Przerwane żniwa i podtopienia po ulewach

3 godzin temu
Zdjęcie: Przerwane żniwa i podtopienia po ulewach


Tegoroczne żniwa zaczęły się wyjątkowo późno i mimo iż mija pierwszy tydzień sierpnia opolscy rolnicy wciąż nie mogą ich ukończyć. Dodatkowo w niektórych rejonach doświadczonych przez ubiegłoroczną wrześniową powódź, rzeki znów wylały, zalewając gotowe do zbioru plantacje.

Michał Gadziński, rolnik z Chróściny Opolskiej:

– Ledwie zaczęliśmy żniwa i na samym początku zostały one przerwane przez deszcze i wysoką wilgotność, więc musieliśmy niestety przerwać zbór. Udało nam się skosić osiem hektarów, a zostało nam około trzydziestu kilku hektarów. Z niepokojem czekamy na dalszą część. Mamy nadzieję, iż uda nam się zboże zebrać.

Rolnicy czekają na parę dni dobrej pogody, żeby dokończyć żniwa

– Nie sprawdzaliśmy tak naprawdę jeszcze jakości ziarna. Przede wszystkim skupialiśmy się na tym, żeby zebrać zboże. Już nie liczymy na jakieś wyjątkowe parametry ziarna, ale chociaż o to, żeby w odpowiedniej wilgotności je zebrać, żeby też móc magazynować. Zboże częściowo będziemy sprzedawać, ale potrzebujemy je też częściowo na paszę. Nie mamy do dyspozycji kombajnu, więc korzystamy z usługodawców, dlatego nie możemy w każdej możliwej chwili wjeżdżać w pole, żeby zbierać zboże.

Pola zalane przez powódź

Rolnicy z Kałkowa koło Nysy 14 września ubiegłego roku doświadczyli dużej powodzi. Pod koniec lipca tego roku ich pola znów zostały zalane.

Aleksander Pacławski, rolnik z Kałkowa, gm. Otmuchów:

– Po ostatniej powodzi nic nie zostało zrobione. Kilkakrotnie byłem w siedzibie Polskich Wód, żeby coś z tym zrobili. Obiecano mi, iż coś zaczną robić na dniach, ale dni mija ky, zamieniły się w miesiące i ostatecznie nie zostało zrobione nic. Każdy deszcz to już był strach tu jechać na most, żeby zobaczyć czy akcja się nie powtórzy. No i jednak się powtórzyła 27 lipca. Opady były mniejsze, więc i powóź była mniejsza. Najpierw woda mieściła się w korycie rzeki, ale rano około dziewiątej znowu został przerwany wał, który jesienią był robiony. Okazało się, iż nie został zrobiony solidnie, bo był tylko usypany z piasku i żwiru.

Przyjechałem samochodem i zobaczyłem, iż woda znowu idzie przez moją kukurydzę, a za nią miałem posadzonych też półtora hektara ziemniaków. Wszystko było zalane. Straty na polach są na pewno, chociaż woda stała całą dobę stała w kukurydzy, więc może ona tego tak nie odczuje jak ziemniaki.

Zamiast do żniw rolnicy przystąpili do sprzątania pól

– Ja aż do 7 maja sprzątałem zeszłoroczny piasek ze żwirem i zostało mi jeszcze 1,20 hektara do zebrania, ale zabrakło mi sił i czasu, bo trzeba było na wiosnę obsiewać pola.

Rolnicy obwiniają Wody Polskie za zalania pól

Jarosław Stopyra, rolnik z Meszna:

– Jest wielki strach przed tymi intensywnymi deszczami, które ostatnio coraz częściej się pojawiają. Jest to wynik wieloletnich zaniedbań przy melioracji głównych cieków wodnych rzek, potoków. Wody Polskie od chwili powstania w zasadzie na rzekach nie robią nic. Głównie zajmują się zabezpieczeniem terenów zurbanizowanych, pozostawiając grunty rolne praktycznie bez zabezpieczeń. My ponosimy koszty zalania naszych terenów, utraty plonów, utraty gruntów, bo grunty zostaną zdegradowane, w niektórych miejscach są całkowicie rolniczo nieużyteczne. W większości tych mniejszych szkód po zeszłorocznej powodzi to zostały one naprawione przez samych rolników, pomimo, iż Wody Polskie miały coś pomagać w tym zakresie. Nie zrobiono jednak nic. W wielu przypadkach jest tak, iż rolnicy sami uszczelniają zniszczone urządzenia wodne, czyli groble i wały, ale to nie jest w zakresie rolników, to powinno być zrobione przez specjalistów.

Coraz większe obawy o jakość ziarna i nasion

Marek Dambiec, rolnik ze Zdzieszowic,członek zarządu Izby Rolniczej w Opolu:

– Na pola jeszcze dosyć dużo zostało zbóż i rzepaku do zebrania, szczególnie na tych lepszych kawałkach, gdzie zboże nie było dojrzałe, słoma była zielona, no i nie dało się kombajnami wjechać i wymłócić. Teraz te deszcze znowu trochę przesunęły termin zbioru i na pewno polecą parametry w pszenicy, w rzepaku. W rzepaku najbardziej się obawiam o to, żeby nie porósł.

Wegetacja na opolskich polach trwała bardzo, zwłaszcza przy Odrze, na madach. Plantacje rzepaku był zalane jesienią, a zimny i mokry maj oraz lipiec opóźniły dojrzewanie nasion. Ani rzepak ani zboża nie nadawały się wcześniej do koszenia. Teraz rolnicy obawiają się o parametry zbieranego ziarna i rzepaku.

dr Mariusz Drożdż

Idź do oryginalnego materiału