Polskie szkolnictwo wyższe boryka się z wieloma problemami organizacyjnymi i finansowymi. O ile te zawsze można wygasić, poprzez dosypanie pieniędzy przez rząd, o tyle problemów kadrowych nie da się tak łatwo rozwiązać. Młodzi i zdolni wolą wyjechać za granicę. Uczelnie nie potrafią zachęcić choćby tych, którzy zostali, by kontynuowali kariery w szkołach doktorskich. Dlaczego tak się dzieje i czy można odwrócić ten trend?
Uczelnie w Polsce nie są atrakcyjne dla młodych
Na wielu kluczowych kierunkach medycznych i technicznych, polskim uczelniom ciężko jest zatrzymać studenta. Wyniki badań Ośrodka Badań nad Migracjami UW, które opisała ostatnio Katarzyna Wójcik na łamach serwis rp.pl, są wręcz zatrważające. Wynika z nich, iż jedynie 13% studentów medycyny wyklucza wyjazd z Polski. Pozostali studia i karierę woleliby kontynuować w takich państwach jak Niemcy, Wielka Brytania, Szwecja, czy Norwegia. Motywacją jest lepsza jakość sprzętu i zatrudnienia. O tym, iż polska uczelnia nie jest atrakcyjna świadczy też systematycznie słabnące zainteresowanie studiami doktoranckimi. Jeszcze w 2015 roku w trakcie studiów trzeciego stopnia było ponad 43 tys. osób. W ubiegłym roku doktorantów było zaledwie 27,6 tys. Młodych nie kusi już prestiż potencjalnej pracy na uczelni, a tym bardziej zarobki, które maleją z roku na rok. Nie jest tajemnicą, iż atmosfera i quasi-feudalne relacje również nie zachęcają do pozostania na uczelni.
Dlaczego polska uczelnia nie przyciąga młodych?
Poza wspomnianymi kwestiami, można wyróżnić jeszcze kilka elementów, które powodują słabe zainteresowanie polskimi uczelniami. Wystarczy spojrzeć na twarde dane, którymi w tym przypadku są np. różnego rodzaju rankingi uczelni. Przykładowo prestiżowy The Center for World University Rankings (CWUR), w którym sklasyfikowano 2 tys. najlepszych jednostek akademickich, umieścił najlepszą polską uczelnię dopiero na 383. miejscu (Uniwersytet Jagielloński). Nie powalają też wynagrodzenia oferowane na start dla młodych naukowców. Asystent może liczyć na kwotę kilka wyższą niż najniższa krajowa. Wreszcie nie sposób pominąć niefortunnych i kontrowersyjnych wypowiedzi przedstawicieli środowiska akademickiego, które z pewnością nie budują dobrego wizerunku uczelni. Swego czasu szerokim echem odbiło się słynna wypowiedź Prof. Monika Płatek, która stwierdziła, że w związkach jednopłciowych rodzi tyle samo, a często więcej niż w związkach różnopłciowych. W ostatnich miesiącach wyjątkowo negatywnie społeczeństwo odebrało tekst Prof. Magdaleny Środy w Gazecie Wyborczej, w którym napisała, iż nie mieć depresji, to jakby nie być dość nowoczesnym.