Post ambasady o żyrafach ujawnił faktyczne nastroje na rynku? Masowa krytyka „kochanej” władzy przez Chińczyków

9 miesięcy temu
  • Na profilu amerykańskiej ambasady w Pekinie opublikowano przypadkowy wpis dotyczący ochrony żyraf. Post ów, mimo egzotycznej tematyki, stał się okazją dla Chińczyków do wylewu niezadowolenia i złości.
  • Mając niewielkie możliwości wyrazu opinii gdzie indziej, poczęli oni wylewać na „socialach” placówki dyplomatycznej druzgocącą krytykę sytuacji ekonomicznej w kraju – oraz oczywiście postaci odpowiedzialnych za nią.
  • Ponure perspektywy ekonomiczne rysują się zwłaszcza w kontekście nabierającej rozpędu zapaści na rynku nieruchomości. Także sytuacja na chińskim rynku akcji przedstawia się raczej szaro.

Jak wiadomo, w Chińskiej Republice Ludowej panuje socjalistyczna wolność słowa. Cudowna ta wolność, nic tylko korzystać. Każdy obywatel może bowiem głosić swoje poglądy – rzecz jasna, o ile owe poglądy są zgodne z linią Partii i odpowiednio pochlebne wobec władzy. O próbie krytyki tejże nie ma naturalnie choćby co wspominać.

Nie znaczy to, iż Chińczycy nie próbują – choćby pomimo zakorzenionych w kulturach konfucjańskich norm społecznych i zwyczajów, nakazujących nieporównanie większą spolegliwość wobec władzy i kontroli niż to jest akceptowane w kręgu cywilizacji euroatlantyckiej. Szczególnie wtedy, gdy mają ku temu odpowiednio silną motywację – jaką jest, przykładowo, akutalna sytuacja gospodarcza w kraju.

Jak się przedstawia powyższa, zwłaszcza w kontekście narastającego kryzysu na rynku nieruchomości?

Niezręczność ambasady za Wielkim Murem

Dziennik People’s Daily z egzaltacją zadeklarował w piątek, iż „cały kraj przepełniony jest optymizmem”. jeżeli jednaj obywatele Chin w istocie czują optymizm, to starannie ten fakt ukrywają. Jest o o tyle zabawne, iż skoro ów optymizm jest tak powszechny, to po co w takim razie premier Li Qiang niedawno zapowiadał „zdecydowane kroki”, by właśnie rzeczony optymizm w gospodarce przywrócić?

Post ambasady USA, opublikowany w serwisie Weibo (chiński odpowiednik Google’a), dotyczył ochrony dzikich żyraf. Innymi słowy – mało znaczący, losowy wpis. Nie jednak dla tysięcy chińskich internautów, którzy jęli udzielać się w komentarzach pod nim. I szydzić z urzędowej narracji oraz nagłówków oficjalnej prasy – biorąc pod uwagę okoliczności, głupich choćby jak na aparat propagandowy autorytarnego państwa.

Normalne treści, wpisy czy komentarze, które choćby aluzyjnie wyrażają dezaprobatę wobec przewodniczącego Xi, Komunistycznej Partii Chin oraz prowadzonej przez rzeczonych polityki, są natychmiastowo kasowane. Zaś ich autorzy – poddawani różnego rodzaju szykanom, do zniknięcia bez śladu lub zesłania do obozu pracy włącznie.

Szykany owe przez cały czas Chińczykom grożą – jednak postu ambasady, ani komentarzy pod nim, chińscy cenzorzy ot, tak skasować nie bardzo mogą. Mogliby to uczynić w sensie technicznym, jednak politycznie byłoby to kłopotliwe. Wskutek tego wpis o żyrafach, bez żadnych zachęt ze strony ambasady, w ciągu weekendu dorobił się 15 tys. udostępnień oraz 130 tys. komentarzy. Błyskawicznie ochrzczono owo nieformalne forum jako „społeczność żyrafy”.

Żyrafy nie aprobują waszej polityki, towarzyszu Xi

Niektóre z opinii na nim prezentowanych są, jak na chińskie realia, wręcz świętokradcze (jak np. nadzieja, iż Amerykanie zbombardują giełdę w Szanghaju). Inne – te proszące o możliwość emigracji do USA lub choć inwestowania na amerykańskim rynku, zamiast chińskiego – choć mniej krzykliwe, nie są wcale mniej groźne dla reżimu Xi Jinpinga, który paranoicznie boi się masowego niezadowolenia.

Forum „społeczności żyrafy” stało się w ten sposób interesującym przekrojem tego, co faktycznie sądzą obywatele ChRL, gdy śruba cenzury zostanie choć odrobinę poluzowana. A także – jakie nastroje faktycznie panuję pośród chińskich inwestorów.

Pośród bankructw deweloperów (vide Evergrande) oraz topiących nieprzeliczony kapitał niedokończonych budów i porzuconych blokowisk (w budowę których miliony Chińczyków zainwestowało swe oszczędności emerytalne…), nietrudno zresztą przewidzieć, jakie mogą one być.

Władze jednak dwoją się i zapewniają, iż nic się nie stało, wszystko jest w porządku i wcale, ale to wcale nie ma powodów do paniki. A także, iż w całym kraju panuje optymizm – może z wyjątkiem komentarzy pod wpisami amerykańskiej ambasady, gdzie niezręcznie byłoby je usunąć.

Idź do oryginalnego materiału