Problemy Zalando: Polacy ruszyli na zakupy, Niemcy wciąż czekają

1 godzina temu

Jeszcze kilka lat temu Zalando było gwiazdą europejskiego e-commerce. Dziś firma szuka punktu zwrotnego, a inwestorzy z nadzieją wypatrują przełomu w okresie świątecznym i realizacji ambitnych prognoz na 2026 rok. Od historycznego maksimum kurs spółki spadł już o niemal 80 proc. Problemem pozostaje stagnacja na kluczowym rynku, w Niemczech konsumenci przez cały czas wstrzymują się z zakupami, a nastroje są wyraźnie przygaszone. Na tym tle Polska wypada znacznie lepiej. W okresie Black Week polscy klienci prawdopodobnie pobili zakupowy rekord, a Zalando wciąż cieszy się tu silną pozycją. Ale choćby najlepsze wyniki w Polsce nie wystarczą, by poprawić sytuację całej firmy. Skala tego rynku jest zbyt mała, by zrekompensować słabość sprzedaży na zachodzie Europy.

Polska kontra Niemcy – dwa różne światy zakupowe

Zalando to jeden z największych internetowych sklepów odzieżowych w Europie, a w Polsce należy do grona najpopularniejszych marek. Według raportu Gemius „E-commerce w Polsce 2025”, platforma zajmuje drugie miejsce w kategorii odzieżowej, wskazało ją 27 proc. respondentów. Wyżej uplasowało się jedynie Allegro z wynikiem 32 proc., które jednak jest platformą sprzedażową i nie oferuje własnych produktów. Zalando wyprzedza takie marki jak Vinted z wynikiem 14 proc. oraz H&M, Temu i Sinsay, które wskazało po 12 proc. ankietowanych.

Na giełdzie we Frankfurcie akcje Zalando mają za sobą trudny okres, od początku roku spadły o ponad 27 proc. Dla porównania, niemiecki DAX wzrósł o 18 proc., amerykański S&P 500 o 16 proc., a polski WIG20 aż o 35 proc. To może być czwarty rok spadków w ciągu pięciu ostatnich lat.

Najważniejszym wydarzeniem ostatnich miesięcy było przejęcie konkurencyjnego sklepu About You. Zalando zapłaciło ponad 1,1 miliarda euro, a od 11 lipca wyniki tej spółki są wliczane do skonsolidowanych danych. Dzięki temu przyspieszyło tempo wzrostu – wartość brutto sprzedanych towarów (GMV) wzrosła o 21,6 proc. do 4,2 miliarda euro. Przychody zwiększyły się o 26,5 proc. do 3 miliardów euro, a skorygowany EBIT wyniósł 96 milionów euro. Bez efektu przejęcia wzrost przychodów wyniósłby 7,5 proc., a GMV – 6,7 proc.

Zarząd Zalando podtrzymał całoroczne prognozy. Skorygowany EBIT ma sięgnąć 550-600 mln euro, a inwestycje – między 200 a 280 mln euro. Kapitał obrotowy netto wciąż jest ujemny, co pozytywnie wpływa na płynność. Spółka dysponuje 1,3 miliarda euro w gotówce po spłacie obligacji zamiennych i zamknięciu transakcji przejęcia.

Mimo to sytuacja wciąż daleka jest od komfortowej. Problemem pozostaje słaby popyt, szczególnie w Niemczech, Austrii i Szwajcarii, które są kluczowymi rynkami dla Zalando. Konsumenci ograniczają zakupy, a dane makroekonomiczne nie pozostawiają złudzeń. We wrześniu sprzedaż detaliczna w strefie euro wzrosła o zaledwie 1 proc. rok do roku a w Niemczech było jeszcze gorzej, bo wzrost wyniósł zaledwie 0,2 proc., najniżej od 14 miesięcy.

W Polsce sytuacja wygląda zupełnie inaczej

Sprzedaż detaliczna we wrześniu wzrosła o 6,6 proc. w ujęciu rocznym, a wydatki podczas Black Week mogły być rekordowe. Ale to za mało, by uratować europejskiego giganta. Zalando nie prowadzi działalności globalnej, skupia się na rynku europejskim, który wciąż walczy z inflacją, drogą energią i słabym nastrojem konsumentów.

W odpowiedzi na trudne otoczenie, spółka zmienia kierunek. Z klasycznego e-commerce coraz mocniej przechodzi w stronę modelu platformowego, wzorowanego na Amazon Marketplace, Allegro czy Shopify. Celem jest większa dywersyfikacja i poprawa rentowności. Bo ta wciąż jest niska – marża EBIT za ostatnie 12 miesięcy wyniosła jedynie 3,3 proc.

Wycena Zalando nie wygląda źle

Przyszły wskaźnik C/Z to 15,0 co jest umiarkowanym poziomem jak na branżę fashion. Analitycy mają nadzieję na odbicie. Prognozy na 2026 rok zakładają wzrost przychodów o 16,6 proc. oraz zysk na akcję wyższy o 28 proc. Tyle iż prognozy nie wystarczą. Aby odbicie faktycznie nastąpiło, potrzebne są konkretne zmiany. Przede wszystkim wzrost marżowości oraz trwałe ożywienie konsumpcji w Niemczech.

Czy odbicie jest możliwe? Warunki konieczne do poprawy wyników

Na tle firm z szerokiej branży modowej Zalando i tak wypada umiarkowanie dobrze. Od historycznego szczytu akcje spadły o 79 proc. Tymczasem Puma straciła aż 86 proc., H&M, Nike i Hugo Boss – od 60 do 70 proc. Najlepiej radzi sobie Inditex – właściciel marek Zara, Pull&Bear i Massimo Dutti – którego akcje są jedynie 16 proc. poniżej rekordu, a w grudniu 2024 roku osiągnęły choćby nowy szczyt.

Zalando pozostaje firmą z potencjałem. Ale żeby go wykorzystać, potrzebuje nie tylko dobrej strategii, ale także sprzyjających warunków zewnętrznych. W średnim terminie odbicie jest możliwe, jeżeli uda się poprawić rentowność i zrealizować ambitne cele na 2026 rok. W dłuższej perspektywie Zalando może okazać się spółką z dużym potencjałem wzrostu, przy atrakcyjnym stosunku ryzyka do możliwych zysków. Pod warunkiem, iż europejski konsument, podobnie jak Polski, zacznie więcej wydawać.


O autorze

Paweł Majtkowski – analityk eToro na polskim rynku, który dzieli się swoim cotygodniowym komentarzem na temat najnowszych informacji giełdowych. Paweł jest uznanym ekspertem rynków finansowych z dużym doświadczeniem jako analityk w instytucjach finansowych. Jest on też jednym z najczęściej cytowanych ekspertów w dziedzinie gospodarki i rynków finansowych w Polsce. Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Jest także autorem wielu publikacji z zakresu inwestowania, finansów osobistych i gospodarki.

Idź do oryginalnego materiału