Obecnie system BrainScan CT jest w stanie wykryć 30 najczęściej występujących patologii mózgu. System dostarcza lekarzowi wynik analizy w ciągu 3 min, co pozwala skrócić czas transferu pacjentów ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego na odpowiednie oddziały. Rozmawiamy z Szymonem Korzekwą, prezesem zarządu BrainScan o wykrywalności udaru oraz skalowaniu biznesu.
Natalia Kieszek: Stworzyliście platformę diagnostyczną dla badań tomografii komputerowej mózgu, która wykrywa w tej chwili 30 patologii. Które z nich najczęściej występują?
Szymon Korzekwa: Jako BrainScan skupiamy się na patologiach, które stanowią zagrożenie życie. Mam na myśli te związane z niedokrwieniem mózgu jak również z drugim rodzajem udaru, czyli krwotocznym. Wykrywamy też krwiaki i różnego rodzaju urazy. Jednak problemem światowym jest skala udarów. Co 6 sekund na świecie umiera człowiek z powodu udaru. Śmierć następuje najczęściej w wyniku zbyt wolnej reakcji na objawy. Oczywiście udar jest nieprzewidywalny, jednak w przypadku pierwszych objawów trzeba zareagować błyskawicznie. Przyjęło się, iż najważniejsze jest pierwsze 270 minut, w których można rozpocząć leczenie i przyniesie ono pozytywne skutki.
Udary krwotoczne działają w podobny sposób co udary niedokrwienne, jedynie mechanizm wywołania jest odwrotny. Dlatego ich rozpoznanie jest kluczowe, gdyż wymagają one innych sposobów leczenia. o ile pacjent z udarem niedokrwiennym będzie leczony na udar krwotoczny, to skutki mogą być nieodwracalne.
Warto przeczytać: „Nasze rozwiązanie pomoże zdiagnozować sepsę w ciągu 15-20 minut” – Marcin Szymon Filipiak, współzałożyciel ImmunoTronics
Jaka jest skala ewentualnych pomyłek w analizie wyników?
Skala pomyłek nie jest olbrzymia. Oczywiście zdarzają się przeoczenia, często w przypadku małych krwawień. Też czasem zależą one od pory dnia, w której przyjmuje lekarz. Może być on zmęczony po prostu po dyżurze i nie zauważyć wszystkiego. Jednak to nie przeoczenie stanowi tutaj problem. Chodzi o reakcję i czas, w którym zostanie wykryta ewentualna omyłka.
To o czym wspominam, czyli rozróżnienie udaru krwotocznego od niedokrwiennego jest kluczowe. W tym celu wykorzystywana jest tomografia komputerowa, rzadziej rezonans magnetyczny, ponieważ nie jest on dostępny na oddziałach ratunkowych. Tomografia jest najszybszą metodą w tym przypadku. Oczywiście do odpowiedniego rozpoznania potrzebny jest lekarz radiolog, na którym ciąży ogromna odpowiedzialność.
Jednak na całym świecie, nie tylko w Polsce, liczba radiologów bardzo wolno rośnie. Natomiast liczba szpitali, która dysponuje nowoczesnym sprzętem rośnie zdecydowanie. W ostatnich latach przybyło kilkadziesiąt nowych tomografów. I doszło do takiej sytuacji, iż w wielu szpitalach nie ma na miejscu radiologa. Placówki korzystają z firm teleradiologicznych, które opisują zebrane dane z poszczególnych szpitali. Jak wiadomo, na taką analizę trzeba poczekać, a przecież dla pacjenta udarowego czas jest kluczowy. Dlatego BrainScan stworzył system, który znacząco przyspiesza ten proces.
Jednak Wasz system nie zastąpi radiologa?
Nie, to absolutnie nie jest nasz cel. Jest to zbyt obszerna i holistyczna dziedzina, aby zastąpić radiologa. Sądzę, iż lekarze nie zaakceptowaliby choćby takiego narzędzia, które ich w pełni zastępuje. Jestem zwolennikiem tego, aby nie tworzyć wokół sztucznej inteligencji otoczki zagrożenia. Od 20 lat zajmuje się usprawnianiem procesów diagnostycznych. Pamiętam jeszcze jaki opór napotkało przechodzenie z kliszy na cyfrowe rentgeny.
My wykorzystujemy sztuczną inteligencję i machine learning do wspomagania diagnostyki. Jest to kolejny etap z punktu widzenia technologii, który pozwoli zrobić coś szybciej.
Co dokładnie oferuje Wasz system?
Nad naszym systemem pracowaliśmy około 7 lat. W 2021 roku udało nam się wprowadzić finalny model na rynek. Nasz system w sposób automatyczny analizuje obraz, czyli charakterystyczne cechy tomografii komputerowej i wskazuje odchylenia od zdrowego wyglądu mózgu. Mamy też istotną funkcję w najnowszej wersji, która wskazuje nietypowe zmiany, choćby jeżeli nie umiemy jej sklasyfikować do konkretnej klasy patologii. Jest to rozwiązanie dla radiologów, którzy wskazują często zmiany w badaniach, których nie potrafią do końca rozszyfrować.
Na ten moment nasz system potrafi rozpoznać 30 klas patologii. Potrafi z dużą dokładnością wskazać jaka zmiana występuje w mózgu i pokazać jej dokładną lokalizację. Taki raport sumaryczny przesyłamy lekarzowi, który dostaje wyniki w postaci infografiki.
Pierwsze wdrożenia Waszego systemu miały miejsce jeszcze w 2021 roku. Jak w tej chwili wygląda skalowanie Waszego biznesu?
Nie będę ukrywać, iż celujemy bardzo szeroko. Widzimy jak chętnie, szczególnie w Polsce, radiolodzy chcą z nami współpracować. Mimo iż wcześniej słyszeliśmy, iż nasz rodzimy rynek będzie najtrudniejszym pod względem wdrożenia rozwiązania. Nasz system działa na oddziałach ratunkowych, w 20 jednostkach w Polsce. Dlatego współpracujemy ze szpitalami publicznymi, ale również firmami teleradiologicznymi.
Mamy również gwałtownie rozwijające się partnerstwa w Europie i na świecie. Korzystając z naszych relacji, wdrażamy nasz system w dużych ośrodkach i sieciach teleradiologicznych. Jednak model biznesowy zależy od kraju, i jeszcze kontynentu. Powoli zdobywamy świat, jesteśmy zadowoleni z przyjęcia naszego systemu.
Jak wyglądało potwierdzenie skuteczności Waszego rozwiązania od strony formalnej? Czy potrzebne była badania kliniczne?
Jest to jak zwykle najtrudniejszy proces w tworzeniu wyrobów medycznych. Certyfikację medyczną otrzymaliśmy już dawno i jako jedna z pierwszych firm w Polsce certyfikowaliśmy nasz wyrób medyczny zgodnie z nowymi przepisami. W naszym przypadku potrzebowaliśmy oceny klinicznej, którą otrzymaliśmy podczas zrealizowanych badań walidacyjnych.
Ponadto, cały czas pracujemy nad kilkudziesięcioma patologiami, które za jakiś czas będzie mógł wykrywać nasz system. Są to rzadziej spotykane patologie, których nie opisuje się na co dzień. Badania walidacyjne są przede wszystkim prowadzone na badaniach, które zostały już wcześniej wykonane, co ułatwia naszą pracę. Jednak warto wiedzieć, iż są to tysiące badań, których model nigdy nie widział. Dzięki temu sprawdzamy czy czułość i swoistość naszego systemu jest odpowiednia. Ponadto, nasi inżynierowie zdecydowali aby sprawdzać technologię pod kątem modeli tomografów, których AI również nie widział. Na szczęście i to nie sprawiało problemów.
Wiemy, iż chcecie uzyskać zgodę FDA. Czy jest ona potrzebna do ekspansji na rynku amerykańskim?
Tak, w tej chwili posiadamy certyfikat europejski. Mamy też kilka rejestracji lokalnych, które obejmują między innymi kraje poza UE – w Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Maroko. Również na Ukrainę dostarczyliśmy nasz system w ramach pomocy humanitarnej. Jednak, aby działać na dużych rynkach, gdzie łatwiej wdraża się nowe technologie zdecydowaliśmy się właśnie na Stany Zjednoczone. Mamy już pierwszych, amerykańskich partnerów, z którymi współpracujemy. Robimy tam też część badań klinicznych w celach naukowych.
Myślę, iż niedługo rozpoczniemy proces uzyskania zgody FDA. W optymistycznym scenariuszu liczymy, iż zajmie on nam około roku, maksymalnie do dwóch lat. Mamy już wiele gotowych dokumentów do realizacji.
Czy Wasza technologia ma konkurencję?
Takich firm, które tworzą systemy do analizy tomografii głowy jest faktycznie kilka. Jednak tylko jedna zdecydowała się na podobne podejście do naszego, czyli kompleksowe zabezpieczenie głowy. To oznacza, iż wszystko co jest widoczne w tomografii, ma zostać nazwane i przedstawione lekarzom. Dzięki temu będzie można gwałtownie przygotować odpowiednie leczenie.
Poszliśmy drogą kompleksowości. Nasza technologia w postaci AI i uczenia maszynowego ma usprawniać diagnostykę mózgu i pomagać radiologom w codziennej pracy. System ma pozwolić oszczędzić czas nie tylko lekarzom, ale również pacjentom. Naszym konkurentem jest australijska firma, która poszła tą samą drogą co my, jednak mają zdecydowanie większy kapitał. Wyróżniają się oni inną strategię sprzedażową, dlatego nie zderzamy się na rynku.
Debiutując na giełdzie nie zdecydowaliście się na emisję akcji. Jak dotychczas wyglądało finansowanie spółki?
Zrobiliśmy jeszcze w ubiegłym roku pre-IPO, w ramach którego pozyskaliśmy niemal 6 mln zł. Dzięki temu udało nam się niedawno zadebiutować na rynku NewConnect. Jednak na początku finansowaliśmy BrainScan z prywatnych środków founderów. Jeszcze na samym początku udało nam się również pozyskać finansowanie z NCBR na rozwój systemu. Później inwestowali w nas już prywatni inwestorzy.
Przy okazji debiutu na rynku NewConnect mówiliście o wprowadzeniu nowych funkcji do swojego systemu BrainScan CT. O jakich konkretnie mówimy?
Cały czas będziemy rozwijać bazową funkcjonalność, czyli wykrywać nowe patologie w mózgu. Chcemy dostarczać radiologom i lekarzom coraz więcej, aby kompleksowo zabezpieczać głowę. Natomiast tomografia komputerowa jest na tyle szerokim tematem, iż mamy spektrum badań, które pozwalają nam na wykrywanie chorób, które na co dzień nie są widoczne podczas takiego badania.
Ponadto, przede wszystkim chcemy poprawić wykrywalność nowotworów. Tomografia komputerowa nie jest badaniem pierwszego wyboru w takich przypadkach. Dlatego w tym kierunku chcą oni wykonywać badania przesiewowe, a my chcemy ich w tym wspierać. Zamierzamy rozszerzać „inteligencję” radiologa. Przy okazji takich działań możemy obsłużyć tomografię z kontrastem, możemy wykrywać zmiany naczyniowe. Dlatego możliwości mamy wiele.
Czy po debiucie na giełdzie przestaliście być postrzegani jako startup? Czujecie się dojrzałą spółką?
Pod względem wielkości i wysokiego poziomu technologicznego możemy przez cały czas być postrzegani jako startup. Jednak pod względem produktowym jesteśmy zdecydowani dojrzali. Dodatkowo giełda dała nam nowe obowiązki formalne, dlatego uważam, iż porzuciliśmy styl startupowy. Ale oczywiście wszystko zależy od tego, kto jaką definicję startupu wyznaje.
Źródło grafik: BrainScan