Kraje bloku BRICS zgodziły się w czwartek przyjąć do swojego grona sześć nowych krajów. Jest to pierwsze rozszerzenie grupy od 13 lat.
Grupa powiększy się o Arabię Saudyjską, Iran, Etiopię, Egipt, Argentynę i Zjednoczone Emiraty Arabskie. BRICS ma ambicje i obiera za cel przemodelowanie porządku światowego, który uważa za przestarzały. Formuje się z tego wyraźny, antyzachodni sojusz.
Decydując się na ekspansję, pierwszą od 2010 roku, przywódcy BRICS zasygnalizowali otwarte drzwi dla przyszłego powiększenia grupy. Dziesiątki innych państw wyraziły zainteresowanie dołączeniem do grupy, którą mają nadzieję, iż wyrówna globalny układ sił. Oficjalnych kandydatur do dołączenia do BRICS było 23 oraz kilkanaście innych państw wyrażających zainteresowanie dołączeniem do bloku.
Rozszerzenie to dodaje jeszcze więcej siły gospodarczej do BRICS, których obecni członkowie to Chiny, druga co do wielkości gospodarka świata, a także Brazylia, Rosja, Indie i Republika Południowej Afryki. Może to również wzmocnić ich ambicję, by stać się obrońcą Globalnego Południa.
„Rozszerzenie tego członkostwa jest historyczne”, powiedział chiński prezydent Xi Jinping, najzagorzalszy zwolennik powiększenia w ramach bloku. „Pokazuje determinację państw BRICS do jedności i współpracy z szerszym kręgiem państw rozwijających się.”
Sześciu nowych kandydatów formalnie zostanie członkami 1 stycznia 2024 roku, powiedział południowoafrykański prezydent Cyril Ramaphosa, gdy ogłosił nazwy państw podczas trzydniowego szczytu przywódców, który gościł w Johannesburgu.
BRICS ma jednak pewne wewnętrzne tarcia i kłopoty
Pojawiają się jednak pewne napięcia między członkami grupy. Część państw chce przekształcić grupę w przeciwwagę dla Zachodu – zwłaszcza Chiny, Rosja, a teraz Iran. Niektóre kraje natomiast wolą pielęgnować bliskie więzi ze Stanami Zjednoczonymi i Europą. Chiny chciałyby, aby obecny blok stał się rywalem dla elitarnego klubu Zachodu, czyli grupy G7 (obejmującej USA, Kanadę, Japonię, Niemcy, Wielką Brytanię, Francję i Włochy). Drugi najważniejszy gracz w BRICS, czyli Indie, bardziej niż dominacji G7, boją się dominacji Chin. Zarówno Brazylia, jak i RPA – kraj będący gospodarzem szczytu – mają pewne opory wobec wywoływania konfliktów ze światem zachodnim.
Grupa od dawna była krytykowana za niezrealizowanie swoich wielkich ambicji. Na przykład regularnie wyrażane pragnienie jej państw członkowskich o oderwanie się od dolara nigdy się nie zmaterializowało. A jej najbardziej konkretne osiągnięcie, Nowy Bank Rozwoju, teraz w obliczu sankcji wobec założycielskiego udziałowca – Rosji, walczy z trudnościami.
Nawet podczas gdy liderzy BRICS w tym tygodniu rozważali rozszerzenie grupy pojawiły się podziały co do szczegółów tej decyzji. Ostatnie deliberacje nad kryteriami przyjęcia i tym, które kraje zaprosić do dołączenia, przedłużały się do późnych godzin środowego wieczoru.
Dlaczego akurat te kraje?
Kraje zaproszone do dołączenia odzwierciedlają pragnienia indywidualnych członków BRICS, aby przyłączyć sojuszników do grupy.
Brazylijski prezydent Luiz Inacio Lula da Silva aktywnie lobbował za włączeniem sąsiedniej Argentyny, by zwiększyć ciężar siły swojego kontynentu.
Egipt ma bliskie więzi handlowe z Rosją i Indiami, a RPA zależało na kolejnym afrykańskim kraju (wta argumentacja została użyta również w przypadku Etiopii). Jest to też silny reprezentant świata sunnickiego, co w połączeniu z szyickim Iranem tworzy „pełną” siłę muzułmańską.
Wejście mocarstw naftowych Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich podkreśla ich oddalanie się od orbity Stanów Zjednoczonych i ambicję stania się światowymi potęgami. Członkostwo tych dwóch wpływowych bogaczy poparli wszyscy obecni członkowie grupy.
Rosja i Iran znalazły wspólny cel w walce przeciwko sankcjom prowadzonym przez Stany Zjednoczone i izolacji dyplomatycznej, a ich więzi gospodarcze pogłębiły się po inwazji Rosji na Ukrainę.