„Jesteśmy w stanie dogadać się, tylko potrzeba otwartości tej drugiej strony. Przedwczoraj były konsultacje – konfrontacja przed Komisją Europejską. Strona polska i strona niemiecka przedstawiły swoje argumenty. Niemcy głównie zasłaniali się tym, iż był covid i nie mogli sprawdzić, czy to są na pewno ich śmieci” – powiedziała Anna Moskwa w TVP1, pytana o to, kiedy Niemcy zabiorą z Polski swoje odpady. Dodała, iż umieszczone na nich napisy i kody kreskowe nie pozostawiają wątpliwości co do tego, skąd pochodzą.
Konfrontacja z Niemcami
Minister klimatu relacjonowała też konfrontację z Niemcami, do jakiej doszło przed Komisją Europejską. Obie strony przedstawiły swoje argumenty w sprawie pozostawionych w Polsce odpadów.
„Ta konfrontacja z Niemcami była miażdżąca dla Niemiec. Polska była bardzo dobrze przygotowana merytorycznie. Każde z tych składowisk – udowodniliśmy, iż jest niemieckie, iż jest wyczerpana ścieżka prawna, iż właścicielami są Niemcy. Nie ma wątpliwości prawnych. Niemcy nie byli w stanie tego udowodnić w żaden sposób, iż nie są właścicielami” – powiedziała Anna Moskwa. Dodała, iż Polska złoży w tej sprawie wniosek do Trubunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
„Apelujemy do Niemiec jeszcze raz, zanim złożymy wniosek do Trybunału Sprawiedliwości: jeszcze jest szansa, żeby ciężarówki wjechały i zabrały niemieckie śmieci” – dodała minister.
Odpady z Niemiec
Pod koniec lipca Polska złożyła do Komisji Europejskiej skargę na Niemcy za nielegalnie przywiezione do naszego kraju odpady. Według resortu klimatu w Polsce jest 35 tys. ton nielegalnych odpadów porzuconych w siedmiu składowiskach.
W skardze podkreślono, iż Polska wielokrotnie interweniowała u zachodniego sąsiada na poziomie landowym, federalnym, „nawołując do zabrania tych niemieckich śmieci, które nielegalnie zalegają na polskiej ziemi”.