W Polsce realizowane są dyskusje, jak uregulować rynek kryptowalut. Niestety debata ta pokazuje, jak bardzo nasi politycy nie śledzą rozwoju nowych technologii. Mają problem choćby z prawidłowym wypowiedzeniem nazw związanych z blockchainem.
Kłótnia o kryptowaluty
Prezydent Karol Nawrocki zawetował kontrowersyjny projekt ustawy, którym obecny rząd chciał uregulować rynek kryptowalut. Teraz czekamy na kontrpropozycję PiS. Ta ma rzekomo zawierać 13 poprawek, które sprawią, iż branża blockchaina będzie zadowolona. Powstać ma m.in. organ odwoławczy – rada ds. kryptowalut, w której zasiadać mają przedstawiciele KNF, prezydenta, branży, NBP i szefa rady ministrów. Do tego ma dojść maksymalna kwota licencyjna – 10 000 euro. Gwarantem jakości ma być prof. Krzysztof Piech, który jest jedną z osób, które pracują nad dokumentem.
To jednak działania w tle, gdyż na pierwszym planie mamy zaskakujący atak rządu na rynek i samego prezydenta, który jedynie skorzystał ze swojego prawa do weta.
Premier Donald Tusk mówi wręcz o „kryptoaferze”.

Panie prezydencie, prześlemy jeszcze raz i to w trybie natychmiastowym tę ustawę i ona gwałtownie przejdzie przez parlament! Proszę to potraktować jako szansę i ofertę, aby nie wiązano pańskiego nazwiska z kryptoaferą!
– zaapelował do głowy państwa.
Dodał, iż w Polsce już kilkaset tys. osób zostało oszukanych przez „graczy” na rynku kryptowalut – nie wyjaśnił, czy chodzi o scamy, czy jedynie straty rynkowe. Do tego dowiedzieliśmy się, iż Rosja rzekomo opłaca dzięki kryptowalut sabotażystów, którzy dokonują zamachów w Polsce.
TUSK WYKRYŁ KRYPTOAFERĘ I JEJ POWIĄZANIA Z NAWROCKIM
Donald Tusk: "Panie prezydencie, prześlemy jeszcze raz i to w trybie natychmiastowym tę ustawę i ona gwałtownie przejdzie przez parlament!
Proszę to potraktować jako szansę i ofertę, aby nie wiązano pańskiego nazwiska z… pic.twitter.com/3jooIpir5X
Nie można wykluczyć, iż Kreml faktycznie wykorzystuje kryptowaluty w tym celu. Tyle iż regulacja branży – tak czy inna – nic na tym polu nie zmieni: przestępcy nie korzystają ze scentralizowanych giełd i kantorów, a z mikserów i innych zdecentralizowanych rozwiązań. Tarczą państwa polskiego w tej sprawie powinny być programy do śledzenie środków w blockchanie, w które należy zaopatrzyć służby. A nie doprowadzenie do tego, iż polskie firmy będą musiały przenosić się do innych jurysdykcji, czym skończyłoby się przegłosowanie ustawy w obecnej formie!
Politycy mówią o „stabletocoinach”
Trudno zresztą merytorycznie rozmawiać z politykami o kryptowalutach, o ile kompletnie nie znają oni tego rynku. Najlepszym dowodem na to jest to, iż nie potrafią choćby prawidłowo wymówić pojęć dot. technologii blockchain.
Posłanka Krystyna Skowrońska mówiła na forum Sejmu o „stabletcoinach”.
Pani poseł Skowrońska również odniosła się do regulacji STABLET COINÓW xDDD pic.twitter.com/67RCp9wnT9
— WolnośćTV (@WolnoscTV) September 24, 2025W czasie prac Komisji Gospodarki i Rozwoju dowiedzieliśmy się z kolei o istnieniu technologii „blokhejn”. Posiedzenie miało dotyczyć „strategii rozwoju branży kryptoaktywów”.
To nie koniec – to ze środy, 3 grudnia, Sejm. pic.twitter.com/opxMJtla4N
— Krzysztof Piech (@krzysztof_piech) December 4, 2025Nawet posłowie, którzy kreują się w mediach na „nowoczesnych”, patrzą na rynek w sposób pełen stereotypów. Ryszard Petru powiedział w czasie wywiadu w Polsat News, iż w branży kryptowalut działa sporo oszustów.
Jedynym ratunkiem pozostaje więc ustawa, nad którą pracuje PiS i prof. Piech. Warto jednak dodać, iż opozycja (głównie PiS i Konfederacja) nie mają większości, by przegłosować nową wersję regulacji. Sytuacja jest więc ciężka, gdyż obecną formę ustawy zawetował prezydent, rząd nie ma dostatecznej liczby posłów, by to weto odrzucić, a jednocześnie opozycji brakuje „szabel”, by przegłosować nowy projekt.

1 dzień temu





