Na rynku jest coraz więcej firm prop tradingowych, które udostępniają możliwość handlu na rynku Forex, opcji, indeksów, a choćby kryptowalut dzięki swojego kapitału. Okazuje się jednak, iż tylko nieliczni traderzy osiągają sukcesy, co pokazują dane FPFH Tech. Dane właśnie opublikował portal Financial Magnates. Wynika z nich, iż tylko 7% prop traderów może pochwalić się zyskiem. Jego kwota też nie rzuca na kolana – to 4% kapitału, jakim mogą obracać.
Kim są prop traderzy?
78% prop traderów stanowią mężczyźni. Co ciekawe, wielu z nich próbuje szczęścia w różnych firmach. Spółka FPFX, która przekazuje technologie do firm prop tradingowych zbadała, iż ponad 300 tys. kont należy do 100 tys. traderów z 10 różnych firm.
– Zgodnie z wynikami badania, 14% traderów przeszło wyzwanie i uzyskało finansowane konto. Z tej grupy około 45% uzyskało wypłatę (7% wszystkich traderów) na swoim finansowanym koncie, a średnia wypłata wyniosła 4% wartości planu (lub konta) – komentuje Justin Hertzberg, współzałożyciel i CEO FPFX Tech na łamach Finance Magnates.
Wynika z tego, iż większość traderów zarobiła tylko raz. Z reguły na pierwszym poziomie zarabia się bowiem ok. 4% kapitału, jakim się obraca. Potem – w zależności od firmy – można ponownie próbować obrócić tym samym kapitałem, ale w wielu się on podwaja. To już mentalna bariera, której większość nie pokonuje.
Najwięcej klientów firm prop tradingowych pochodzi z USA. To ponad 20% aktywnych inwestorów, mimo tego, iż po ograniczeniach MetaQuotes większość firm nie oferuje swoich usług na terenie USA. Na drugim miejscu są Brytyjczycy (10%), a na trzecim Hindusi (4%). Najbardziej dynamicznie rozwija się jednak rynek azjatycki oraz afrykański. Coraz liczniejszą grupę stanowią też osoby z państw Europy Wschodniej. Spodziewane są też spore wzrostu na Bliskim Wschodzie, gdzie firmy proptradingowe zaczynają agresywną reklamę.
Będzie ona jednak sukcesywnie ograniczana. ESMA już pracuje nad tematem jak najszerszych regulacji, które obejmą prop trading, a przede wszystkim jego marketing, bo czasem jest reklamowany jak kura, znosząca złote jaja. Firmy przyjmują bowiem opłaty od chętnych na korzystanie z jej kapitału, a większość osób odpada już w fazie demo. Im więcej osób, tym większy zysk dla firmy. Ale coraz częściej dziecko jest wylewane z kąpielą.
– Fala ostatnich wstrzymań, bankructw czy zawieszeń działalności firm prop tradingowych to bezpośredni wynik ich niedokapitalizowania i słabego zarządzania. Szczególnie jeżeli chodzi o zarządzanie ryzykiem, które jest najważniejszym i najbardziej zaniedbanym czynnikiem sukcesu i rentowności firm prop tradingowych – podkreśla na łamaxh FM Justin Hertzberg, współzałożyciel i CEO FPFX Tech.
PRZECZYTAJ: Prop trading vs. Broker – które rozwiązanie powinieneś wybrać?
Czym jest proptrading?
Proptrading to model współpracy pomiędzy traderem a firmą, udostępniającą mu kapitał. Firma proptradingowa oferuje możliwość handlu na jej koncie, dzieląc się zyskami. Dzięki temu firma ma możliwość pomnożenia własnych środków dzięki cudzych umiejętności, oddając część profitu (zwykle w przedziale 50-90%).
Najczęściej spotykany model opiera się na tzw. wyzwaniach inwestycyjnych. Trader płaci za udział w wyzwaniu na koncie demo. jeżeli spełni warunki, czyli zarobi określoną kwotę i nie będzie miał obsunięć kapitału, zapisanych w regulaminie, przejdzie etap weryfikacyjny i otrzyma już konto z realnymi pieniędzmi. Na nich ponownie może zrealizować cel i dostać część zysków.
Gdy odpadnie, wszystkie jego wpłaty odpadają i może (choć nie musi) zacząć jeszcze raz od początku – ponownie opłacając udział w wyzwaniu.