiada na jego pytanie Huang zaczyna mówić pod nosem "LUA, LUA". Nie jest to bynajmniej stek tajwańskich wyzwisk tylko skrót od zasady "listem, understand, answer". Czyli "po pierwsze, wysłuchaj, po drugie zrozum, po trzecie odpowiedz". I tą właśnie zasadą Huang kieruje się w swojej zawodowej komunikacji. Albo inne. "Zdobywca drugiego miejsca to pierwszy przegrany" lub pytanie "czy to jest klasy światowej?" przy pomocy którego Huang ocenia pomysły, z którymi się do niego przychodzi. Ta opowieść o menadżerskiej genialności Huanga to dla mnie trochę "abra kadabra". Liczy się tu jednak coś innego. To znaczy ewidentny i niepodważalny sukces, jaki ten syn niezbyt zamożnych tajwańskich rodziców osiągnął dzięki mieszance talentu inżynierskiego, etyce pracy stachanowca i umiejętności poruszania się na amerykańskich technologicznych kampusach wymyślających software oraz wśród tajwańskich podwykonawców najtwardszego z możliwego hardware’u.
Czytając o sukcesie firmy NVIDIA oraz jej "półprzewodnikowym momencie" mamy okazję dostrzec jak bardzo przesunęło się serce światowych innowacji. Formalnie wciąż jest to jeszcze Kalifornia. Ale mentalnie i kulturowo to już jest w pół drogi w stronę Dalekiego Wschodu. Gdzieś pomiędzy Ameryką i Chinami. Czyli tam, gdzie rozgrywa się najważniejsza część współczesnej wojny o przyszłość gospodarczą świata.
Rafał Woś
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Cykl "Półka Ekonomiczna" w Interii Biznes co drugi wtorek.