Polska ma już wszystkie zamówione czołgi K2 z pierwszej umowy

4 godzin temu

Hyundai Rotem Company dostarczyła ostatnie 20 czołgów ze 180 zamówionych na podstawie pierwszej umowy wykonawczej z sierpnia 2022 roku. Wszystkie wozy to czołgi K2GF, czyli w przejściowym niezmodyfikowanym wariancie koreańskim. Umowa miała wartość 3,37 mld dolarów.

Oznacza to, iż w przyszłym roku zaczną się dostawy wozów według drugiej umowy wykonawczej zawartej 1 sierpnia 2025 roku. Umowa ta ma wartość 6,5 mld dolarów i opiewa na 180 wozów oraz 81 pojazdów towarzyszących różnych wariantów. W latach 2026-2027 ma zostać dostarczonych 116 czołgów w przejściowym wariancie K2GF i 64 w nowym przystosowanym do warunków polskich wariancie K2PL. Z tych ostatnich 61 zostanie zmontowanych w zakładzie Bumar-Łabędy. Z 81 pojazdów towarzyszących wszystkie mają powstać w Polsce. Będzie to 25 wozów inżynieryjnych, 31 wozów zaplecza technicznego WZT i 25 mostów towarzyszących. Wszystkie te pojazdy powstaną i zostaną dostarczone w latach 2027-2028.

Z czołgów pochodzących z obecnej umowy większość wozów trafiła do batalionów czołgów z 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej, w tym do 20. Bartoszyckiej Brygady Zmechanizowanej, do batalionu czołgów z 9.Brygady Kawalerii Pancernej i batalionu czołgów z 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej. K2GF otrzymało też poznańskie Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych (CSWL).

Komentarz Marka Meissnera:

Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda doskonale. Zamówiliśmy K2, dostaliśmy je. Jednak są dwa poważne problemy – pierwszym jest utrzymanie i remonty: dopóki Bumar nie uzyska certyfikacji uprawniającej zakład do remontów głównych wozów będziemy całkowicie zależni od Hyundai Rotem. A koreańskim przemysłem zbrojeniowym rządzi polityka. Niestety, bardzo miękka wobec Rosjan. Im szybciej zmniejszymy więc zależność od producenta, tym dla nas lepiej.

Drugim problemem jest eksploatacja. Ktoś kto podpisywał obie umowy nie pomyślał o trenażerach. Tanich, pozbawionych większości funkcji bojowych, na których można by jednak ćwiczyć kierowców, celowniczych czy choćby dowódców wozów. Efekt tego jest taki, iż w tej chwili nowo dostarczone wozy są po prostu zajeżdżane, bo załogi muszą ćwiczyć i dobrze, iż to robią. Remonty główne wozów z pierwszej partii będą więc potrzebne szybciej niż zakładano. A to się przełoży na koszty. I w ten sposób mamy jeszcze jedno potwierdzenie jak bardzo bez głowy podpisywano umowy za czasów obu rządów. Oczywiście jeszcze jest czas by to zmienić, ale na razie o trenażerach nikt w MON ani w jednostkach nie słyszał.

Idź do oryginalnego materiału