Ponad 60 proc. firm ma problemy z płatnościami od swoich kontrahentów

2 godzin temu

Z najnowszego raportu rynkowego wynika, iż w I półroczu br. ponad 60 proc. firm miało problemy z nieuregulowanymi lub opóźnionymi płatnościami ze strony swoich kontrahentów. Średnia wartość zaległości za faktury lub rachunki najczęściej wynosiła 5-20 tys. zł. Natomiast 28,3 proc. ankietowanych nie dotyczyły żadne zaległości.


Eksperci komentujący raport zwracają uwagę na to, iż tylko na pierwszy rzut oka dane wydają się uspokajające. Uważają, iż przedsiębiorcy mogą ukrywać prawdę o zatorach finansowych. I dodają, iż omawiane dane pokazują, iż problem jest poważny, ale jednocześnie zróżnicowany.


Niedawno został opublikowany raport pt. „Zaległości i opóźnienia w płatnościach wśród firm” (autorstwa UCE Research), z którego można się dowiedzieć, jak w I półroczu br. kształtowały się zaległości w polskich firmach. Dane pochodzą z badania, przeprowadzonego wśród ponad pół tysiąca liderów biznesu, w tym właścicieli firm i kadry zarządzającej wyższego szczebla. Respondenci zostali zapytani o to, ile średnio wynosiły zaległości na rzecz reprezentowanych podmiotów w ww. okresie. Mieli do wyboru 7 przedziałów (od poniżej 5 tys. zł do ponad 100 tys. zł). Chodziło o nieopłacone i zapłacone z opóźnieniem przez ich kontrahentów faktury lub rachunki.


28,3 proc. firm ten problem nie dotyczył. Natomiast 11,1 proc. badanych nie potrafiło się określić. Komentując deklaracje przedsiębiorców o braku opóźnień w płatnościach, Andrzej Zabielski, Dyrektor Generalny Ogólnopolskiej Federacji Małych i Średnich Przedsiębiorców (OFMiŚP), zastrzega, iż należy do takich wskazań podchodzić z ostrożnością.

Niedoszacowanie należnego długu


– W praktyce wielu najmniejszych przedsiębiorców nie ujawnia problemów z płynnością, choćby w badaniach anonimowych, obawiając się naruszenia wizerunku firmy lub potencjalnych negatywnych konsekwencji w relacjach z kontrahentami, bankami czy instytucjami publicznymi.
Z kolei grupa ponad 11 proc. respondentów, która nie potrafiła jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, może wskazywać na brak bieżącej kontroli nad finansami, co często wynika z ograniczonych zasobów kadrowych i braku dostępu do wyspecjalizowanego wsparcia – dodaje Andrzej Zabielski.


Adrian Parol, doradca restrukturyzacyjny i radca prawny, uważa, iż przedsiębiorcy mogą ukrywać prawdę o zatorach finansowych. To dlatego, iż postrzegają przyznanie się do problemów z płynnością jako dowód swojej słabości. Podobnego zdania jest Łukasz Goszczyński, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny z kancelarii GKPG, który uważa, iż w grę często wchodzi zwykły wstyd. Mówiąc wprost, przedsiębiorcy nie lubią oficjalnie przyznawać się do tego, iż ktoś im coś zalega.


– Problem zatorów płatniczych bywa niedoszacowany, bo często jest akceptowany jako element codziennej praktyki rynkowej. Przedsiębiorcy próbują radzić sobie z nim nieformalnie, co pokazuje, jak bardzo potrzebne są systemowe rozwiązania oraz uproszczone procedury dochodzenia należności, skierowane w szczególności do firm z sektora MŚP. Wiele z nich świadczy usługi lub dostarcza towary dużym kontrahentom, od których zależy znaczna część ich obrotów. W takich relacjach asymetria sił powoduje, iż przedsiębiorcy często obawiają się egzekwowania terminowych płatności, by nie ryzykować utraty kontraktu. W efekcie tolerują opóźnienia, co czyni ich szczególnie podatnymi na skutki zatorów płatniczych – mówi ekspert z OFMiŚP.

Zaległości na fakturach w liczbach


Z raportu wynika również, iż średnia wartość nieuregulowanych lub opóźnionych płatności za faktury lub rachunki najczęściej wynosiła od 5 do 20 tys. zł – 12,7 proc. Przeważnie deklarowali to respondenci pracujący lub prowadzący firmę w mieście liczącym od 200 tys. do 499 tys. mieszkańców. Głównie były to osoby z wykształceniem zasadniczym zawodowym, będące na stanowisku founder lub co-founder (startup lub scaleup), z firm zatrudniających od 10 do 50 osób, w branży energetyki bądź OZE.


W tym miejscu mec. Łukasz Goszczyński zauważa, iż na pierwszy rzut oka ten przedział wydaje się niewielki. Jednak taki nie jest, szczególnie o ile chodzi o małe firmy, dla których może mieć znacznie krytyczne. W skali ogólnopolskiej problemy z płatnościami są poważne, ale też w pewien sposób zróżnicowane. Ich znaczenie zależy od wielkości i stabilności danej firmy.


– Ten przedział odpowiada równowartości miesięcznych wynagrodzeń, składek ZUS czy kosztów zakupu materiałów. Firmy z sektora MŚP, a w szczególności mikroprzedsiębiorstwa, rzadko dysponują rezerwami finansowymi, które mogłyby zamortyzować takie zaległości. Dodatkowo wiele z nich nie posiada zdolności kredytowej, która umożliwiłaby zaciągnięcie kredytu obrotowego. W takiej sytuacji luka płatnicza uruchamia często efekt tzw. domina. Przedsiębiorca, który nie otrzymał należności, sam opóźnia płatności wobec swoich dostawców i kontrahentów, pogłębiając problem w całym łańcuchu dostaw – ostrzega Andrzej Zabielski.




Polecamy także: Co trzecia firma obronna bez korzyści ze wzrostu wydatków na zbrojenia






Do tego mec. Łukasz Goszczyński uważa, iż grupa respondentów, którzy wskazali poziom zaległości w granicach 5-20 tys. zł, raczej nie jest przypadkowa. Łączy ją specyfika działalności i struktura finansowa.


– Tego typu firmy mają ograniczone zasoby. Brakuje im rozbudowanych narzędzi kontroli należności. Jednocześnie wykazują dużą wrażliwość na choćby umiarkowane kwoty opóźnionych płatności – zwraca uwagę ekspert z kancelarii GKPG.


– Osoby z wykształceniem zasadniczym zawodowym często prowadzą biznesy wykonawcze w branżach o wysokiej wrażliwości na brak płynności. Z kolei founderzy i co-founderzy startupów, chcąc zdobyć rynek, często oferują klientom liberalne warunki płatności. Każda przeterminowana faktura staje się poważnym obciążeniem dla młodego biznesu. Natomiast w branży energetyki i OZE projekty są rozliczane etapami, zależnie od formalnych odbiorów i dokumentacji. choćby stosunkowo niewielka faktura, jeżeli nie zostanie zapłacona w terminie, potrafi zablokować kolejne etapy prac – wylicza mec. Adrian Parol.


Dalej w zestawieniu widnieją zaległości poniżej 5 tys. zł – 11,7 proc., od 20 tys. do 40 tys. zł – 11,5 proc., a także od 40 tys. do 60 tys. zł – 10,1 proc. Z kolei najmniej wskazań mają największe przedziały, tj. od 80 tys. do 100 tys. zł – 4,2 proc., powyżej 100 tys. zł – 5 proc., a także od 60 tys. do 80 tys. zł – 5,5 proc.

Zaległości finansowe nakręcają spiralę problemów


Andrzej Zabielski ostrzega, iż każdy z podanych zakresów może być niebezpieczny. Problemy z płatnościami od kontrahentów mogą doprowadzić do trudności z wypłatą wynagrodzeń, opłaceniem podatków czy terminową obsługą zobowiązań kredytowych i leasingowych. Do tego ekspert z GKPG dodaje, iż choćby relatywnie niewielki dług może doprowadzić do spirali zadłużenia, szczególnie wśród najmniejszych podmiotów. Dlatego przedsiębiorcy muszą reagować gwałtownie i stanowczo, aczkolwiek w sposób wyważony.


– Z doświadczeń Federacji wynika, iż w takich przypadkach przedsiębiorcy często sięgają po prywatne środki, by utrzymać działalność. To prowadzi do niebezpiecznego przenikania życia osobistego i zawodowego. Jednocześnie pokazuje, iż znaczna część firm z sektora MŚP pozostaje wykluczona z dostępu do nowoczesnych instrumentów finansowych, takich jak faktoring, leasing czy linie kredytowe. Takie działania są krótkoterminowe i obarczone wysokim ryzykiem – uzupełnia Andrzej Zabielski.


Problemy z płatnościami od kontrahentów pozostają jednym z kluczowych wyzwań dla polskich przedsiębiorstw, szczególnie w segmencie MŚP i startupów. Najczęściej nieterminowe regulowanie należności wynika z problemów finansowych kontrahentów, ale nie bez znaczenia pozostaje strategia zarządzania gotówką.


– Firmy wydłużają cykl płatności, traktując wierzycieli jak nieoprocentowane źródło finansowania, a długość terminów faktur dodatkowo sprzyja przesuwaniu płatności. Najbardziej wrażliwe są średnie firmy oraz startupy, które mimo ograniczonych zasobów i braku rozbudowanych procedur windykacyjnych podejmują ryzyko liberalnych warunków płatności. Z kolei najwyższe zaległości, przekraczające 60 tys. zł, choć występują rzadziej, często stanowią bezpośrednie zagrożenie dla stabilności finansowej i mogą gwałtownie prowadzić do utraty płynności, a w konsekwencji do upadłości – podsumowuje mec. Adrian Parol.





  • Prawie połowa firm planuje zakup samochodu z wyprzedaży rocznikowej

  • Studenci i ich wydatki. Portfel stabilny, ale wyzwaniem są mieszkania i praca

  • Firmy odbudowują poduszkę finansową, mimo to problemy z płatnościami wciąż rosną

  • Ponad 30 tys. wypadków przy pracy w Polsce. Najczęstsze przyczyny to błędy pracowników i brak szkoleń

Idź do oryginalnego materiału