Autor: FWG

W połowie sierpnia pojawiło się na Facebooku zdjęcie ukraińskiego pocisku manewrującego o zasięgu 3 tys. km Flamingo. Kilka dni później prezydent Wołodymyr Zełenski poinformował, iż pomyślne testy rakiety już się odbyły, a produkcja masowa ma się rozpocząć za kilka miesięcy. Producentem jest firma Fire Point, która twierdzi, iż w tej chwili buduje jedną rakietę dziennie, a dąży do zwiększenia produkcji do co najmniej siedmiu sztuk do października. Siedem pocisków dziennie oznaczałoby ponad 2500 rocznie. o ile ten plan zostanie zrealizowany, zdecydowanie zwiększy potencjał obronny Ukrainy. W zasięgu rakiet znalazłoby się całe terytorium europejskiej Rosji. Stany Zjednoczone dostarczają Ukrainie rakiet mających zasięg kilkaset km, ale ich użycie wymaga od Ukrainy uzyskania zgody Pentagonu. Użycie Flamingo będzie suwerenną decyzją Kijowa.
Niewiele wiadomo o firmie Fire Point, a jeszcze mniej o jej jedynym właścicielu, którym jest Jehor Witalijowycz Skalyha. Fire Point produkowała dotychczas między innymi drony kamikadze FP-1.
Flamingo to nie jedyny sukces prywatnego przemysłu zbrojeniowego Ukrainy. Jeszcze dekadę temu ukraiński przemysł zbrojeniowy kojarzył się przede wszystkim z państwowym konglomeratem Ukroboronprom. Potężna struktura, skupiająca kilkaset zakładów odziedziczonych po ZSRR, przez lata zmagała się z brakiem reform, korupcją i zacofaniem technologicznym. Prywatne firmy, choćby jeżeli istniały, działały na marginesie — bez dostępu do zamówień państwowych, z trudnościami w zdobywaniu licencji eksportowych i niemal całkowicie zależne od dobrej woli urzędników. Do 2010 roku przepisy w ogóle zabraniały prywatnym firmom produkcji broni i amunicji.
Sytuacja zaczęła się zmieniać po aneksji Krymu i wybuchu wojny w Donbasie w 2014 roku. Armia ukraińska atakowana przez przeważające siły rosyjskie boleśnie przekonała się, iż stary sprzęt jest zawodny, a państwowe fabryki nie nadążają z naprawami ani dostawami. Zrodził się wtedy fenomen „wolontariackiej zbrojeniówki”. Przedsiębiorcy i inżynierowie zaczęli własnym sumptem konstruować drony, środki łączności czy pojazdy opancerzone, które gwałtownie trafiały na front. Część z tych inicjatyw przekształciła się w działające do dziś prywatne firmy.
Jednak prawdziwy przełom nastąpił po 24 lutego 2022 roku, gdy pełnoskalowa inwazja Rosji wymusiła gwałtowną mobilizację całej gospodarki. Rząd otworzył drzwi prywatnym producentom, liberalizując przepisy, ułatwiając dostęp do kontraktów i umożliwiając testowanie prototypów w warunkach bojowych. Reformy formalnie przypieczętowano w czerwcu 2023 roku, przekształcając Ukroboronprom w spółkę akcyjną Ukrainian Defense Industry (UDI) i deklarując otwarcie na partnerstwa z biznesem prywatnym oraz zagranicznym. W 2025 roku rząd wprowadził nową procedurę produkcji i obrotu amunicją w czasie stanu wojennego. Dzięki temu prywatne przedsiębiorstwa mogą szybciej uruchamiać linie produkcyjne i ubiegać się o licencje eksportowe.
W 2023 roku uruchomiona została w Ukrainie platforma innowacji obronnych BRAVE1. Jej zadaniem jest łączenie biznesu, wojska i środowisk akademickich w celu szybkiego rozwoju technologii wojskowych, zwłaszcza dronów, systemów walki elektronicznej, systemu i sztucznej inteligencji. BRAVE1 stał się czymś w rodzaju krajowego inkubatora technologii wojskowych. Firmy i startupy mogą zgłaszać swoje prototypy, które następnie są testowane w warunkach frontowych. jeżeli rozwiązanie sprawdza się na polu walki, państwo może błyskawicznie uruchomić procedurę zakupu lub produkcji seryjnej. Platforma zapewnia granty i dostęp do funduszy z budżetu Ministerstwa Obrony lub darczyńców zagranicznych. Dzięki BRAVE1 także zagraniczne koncerny mogą testować swoje rozwiązania w warunkach bojowych i wchodzić w kooperację z ukraińskimi partnerami.
W ciągu zaledwie dwóch lat Ukraina zbudowała jeden z najbardziej dynamicznych prywatnych sektorów zbrojeniowych w Europie – elastyczny, innowacyjny i wykorzystujący doświadczenia z walk.
Jedną z ikon tego przemysłu jest NPO Praktika z Kijowa. Firma, której właścicielami są Andrij Jeremenko i Mychajło Kuryło, zaczynała od produkcji szyb kuloodpornych i pojazdów specjalistycznych. Dziś słynie z wozów Kozak, używanych przez wojsko i Gwardię Narodową. Stały się standardowym środkiem transportu na froncie. W 2025 roku hiszpańska firma Tecnove ogłosiła, iż będzie produkować Kozaki na rynek unijny, co pokazuje, iż ukraińska myśl techniczna ma potencjał eksportowy.
Innym potentatem jest Ukrainian Armor, kierowana przez Vladysława Belbasa i jego wspólników. Jej pojazdy — Varta i Novator — uchodzą za niezawodne w swojej klasie. Firma rozszerzyła działalność na produkcję moździerzy i amunicji, a w 2025 roku ogłosiła dopuszczenie do produkcji seryjnej nowej wersji Varty 2. To przykład, jak prywatne przedsiębiorstwo w warunkach wojny może wchodzić na kolejne segmenty rynku, dotąd zdominowane przez państwowe zakłady.
Na rynku pojawiają się też nowi gracze – jak Inguar Defence, oferujący lekki samochód opancerzony Inguar-3. W 2025 roku firma otrzymała zamówienie na produkcję seryjną.
Najbardziej dynamicznie rozwija się w Ukrainie prywatna produkcja bezzałogowców. W tej dziedzinie ujawniła się przewaga prywatnych firm nad powolnymi państwowymi strukturami. Firmy mogą testować rozwiązania na froncie i błyskawicznie je udoskonalać.
UKRSPECSYSTEMS, założona przez Wiaczesława Kostiuka i Serhija Lewkiwskiego, dostarcza systemy PD-2 oraz rozpoznawcze Shark i Mini Shark. Współczesna wojna pokazuje, iż drony o średnim zasięgu są równie ważne jak artyleria, a prywatna spółka z Kijowa potrafi je projektować i produkować w dużych seriach.
Firma Skyeton, założona przez Aleksa Stepurę, produkuje rodzinę dronów Raybird, zdolnych do wielogodzinnych lotów. Weszły do służby w armii ukraińskiej w 2018 roku. Firma powstała w 2006 roku i początkowo zajmowała się produkcją ultralekkich samolotów K-10 Swift2. Po agresji Rosji na Krym i Donbas w 2014 roku Skyeton skoncentrował się na rozwoju bezzałogowych systemów powietrznych (UAV). Część zespołu została zmobilizowana, a drony Raybird zaczęły odgrywać kluczową rolę w rozpoznaniu i korekcji ognia artyleryjskiego.
Na szczególną uwagę zasługuje firma AeroDrone. Jej ciężki powietrzny bezzałogowiec E-300 Enterprise o zasięgu ponad 3 tysięcy kilometrów zdolny jest do głębokich uderzeń na rosyjskie cele przemysłowe. Do sektora dronowego wchodzą na Ukrainie inwestorzy z doświadczeniem w globalnym biznesie technologicznym. W 2023 roku połowę udziałów w firmie AeroDrone kupił Dmytro Szymkiw, były szef Microsoft Ukraine.
Firma Kvertus, kierowana przez Jarosława Filimonowa, dostarcza zarówno manualne urządzenia do zwalczania dronów (Kraken-M), jak i zrobotyzowane platformy WRE – AD Berserk i Atlas. W 2025 roku spółka rozpoczęła seryjną produkcję robota walki elektronicznej, co stawia ją w awangardzie światowej.
Z kolei startup Himera rozwija taktyczne radiostacje odporne na zakłócenia. Sprzęt już trafił do testów w amerykańskich siłach powietrznych, a założyciel Mychało Rudominski nie ukrywa ambicji ekspansji międzynarodowej.
Nie można też zapomnieć o prywatnych producentach broni strzeleckiej. Zbroyar, kontrolowana przez rodzinę Gorbaniów, produkuje karabiny snajperskie UAR-10/Z-10 i UAR-15, używane na froncie od 2014 roku. Firma zaczynała od broni sportowej, a dziś produkuje broń bojową o znaczeniu strategicznym.
Ukraina przyciąga też inwestorów zagranicznych. W 2023 roku powołano spółkę Rheinmetall Ukrainian Defense Industry – joint venture niemieckiego giganta z państwowym UDI. Turecki Baykar buduje pod Kijowem fabrykę dronów Bayraktar, która ma jeszcze w tym roku rozpocząć produkcję. Takie projekty nie tylko zwiększają zdolności produkcyjne kraju, ale też wciągają ukraińskie prywatne firmy w globalne łańcuchy dostaw.
W XXI-wiecznej wojnie przewagę daje nie tylko liczebność armii, ale zdolność do szybkiej adaptacji i wykorzystania innowacji. Prywatne firmy mogą być nie tylko dostawcą usług dla armii, ale faktycznym motorem jej zdolności bojowych.
Jeśli Ukraina obroni swoją niepodległość, to właśnie dzięki synergii państwowych instytucji i prywatnych innowatorów – ludzi, którzy w obliczu wojny zbudowali jedną z najnowocześniejszych i najbardziej elastycznych branż obronnych na świecie.
Walki w Ukrainie są obserwowane przez wywiady wielu krajów, mam nadzieję, iż także wywiad polski. Wnioski, które płyną z tych obserwacji, powinny wpłynąć na politykę przemysłową, dotyczącą sektora zbrojeniowego. W sektorze tym mamy, podobnie jak Ukraina przed 2014 roku, jeden wielki podmiot – Polską Grupę Zbrojeniową. W ciągu ostatnich dziesięciu lat tym molochem kierowało … dziesięciu kolejnych prezesów. W spółkach, należących do PGZ są setki stanowisk, których część obsadzana jest przez partyjnych nominatów.
Zbrojenia kosztują polskich podatników coraz więcej, ale bez zmiany struktury przemysłu obronnego, bez dopuszczenia do niego prywatnych firm i startupów, choćby 5 proc. PKB wydawane na obronę nie zapewni naszej armii wystarczających zdolności obronnych.
Artykuł jest częścią cyklu Fundacji Wolności Gospodarczej „Okiem Liberała” i ukazał się również na stronie Wyborcza.pl.