
Port w Rotterdamie ogłosił, iż przygotowuje się na wojnę z Rosją: rozpoczął się proces rezerwacji miejsc dla statków, które będą dostarczały sprzęt dla NATO. Czyli niedługo rozpocznie się konflikt zbrojny? Nie, i sprawa ma drugie, biznesowe dni.
- Port w Rotterdamie przygotowuje się na potencjalną wojnę NATO z Rosją.
- Region może chcieć po prostu zarobić na straszeniu wojną.
Port w Rotterdamie przygotowuje się na wojnę?
Władze portu w Rotterdamie ma być jednym z głównych punktów przeładunkowych w razie wojny z Rosją. Jego dyrektor, Boudewijn Siemons, już teraz potwierdził, iż w planach jest m.in. przeprowadzanie akcji cumowania okrętów wojennych, do tego mają dojść ćwiczenia desantowe wojsk NATO – i to kilka w roku!
Skłania też wszystkie kraje Sojuszu do kupowania teraz surowców, które mogą przydać się w czasie konfliktu – chodzi głównie o miedź, lit, grafit i ropę.
I wszystko brzmi logicznie: lepiej przygotować się na najczarniejszy scenariusz, choćby o ile wojna z Rosją nie rozpocznie się w tym czy kolejnym roku lub może nie wybuchnie w ogóle, bo Moskwa zostanie odstraszona polityką dozbrajania się NATO. Warto jednak wyjaśnić, o co może chodzić władzom portu.
Drugie dno
Port w Rotterdamie traci – zakończył rok 2024 z wynikiem 435,8 mln ton przeładowanych towarów. To spadek o 0,7% w porównaniu do 438,8 mln ton w 2023 roku. Spadł głównie poziom przeładunku węgla i ropy naftowej (do tego wrócimy). Przychody wzrosły o 4,8%, ale rosną też koszty operacyjne – o 8,7%.
Na razie nie jest źle, ale w tle dzieje się coś niekorzystnego dla regionu: nowa polityka energetyczna Europy wpłynęła na spadek przeładunku towarów masowych do regionu do poziomu 33,1 mln ton (-8,6%). I ponownie: najmocniej spada poziom transportu paliw kopalnych, czyli węgla (-2,1%) oraz produktów ropopochodnych (-21,7%!).
Choć nie można wykluczyć, iż wojna z Rosją wybuchnie za kilka lat i tym samym lepiej się na nią przygotować, nie można zapomnieć, iż chodzi też o wielki biznes. Po prostu władze portu widzą niekorzystną tendencję – spadek przeładunku węgla i ropy – więc lobbują za wykorzystaniem swojej infrastruktury w innymi sposób.