„Poznań – miasto doznań”. Agresywny gang grasuje w galerii. Wszyscy wiedzą, nikt nic nie robi

10 miesięcy temu

W Poznaniu grasuje gang agresywnych nastolatków, który terroryzuje okolice galerii handlowej. Mnożą się akty wymuszeń, kradzieży i napaści fizycznych. Administracja obiektu i miejscowa policja twierdzą jednak, iż wszystko jest w porządku.

Zaczęło się od doniesień o brutalnym pobiciu w pobliżu wejścia do galerii handlowej Posnania (zlokalizowanej, jak nietrudno zgadnąć, w Poznaniu). Grupa młodocianych „intelektualistów” skatowała do nieprzytomności 15-letnią dziewczynę, którą znaleziono na chodniku.

Pierwszy informacje na ten temat opublikował

. W reakcji i w nawiązaniu do tego, w przeciągu weekendu wiele osób zaczęło zgłaszać swoje doświadczenia, nie tak tragiczne, ale podobne i – jak się okazuje – daleko liczniejsze, niż sądzono.

Banda „nastolatków” (co najpewniej rozumieć należy jako prawie dorosłą „patologię”, którą jednak formalny wiek póki co chroni przed sądem dla dorosłych) upodobała sobie zarówno otoczenie, jak i wnętrze galerii, którą traktują jako prywatny plac zabaw.

To na pewno wina społeczeństwa

Tak bowiem właśnie – jako zabawę – zdaje się traktować bandyterkę owe grono – które klasyczna socjologia określiłaby jako młodociany lumpenproletariat, zaś ta dzisiejsza prawdopodobnie jako „niezrozumianą młodzież” która „szuka wysłuchania i akceptacji”.

Rzeczona młodzież bawi się w galerii Posnania na różne sposoby. Klienci i pracownicy alarmują, iż banda pozwala sobie na niemal jawne kradzieże – zarówno w sklepach, jak i wyrywając zakupy przechodniom. Niechętnych do dobrowolnego podzielenia się swoją własnością brutalnie atakuje – są doniesienia o zaciekłych bójkach.

Dodatkowo, aby umilić sobie czas, młodzi królowie życia angażują się także w rozwój intelektualny. Znajdując bezpieczny kąt w przytulnych toaletach galerii, piją tam napoje destylowane oraz przyjmują różne niekoniecznie legalne proszki i substancje chemiczne.

W przerwach między tą umysłową aktywnością poprawiają sobie natomiast humor, dla krotochwili zrzucając ludziom na głowę z balkonów na wyższych piętrach różne przedmioty. O drobnostkach w rodzaju zaczepiania, plucia, wyzwisk, śmiecenia, tzw. „darcia japy” i innych osobliwościach z uprzejmości nie wspominając. Jakaż przednia zabawa.

Gang z zasadami

Banda zdaje się mieć specyficzne poczucie honorowej walki. Z doniesień wynika bowiem, iż napastnicy angażują się w nią tylko wtedy, gdy mają przewagę liczebną, a także pod względem uzbrojenia. Przyszłość społeczeństwa włóczy się bowiem po galerii, wyposażona w artykuły takie jak noże, pałki teleskopowe, paralizatory czy kastety.

Co więcej, w specyficzny sposób dobierają oni przeciwników. Obiektem ataków oraz ich groźby bywają bowiem młodsi nieletni, matki z dziećmi i tego rodzaju wymagający oponenci. Także pracownicy sklepów starają się nie wychodzić ze swoich miejsc pracy i nie krążyć w bardziej odludnych zakątkach centrum handlowego.

A ochrona galerii, spytacie Państwo? Otóż owszem, jak najbardziej. Ochrona galerii jest. Ochrania. I pobiera za to wynagrodzenia. Jednocześnie tajemniczym zrządzeniem losu nigdy nie ma jej na miejscu, gdy dochodzi do ataków. Widywano natomiast panów ochroniarzy, jak przybijali sobie piątki z bandziorami.

Organa czuwają

Administracja galerii Posnania problemu nie dostrzega. Jakkolwiek dyrekcja ubolewa nad przypadkiem pobicia i apeluje, aby świadkowie zgłosili się na policję (tia…), to twierdzi zarazem, iż problem jest wyolbrzymiony. Jak bowiem zauważa, galeria jest miejscem „otwartym”, „demokratycznym” i cieszy się dużym zainteresowaniem pośród młodzieży.

Stąd też takie błahostki jak seria kradzieży i pobić nie powinna przesłonić całości obrazu. Naturalnie, Posnania deklaruje, iż zachowania takie „nie znajdują jej akceptacji”. I gdy zaistnieją, współpracuje ona z Policją. Ogółem jednak, twierdzi dyrekcja, galeria jest miejscem bezpiecznym. Na dowód przytacza też wyniki zamówionego przez siebie sondażu, wedle którego 80% respondentów zgadza się z tą tezą.

Swoje stanowisko opublikowała też poznańska Policja. Zgodnie z nim, od początku roku doszło do 5 (słownie: pięciu) interwencji. Bynajmniej nie można powiedzieć, aby Policja pozostała bezczynna. W przypadkach tego wymagających poinformowała bowiem o zaistniałej sytuacji rodziców młodocianych bandytów, a także skierowała dokumentację do sądu rodzinnego – co z pewnością odstraszy wszystkich złoczyńców.

Idź do oryginalnego materiału