– ETS-2 to już w ogóle osobna sprawa – sam system ETS jest niezwykle kosztowny. W Polsce w tej chwili wydajemy jako państwo prawie 17,5 miliarda euro na różnego rodzaju osłony i walkę z ubóstwem energetycznym. To są pieniądze, które trafiają do obywateli w formie dopłat, żeby ceny energii nie rosły jeszcze bardziej. Dodatkowo dokładamy środki na termomodernizację – mówił Tomasz Wróblewski w programie Punkt Widzenia Jankowskiego. – Teoretycznie słyszeliśmy, iż pieniądze z ETS-u mają być przeznaczone na transformację energetyczną – czyli sfinansować przemianę energetyczną tak, by w efekcie energia była tańsza. Tymczasem z ETS-u uzyskujemy jakieś 12,5 miliarda euro, może docelowo 15 miliardów. Z Unii Europejskiej, w ramach pomocy na transformację i walkę z ubóstwem energetycznym, dostajemy około 7 miliardów. Zostaje więc około 2 miliardów euro. I za te 2 miliardy mamy przeprowadzić transformację, która do 2035 roku ma kosztować średnio między 50 a 60 miliardów euro rocznie. Już na poziomie pierwszego ETS-u widać, iż te potencjalne straty są ogromne – zwłaszcza dla Polski, która musi prowadzić transformację z pełną świadomością swoich uwarunkowań, m.in. posiadania dużych zasobów węgla. To proces niezwykle kosztowny i rujnujący.
– Jak mieliśmy wykorzystać te pieniądze, skoro tak wiele kosztowała nas walka z ubóstwem energetycznym – dopłaty do rachunków, żebyśmy dzisiaj nie płacili o 100, 200 czy więcej złotych miesięcznie? Pieniądze zostały wydane, ale efekt jest taki, iż nic się nie zmieniło. Ani nie przeprowadziliśmy transformacji energetycznej, ani nie staliśmy się bogatsi. przez cały czas jesteśmy w tym samym miejscu, w którym byliśmy – dodaje.
Cała rozmowa dostępna jest TUTAJ.

4 dni temu









