Prywatna ochrona zdrowia. Dla wszystkich, którym marzy się jej prywatyzacja.

oszczednymilioner.pl 3 dni temu

Istnieją w Polsce siły polityczno-partyjne, które wprost postulują prywatyzację ochrony zdrowia, od przychodni do szpitali. Ot, coś na wzór amerykański. Płacisz składkę uzależnioną od kilku czynników i masz nieograniczony dostęp. Fajnie?

Teraz pokażę Wam jak to działa w praktyce. Najpierw polskiej. Płacę kilkadziesiąt tysięcy składki zdrowotnej rocznie, a pomimo tego i tak do specjalisty czy dentysty chodzę prywatnie. W ramach państwowego abonamentu mam szpital (byłem w nim 3 dni podczas całego dotychczasowego życia) oraz podstawową opiekę zdrowotną (tu korzystam częściej – raz na 2 miesiące muszę wykupić leki na chorobę przewlekłą, a drobne przeziębienie spotyka mnie 2 razy w roku). Biorąc pod uwagę bilans składki/usługi robię kiepski interes. U specjalisty bywam trzy razy do roku i płacę za każdym razem 250 zł. NFZ reguluje za mnie przychodni rodzinnej ok. 250 zł. Czyli 1000 zł kosztów ok.30.000 zł przychodów. Tak zarabia na mnie NFZ. choćby jeżeli wezmę pod uwagę ten szpital (zero operacji, wyłącznie leczenie tlenem i kilka porad – może 5000-7000 zł – jak wspominam – raz na 48 lat), kilka się zmieni. Jestem pacjentem prawie idealnym (bo bywają lepsi).

Teraz USA. Zrobiłem sobie wyliczenie na amerykańskiej stronie. Płaciłbym ok. 700 USD miesięcznie za całkiem niezły pakiet. Natomiast są w tym pewne zastrzeżenia oraz ważna informacja. W Polsce płacę niezależnie od wieku. W USA dwudziestolatek ma stawkę 400 USA, a 60-latek już 1100 USD/miesięcznie. Sporo zależy także od miejsca zamieszkania i dochodu oraz liczby osób w rodzinie. choćby dwójka osób, moich równolatków płaci 1400 USD/m-c czyli 16.800 USD/rok przy średniej pensji za 170 godzin ok. 72.000 USD/rok. Czyli zdrowotne to nie 9% jak u nas, a 12%. I przez cały czas nie obejmuje wszystkiego.

Jak może wyglądać prywatna służba zdrowia pokazuje przykład płatnego abonamentu mojej koleżanki w znanej sieci przychodni (mają choćby szpital). Miesięczna opłata 170 zł, obejmuje specjalistów i badania. Super. Tylko, iż znowu, mamy mnóstwo wyłączeń. Specjaliści dzielą się na dwie grupy, dla tych na abonament i pełnopłatnych, co oznacza, ograniczony dostęp lub konieczność płacenia za najlepszych. Tak to może wyglądać po prywatyzacji – zamożni mają wszystko, płacąc proporcjonalnie mniej w stosunku dochodów, a biedni – lepiej żeby nie chorowali.

Idź do oryginalnego materiału