Na początku kwietnia projekt nowelizacji wiatrakowej powinien trafić do Sejmu. Konieczne są jeszcze kosmetyczne poprawki. Liberalizacja przepisów odległościowych i repowering starszych farm miałyby doprowadzić do zwiększenia mocy lądowych elektrowni wiatrowych o dodatkowe 6 GW. To oznaczałoby inwestycje rzędu 50 mld złotych. Wcześniej jednak na budowę elektrowni o wysokości blisko 300 metrów muszą zgodzić się rady gminy.
Kończą się prace nad nowelizacją ustawy o inwestycjach w zakresie inwestycji w elektrownie wiatrowe. Wczoraj projekt noweli miał przyjąć rząd, ale wątpliwości na ostatniej prostej miała m.in. zgłosić Prokuratoria Generalna, więc doprecyzowanie przepisów zajmie jeszcze kilka dni. Ministrowie mają trzy dni żeby poprawki, i mają podpisać obiegowo projekt do piątku.
– Chodzi o wprowadzenie tylko drobnych, nie budzących kontrowersji poprawek, m.in. doprecyzowujących przepisy dotyczące okoliczności wypłat odszkodowania za wyburzanie części farm wiatrowych, pod planowane inwestycje drogowe. jeżeli projekt zostanie podpisany przez ministrów w trybie obiegowym, to trafi do Sejmu na kolejne posiedzenie Sejmu – powiedział Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska, który w resorcie był tzw. sponsorem projektu nowelizacji.
Najbliższe posiedzenie Sejmu zaplanowano od 2 do 4 kwietnia.
Inwestycje tylko za zgodą rady gminy
Projekt przygotowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska przewiduje liberalizację przepisów, w tym dotyczących wymaganej minimalnej odległości nowo budowanych farm wiatrowych. W przypadku zabudowań mieszkalnych zmniejszono ją z 700 metrów do 500 metrów, od obszarów Natura 2000 do 500 metrów, od parków narodowych do 1500 metrów, co nie było wcześniej uregulowane.
Skrócenie dystansu od zabudowań zostało uwarunkowane przyjęciem miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i zgodą rady gminy. Dodatkowo nowelizacja przewiduje, iż inwestorzy będą oferowali obowiązkowo 10 procent mocy farmy wiatrowej do dyspozycji mieszkańców gminy na terenie, której ona powstanie. Beneficjentami mają być również mieszkańcy gmin sąsiadujących z taką inwestycją oraz spółdzielnie i klastry energii.
Miliardowe nakłady na energetyczne bezpieczeństwo
Według MKiŚ nowelizacja ustawy wiatrakowej, zwiększy bezpieczeństwo energetyczne Polski, ograniczając naszą zależność od paliw kopalnych, w tym z kierunku wschodniego. Liberalizacja przepisów odległościowych i repowering starszych farm miałyby doprowadzić do zwiększenia mocy elektrowni o 6 GW, i oznaczałaby dodatkowe inwestycje na poziomie 50 mld złotych.
Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu, przygotowany przez resort, oparty jest o proponowaną zmianę przepisów, przewiduje iż udział OZE w produkcji energii wzrośnie do poziomu 56,1 procent w 2030 roku. Lądowe farmy wiatrowe, dzięki nowym inwesstycjom miałyby dostarczać wówczas 47,4 TWh energii, czyli tyle co wynosi średnie zapotrzebowanie blisko 24 mln gospodarstw rocznie. W Polsce jest ich mniej niż 14 mln.
Repowering szansą pod znakiem zapytania
Oprócz budowy farm w nowych lokalizacjach, projekt wprowadza szereg przepisów regulujących tzw. repowering farm. Dzięki niemu w systemie miałoby pojawić się choćby 1,1 GW mocy, m.in. dlatego iż w przypadku gdy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego przewiduje możliwość modernizacji turbin nie będzie potrzeby jego zmiany. Wymianą starszych turbin są zainteresowani inwestorzy, w tym spółki skarbu państwa, o czym pisaliśmy, ale mają istotne wątpliwości. W tym Grupa PGE będąca liderem rynku OZE w Polsce, której najstarsze farmy wiatrowe mają około 200 MW mocy.
– Ze względu na procedury administracyjne (planistyczne i środowiskowe) czas potrzebny na wdrożenie repoweringu szacujemy na około 5 lat, choćby przy uwzględnieniu propozycji z ostatniej zmiany ustawy. W związku z tym, iż na rynku dostępne są już jedynie elektrownie wiatrowe o dużych średnicach wirnika, repowering będzie mógł polegać praktycznie na wymianie wszystkich elementów farmy wiatrowej, co pociąga za sobą duże nakłady (porównywalne do tych, które zostałyby poniesione na postawienie nowej farmy plus koszt pełnego demontażu starej). Całościowo zmianę przepisów i ich wpływ na GK PGE będziemy mogli ocenić po ustaleniu ostatecznej treści znowelizowanej ustawy i jej uchwaleniu – odpisało nam biuro prasowe Polskiej Grupy Energetycznej.
Wysokość elektrowni to już blisko 300 metrów
Ustawa odległościowa, wprowadzająca zasadę 10H zwana antywiatrakową, spowolniając, zdaniem branży inwestycje w nowe farmy, dlatego będącą punktem odniesienia dla obecnej nowelizacji weszła w życie w maju 2016 roku. Minęło 9 lat. W tym czasie nastąpił istotny postęp rozwoju technologii.
Na przykład niemiecko-hiszpański producent Siemens Gamesa w ramach platformy 5.X, której nowa wersja ma wejść na rynek oferuje turbiny o mocy od 5,6 MW do 7,0 MW i dwa rozmiary wirnika 155 i 170 metrów. To ma zapewniać inwestorom bardzo konkurencyjny LCoE (koszt netto wytwarzania energii elektrycznej przez elektrownię w ciągu jej życia). Wieża w największym wariancie ma 185 metrów, czyli o co najmniej 50 procent więcej niż zdecydowana większość montowanych dotąd w Polsce, co oznacza, iż wysokość elektrowni z rotorem wynosi choćby 270 metrów.
Z kolei duński Vestas, jeden z największych producentów turbin wiatrowych na świecie, oferuje inwestorom najmocniejszy model V172-7.2, o mocy 7,0 MW, który ma produkować 180 GWh rocznie, choćby przy wiatrach małych i średniej prędkości. Średnica wirnika wynosi 172 metrów, a największa wysokość wieży to 199 metrów, co daje łączną wysokość elektrowni 285 metrów. Najwyższy budynek w Polsce, warszawski biurowiec Verso z iglicą ma wysokość 308 metrów, a do dachu 230 metrów.
Pałace Kultury na prowincji
Oczywiście nie jest powiedziane, iż inwestorzy dla swoich farm wiatrowych w Polsce wybiorą te modele. Jednak w obu przypadkach wysokość elektrowni stanowiłaby więc mniej niż 50 procent minimalnej odległości 500 metrów turbin od budynków mieszkalnych, co przewiduje projekt nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie farm wiatrowych.
Pałac Kultury i Nauki, drugi najwyższy budynek w Polsce, jeden z ikonicznych symboli Warszawy ma z iglicą wysokość 237 metrów. W najbliższych latach w wielu polskich gminach staną jeszcze wyższe budowle, a ich mieszkańcy, jeżeli rada ich gminy się zgodzi na inwestycje będą zadzierać głowy w górę, żeby je obejrzeć w pełnej krasie. Z dumą, bo będą mieli energię taniej?
Tomasz Brzeziński
Gigant podpisuje długoterminową umowę na energię z farmy wiatrowej w Wielkiej Brytanii