Czy producent samochodów może dostarczyć dane na temat zdalnego dostępu, który posiada domniemany prześladowca? To właśnie pytanie padło podczas sprawy sądowej w Stanach Zjednoczonych, w którym jednej ze stron była Tesla.
W maju 2020 r. na komisariat policji w San Francisco zgłosiła się kobieta. Jak twierdziła, jej mąż, naruszając zakaz zbliżania się, prześladował ją i nękał dzięki technologii zamontowanej w Tesli Model X. W tym miejscu wyjaśnijmy, iż samochód ten pozwala swoim właścicielom na zdalny dostęp do jego lokalizacji i sterowanie niektórymi funkcjami dzięki aplikacji na telefony.
Samochodowe szpiegowanie
Kilka tygodni później sierżant David Radford poprosił przedstawicieli firmy Tesla o dane, które mogłyby mu pomóc w prowadzonym przez niego śledztwie. Od kierownika serwisu motoryzacyjnego usłyszał jednak, iż dzienniki zdalnego dostępu w aucie są dostępne tylko w ciągu siedmiu dni od zarejestrowanych zdarzeń. W ten sposób śledztwo utknęło w martwym punkcie.
Kiedy kobieta i jej mąż kupili Teslę Model X w styczniu 2016 r., mężczyzna przypisał sobie funkcję w systemie administratora, zaś swoją żonę dodał jako dodatkowego kierowcę. W praktyce oznaczało to, iż nie mogła usunąć jego dostępu bez jego hasła. W ciągu następnych kilku miesięcy kilkukrotnie zauważyła, iż ustawienia i funkcje samochodu były zmieniane. Często drzwi auta były otwarte, a możliwość ładowania pojazdu wyłączona. W końcu poprosiła pracowników centrum serwisowego o pomoc. Ci próbowali odłączyć samochód od internetu, ale próby te nie powiodły się.
Ostatecznie kobieta zdecydowała się na złożenie pozwu przeciw swemu mężowi do stanowego Sądu Najwyższego w 2020 r. oskarżając go m.in. o napaść i pobicie seksualne. Jako pozwanego wskazała również Teslę, oskarżając firmę o zaniedbanie. Jak wskazała, producent samochodów zapewniał mężowi dostęp do samochodu pomimo tego, iż mężczyznę obejmował zakaz zbliżania się do niej.
Z dokumentów, do których udało się dotrzeć dziennikarzom agencji Reuters, wynika, iż kobieta wielokrotnie zwracała się do Tesli na piśmie i osobiście, szukając zdalnych dzienników danych i prosząc firmę o wyłączenie konta jej męża. Producent samochodów stwierdził jednak, iż nie może tego zrobić, ponieważ nazwisko mężczyzny widnieje w dokumentach auta jako współwłaściciel. Firma stwierdziła również, iż nie ma zadnych dowodów na to, iż mąż kobiety wykorzystywał funkcje samochodu do jej prześladowania. Tesla broniła się również argumentem, iż zakaz zbliżania się do kobiety nigdy wyraźnie nie nakazywał producentowi samochodów podejmowania jakichkolwiek działań w stosunku do jej męża
Dziś wiadomo już, iż kobieta i jej mąż zawarli ugodę w 2023 r. Ich sprawa rozwodowa jest w toku, a dotyczący mężczyzny zakaz zbliżania się pozostaje w mocy.
Nie tylko Tesla
Opisany wyżej przypadek to tylko wierzchołek góry lodowej. Jak się bowiem okazuje, coraz częściej mamy do czynienia z przypadkami stalkingu, w którym swoistym „narzędziem” jest samochód. Dzieje się tak, ponieważ, producenci aut coraz częściej wyposażają je w tak innowacyjne funkcje jak śledzenie lokalizacji, zdalne zamykanie drzwi czy zdalne trąbienie klaksonem.
Niektórzy producenci samochodów podjęli już stosowne kroki, które mają zapobiec niewłaściwemu wykorzystaniu danych śledzonych przez ich pojazdy. Rzeczniczka General Motors Kelly Cusinato poinformowała, iż mobilny system OnStar GM pozwala wszystkim kierowcom maskować swoją lokalizację, choćby jeżeli nie są właścicielami pojazdu lub jego głównym użytkownikiem. Nad podobnym rozwiązaniem pracuje również firma Rivian, który produkuje elektryczne ciężarówki i SUV-y.