Polska potrzebuje emigrantów [Okiem Liberała]

1 rok temu

Polska potrzebuje emigrantów [Okiem Liberała]

Autor: FWG



Według prognoz Głównego Urzędu Statystycznego w roku 2050 Polska będzie miała 34,9 mln mieszkańców – o 3,1 mln mniej niż dziś. 18 mln mieszkańców będzie w wieku od 20 do 65 lat, gdy dziś jest 22,4 mln. Przybędzie natomiast osób w wieku emerytalnym 65+. Dziś jest to 7,9 mln, w 2050 roku będzie 11 mln – ostrzega na łamach „Gazety Wyborczej” Witold Gadomski w ramach cyklu realizowanego z FWG.


Proste obliczenia pokazują, iż zmniejszenie liczby ludności w wieku produkcyjnym obniży każdego roku wzrost gospodarczy w latach 2023-2050 o 0,7 proc. o ile utrzymamy dodatni wzrost gospodarczy, to tylko dzięki wyższej produktywności. Jednocześnie z powodu starzenia się społeczeństwa rosnąć będą wydatki państwa na emerytury i opiekę medyczną, co wymusi albo podniesienie podatków, albo rezygnację z innych pozycji, finansowanych przez budżet, w tym inwestycji publicznych, co również odbije się negatywnie na wzroście gospodarczym.

Prognozę GUS potwierdzają prognozy międzynarodowych instytucji, w tym Unii Europejskiej i ONZ. Tyle, iż nie uwzględniają jednego czynnika, który może w istotny sposób je zmienić – migracji. Można rozpatrzyć dwa skrajne scenariusze.

Scenariusz negatywny – Polska się wyludnia

Badania w ramach programu „Migracje zarobkowe Polaków” przeprowadzone przez ARC Rynek i Opinia w lipcu 2022 roku pokazują niepokojące zjawisko. Aż 17,8 proc. Polaków niewykluczonych z rynku pracy mających więcej niż 18 lat rozważa emigrację zarobkową w ciągu najbliższego roku. Szczególnie wysoki odsetek — bo aż 56 proc. — jest wśród osób wieku 18-44 lat. Jedna trzecia osób kończących studia medyczne, które wzięły udział w ankiecie Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego w 2022 r. była prawie zdecydowana na wyjazd do pracy poza Polską. choćby o ile tylko część tych osób zrealizuje plany, możemy się spodziewać w najbliższych latach nasilenia emigracji zarobkowej. W efekcie polska gospodarka i społeczeństwo mogą znaleźć się w zaklętym kręgu niemożności. Starzenie się społeczeństwa i zmniejszająca się liczba osób w wieku produkcyjnym, a tym samym pracujących, spowolni gospodarkę, zwiększy wydatki budżetu i poziom podatków. Polska przestanie doganiać bogatsze kraje Unii Europejskiej pod względem realnych wynagrodzeń i poziomu życia. Starzenie się społeczeństwa będzie miało konsekwencje polityczne – coraz większą część elektoratu stanowić będą emeryci lub osoby w wieku przedemerytalnym, które wymuszać będą na politykach, by ich interesy były uwzględniane w pierwszej kolejności. Przesunięcie wydatków publicznych dla realizacji potrzeb starszego pokolenia, sprawi, iż usługi publiczne pozostaną na niskim poziomie. Wszystko to będzie skłaniać młodszych i bardziej zaradnych mieszkańców Polski do szukania szans za granicą i pogłębiało problemy demograficzne. Kolejne rządy, niezależnie od ideologicznego zabarwienia, będą zmuszone podnosić podatki i/lub składki emerytalne, starając się utrzymać poziom życia starszego pokolenia, czyli obniżać dochody netto pracujących. Wcześniej czy później nastąpi załamanie finansów publicznych. Im trudniejsza będzie sytuacja gospodarcza, tym większa będzie skłonność młodszych do emigracji.

W roku 2020 za granicą przebywało na pobyt czasowy 2,2 mln obywateli Polski. Część z nich prawdopodobnie pozostanie tam na stałe. Liczba przebywających za granicą nieznacznie zmniejszyła się po wyjściu z Unii Europejskiej Wielkiej Brytanii, która była najważniejszym kierunkiem polskiej emigracji. o ile jednak z obecnego kryzysu, przejawiającego się w wysokiej inflacji i stagnacji gospodarczej, Polska wyjdzie później niż bogatsze kraje Unii Europejskiej, możemy spodziewać się ponownej fali emigracji zarobkowej.

Scenariusz pozytywny – Polska wielokolorowa

1 stycznia 2021 roku ważne dokumenty pobytowe posiadało 457 tys. cudzoziemców zamieszkałych w Polsce. Dziś liczba ta jest wielokrotnie większa z uwagi na napływ przybyszów z Ukrainy, którzy uzyskali możliwość pracy w całej Unii Europejskiej. Oficjalne dane są zresztą niespójne. Tak na przykład według ZUS w grudniu 2021 roku 875 tys. osób z innym niż polskie obywatelstwem było zgłoszonych do ubezpieczeń emerytalnych i rentowych. Bardziej aktualnych danych jeszcze nie ma, ale dziś składki na ZUS płaci prawdopodobnie znacznie ponad 1 mln cudzoziemców. To jeden z powodów względnie dobrej sytuacji Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. W 2022 roku wpływy FUS wyniosły 260,7 mld zł, a wydatki 300 mld zł. Wpływy były o około 6 mld zł wyższe niż najbardziej optymistyczny wariant prognozy z grudnia 2021 roku. Nie ma wątpliwości, iż względnie dobry wynik FUS był efektem napływu imigrantów ukraińskich po 24 lutego 2022 roku.

Polska była jeszcze przed rosyjską agresją najważniejszym kierunkiem emigracji Ukraińców, z których część podejmowała pracę „na czarno”. Średnie wynagrodzenie w Polsce było ponad 2-krotnie wyższe niż w Ukrainie. Mieszkańców tego kraju skłaniała do wyjazdów wysoka korupcja i brak perspektyw na dołączenie do bogatszego i bardziej stabilnego Zachodu. Rosyjska agresja, która doprowadziła do ogromnych zniszczeń i śmierci tysięcy żołnierzy i cywilów, radykalnie zmieniła sytuację. Ukraina po zakończeniu wojny ma szansę na szybką ścieżkę prowadzącą do Unii Europejskiej i zachodnich struktur politycznych. Może stać się wielkim placem budowy, gdzie zainwestowanych zostanie setki miliardów dolarów i euro. Zachodnie rządy i międzynarodowe instytucje wywierają i będą wywierać silny nacisk na zwalczanie korupcji oraz uporządkowanie ukraińskiego państwa i prawa. Efektem może być powrót do ojczyzny dużej części ukraińskich pracowników, przebywających czasowo w Polsce. To jest zresztą w naszym interesie. o ile nasz wschodni sąsiad będzie przeżywał demograficzną zapaść, nie będzie krajem stabilnym, a tym samym będzie stanowił zagrożenie dla naszej stabilności.

Potrzebujemy imigrantów z innych państw niż Ukraina. Według prognozy GUS w latach 2023-2030 liczba mieszkańców Polski w wieku od 20 do 65 lat zmniejszy się o 770 tys. Aby to zrekompensować powinniśmy zachęcać do przyjazdu do Polski co roku ok. 100 tys. zagranicznych pracowników. Część z nich przybędzie z rodzinami, a więc realnie Polska do końca obecnej dekady powinna przyjmować ok. 200 tys. imigrantów rocznie. Co więcej, powinniśmy zachęcać ich do stałego zamieszkania w naszym kraju i ściągania rodzin i znajomych.

Polska po II wojnie światowej stała się, po raz pierwszy w swej historii, krajem jednolitym narodowo, co miało swoje zalety i wady. Dziś już nie jest – w dużych miastach w sklepach, czy na budowach równie często jak język polski słychać ukraiński i rosyjski. Ale wciąż jesteśmy krajem jednolitym kulturowo. Napływ Ukraińców nie stwarza większych napięć, choćby dlatego, iż ich styl życia jest podobny do naszego. Polska musi jednak otworzyć się na przybyszów wyznających różne religie i mających różny kolor skóry. To już się dzieje, choć zbyt powoli.

Potrzebna jest polityka imigracyjna świadoma i dobrze zaplanowana. Warto korzystać z wzorów państw, które od wielu lat przyciągają imigrantów, choćby takich jak Kanada, która daje wizy pobytowe i prawo do pracy z szansą zyskania obywatelstwa, mieszkańcom innych krajów, spełniających określone kryteria – wieku, wykształcenia, posiadanych kwalifikacji. Czasami mogą liczyć na darmowe kursy językowe i kursy, pozwalające na nostryfikację dyplomów, zdobytych w ich krajach. Warto przy tym mieć na uwadze, iż Polska będzie musiała rywalizować o imigrantów, zwłaszcza tych najbardziej pożądanych, z bogatszymi krajami Unii Europejskiej.

W czerwcu 2000 roku Sejm przyjął rządowy projekt ustawy o obywatelstwie polskim, a kilka miesięcy później ustawę o repatriacji. Od 2007 roku funkcjonuje Karta Polaka, dająca pewne (niewielkie) uprawnienia osobom, mającym polski korzenie, będących obywatelami byłych republik ZSSR. Ale nadzieje na masową repatriację osób, będących potomkami Polaków, przesiedlonych podczas II wojny światowej (lub choćby wcześniej) nie sprawdziły się. Do Polski w ramach tej akcji przyjechało kilka tysięcy osób, w większości z Kazachstanu. Być może warto jednak na nowo podjąć próbę ściągnięcia do kraju osób z polskimi korzeniami, nie tylko z terenu byłego ZSSR.

Ważnym elementem polityki imigracyjnej jest kształtowanie postaw Polaków, a także bardziej energiczne zwalczanie wszelkich przejawów rasizmu i agresji na tle rasowym, czy kulturowym. Realizowana przez PiS polityka historyczna kształtuje postawy nacjonalistyczne, a w każdym razie polsko-centryczne. Warto zmienić narrację na lekcjach historii i przypominać, iż przez wieki Rzeczpospolita była domem dla wielu narodów i wyznawców różnych religii. Warto też jasno przedstawiać obywatelom Polski przed jakimi stoimy wyborami – stagnacja, zapaść gospodarcza i kurczenie się potencjału Polski albo stopniowe przekształcanie Polski w kraj wielokulturowy i wielonarodowy.

Trzeba też zapewnić rzeczywistą, a nie tylko formalną równość wszystkich religii. Dziś państwo finansuje w rozmaity sposób Kościół katolicki setkami milionów złotych rocznie. Z tego finansowania powinny korzystać także inne religie. Imigrantów należy zachęcać do zamieszkania w różnych miejscach, a nie tworzenia narodowych, religijnych, czy kulturowych enklaw.

Rząd trochę chce, a trochę nie chce imigrantów

We wrześniu 2018 roku Paweł Chorąży, ówczesny wiceminister inwestycji i rozwoju, podczas debaty „Jakiej polityki integracyjnej potrzebuje Polska?” powiedział, iż napływ imigrantów do naszego kraju musi wzrosnąć, żeby wzrost gospodarczy mógł zostać utrzymany. Dodał też, iż Polska powinna przyjmować imigrantów, bo to dzięki nim budowany jest dobrobyt państw, które osiągnęły sukces. Ministrom i wiceministrom w rządzie PiS zdarzało się mówić straszne głupstwa i włos im z głowy nie spadł. Tym razem wiceminister został zdymisjonowany, choć powiedział rzecz mądrą, z którą zresztą po cichu zgadzają się też politycy partii rządzącej.

Do Polski napływają co roku tysiące imigrantów, nie licząc Ukraińców. Dotychczas był to proces spontaniczny, który nie wynikał z przemyślanej polityki kolejnych polskich rządów. Przybywają między innymi pracownicy z dalekich państw – Indii, Pakistanu, Bangladesz. Wielu z nich to muzułmanie, którymi politycy PiS straszyli podczas kampanii wyborczej w 2015 roku. Wielu zagranicznych pracowników jest rekrutowanych przez wyspecjalizowane firmy, wykonujące zlecenie polskich pracodawców, szukających tanich pracowników.

Rząd się tym nie chwali, ale też nie stawia przeszkód, zdając sobie sprawę z tego, iż bez zagranicznych pracowników polska gospodarka sobie nie poradzi. kilka jednak robi, by ten proces przyspieszyć i by ustabilizować sytuację imigrantów. Warto zauważyć, iż polityką imigracyjną zajmuje się w Polsce Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które skoncentrowane jest na bezpieczeństwie kraju. Z punktu widzenia zadań MSW najlepiej, gdyby imigrantów nie było w ogóle. Zupełnie inny punkt widzenia ma polski biznes i powinny mieć resorty gospodarcze.

Ambiwalentna postawa rządu wobec imigrantów nie zachęca ich do pozostawania w Polsce na dłużej. Istnieje ryzyko, iż PiS dla celów politycznych będzie podgrzewał nastroje antyimigranckie (przy okazji jakiegoś incydentu z udziałem imigranta), o ile przed wyborami uzna, iż to jest „polityczne złoto”.

Polityka imigracyjna musi być długofalowa. Byłoby najlepiej, by w tej sprawie istniał wielopartyjny konsensus, choć w Polsce nie będzie o to łatwo.

Witold Gadomski – dziennikarz, publicysta „Gazety Wyborczej”

Artykuł jest częścią cyklu Fundacji Wolności Gospodarczej „Okiem Liberała” i ukazał się również na stronie Wyborcza.pl


Idź do oryginalnego materiału