Półtora roku temu wygasły umowy dzierżawne Top Farms Głubczyce. Gospodarstwo oddało już do Skarbu Państwa ponad połowę swoich gruntów. Część trafiła już do rolników, a Top Farms wciąż funkcjonuje, bo KOWR przedłużył im dzierżawę do listopada tego roku.
Tymczasem 22 lipca KOWR ogłosił nowe przetargi na dzierżawę Ośrodków Produkcji Rolnej. Dotyczy to dwóch tysięcy hektarów gruntów, gdzie ma powstać OPR Lwowiany w województwie opolskim. Tym razem KOWR wycofał się z dotychczasowych przetargów ofertowych. Będzie licytacja, czyli wygra ten, kto da więcej. I w licytacji na OPR będzie mógł wziąć udział każdy, choćby mieszkający za granicą.
Licytacja zamiast przetargów ofertowych
Ryszard Grüner dyrektor Opolskiego Oddziału Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa:
– 22 lipca ogłosiliśmy przetarg licytacyjny na dwa OPR-y: OPR Lwowiany i OPR Ciermięcice. Licytacja ma się odbyć 6 sierpnia. Mam nadzieję, iż będzie dużo chętnych, ponieważ jest to przetarg nieograniczony. Dopuszczamy wszystkich rolników, zarówno osoby prawne, jak i osoby fizyczne. Wadium też jest przystępne, nie jest duże. W przypadku Ciermięcic jest to 75 tys. zł., a w przypadku Lwowian jest to 150 tys. zł, więc zapraszamy wszystkich rolników chętnych do udziału w licytacji.
Rolnicy zainteresowani zakupem ziemi, w tym sami pracownicy Top Farms obawiają się, iż przegrani będą się odwoływać, co często się zdarzało opóźniając użytkowanie gruntów.
– Zagrożenie zawsze jest i w każdym przypadku można się odwołać. Natomiast istotna jest też szybkość reakcji na te ewentualne odwołania. Mam nadzieję, iż uda nam się te protesty czy też odwołania załatwić w miarę gwałtownie i zdążymy w tym roku te umowy na OPR-y podpisać. Zresztą jest to, myślę, iż też i w interesie rolników, no bo o ile mówimy o przetargu na OPR, to nie liczą się tutaj te limity 300 ha dla rolnika. Więc może on spokojnie wystartować do przetargu: zachowa swoje gospodarstwo i może też mieć OPR, a jest to też niebagatelna umowa, bo długoterminowa dzierżawa na 20 lat. o ile chodzi o kwestie zabezpieczeń, to czym innym jest zabezpieczenie, a czym innym jest kwestia, czy ten czynsz nie został wylicytowany zbyt wysoki. o ile chodzi o zabezpieczenie, no tutaj traktujemy wszystkich jednoznacznie, czyli bierzemy pod uwagę kwotę, jaką musi nam zabezpieczyć. I to wcale nie musi być ten rolnik, który startuje do przetargu, ale może to być jego sąsiad, który mu podpisze umowę zabezpieczenia.
Dodatkowe warunki, aby wygrać przetarg
Dyrektor opolskiego KOWR uważa, iż grunty, które będą licytowane są bardzo dobrej jakości.
– Trzeba spełnić pewne brzegowe warunki, czyli np. w przypadku tego większego OPR-u, to jest kwestia zatrudnienia minimum 20 osób, a w przypadku mniejszego OPR-u – 6 osób. Aczkolwiek patrząc na zatrudnienie 20 osób na prawie dwóch tysiącach hektarów, to nie jest problem.
Do przetargu chcą też stanąć dotychczas użytkujący grunty pracownicy Top Farms Głubczyce
Krzysztof Tkacz, członek zarządu Top Farms Głubczyce:
– My oczywiście będziemy startowali, tak jak zabiegaliśmy przez ostatnich kilka lat o to, żeby tę kwestię w jakiś sposób rozwiązać i mieć możliwość przedłużenia, czy też trwania działalności, którą prowadzimy. To, co dzisiaj zastanawia, to to, iż KOWR ogłaszając taką, a nie inną formę, nie zadbał zupełnie o to, żeby zweryfikować tych oferentów, którzy będą przystępowali do przetargu. To oczywiście rodzi poważne wątpliwości i konsekwencje, bo dzisiaj nie mamy żadnej pewności, iż ten, kto wygra, będzie tą działalność prowadził, zapewni tutaj produkcję i zapewni zatrudnienie dla tych ludzi. Jest oczywiste, iż jeżeli nam nie uda się tego przetargu wygrać, to ci ludzie tę pracę stracą, a my będziemy musieli ograniczyć produkcję.
Obawy o to, iż przetarg wygra ktoś niewiarygodny
Rolnicy z Top Farms obawiają się, iż nie będzie kontroli nad tym, czy zwycięzca przetargu, bądź w formie licytacyjnej, dając najwyższą cenę, jest oferentem wiarygodnym lub nie.
– To musi być obiektywne. KOWR ma prawo odwołania przetargu w każdej sytuacji, bez podania przyczyn. Pytanie tylko, czy w tej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, w tym czasie, kiedy my już nie mamy czasu w nic, możemy sobie pozwolić na to, żeby przedłużać jeszcze tę sytuację, w której jesteśmy. A my musimy zejść z obiektów do 30 listopada 2025 roku. Od dziś mamy przed sobą 3-4 miesiące na to, żeby przenieść jałówki do obiektów, które są własne. I nie mamy już na to czasu. Stado, które utrzymujemy, ma dzisiaj ponad 3 tysiące sztuk zwierząt. My tym zwierzętom musimy zapewnić byt i pasze do tego, żeby mogły przetrwać zimę. I musimy to zrobić w sposób, który nie będzie ryzykowny dla zwierząt i nie będzie w żaden sposób ryzykowny również dla spółki. KOWR tego wydaje się nie brać pod uwagę, tworząc taką sytuację, w jakiej się dzisiaj znaleźliśmy.

Zaniepokojenie formą przetargu wyrażają również związkowcy
Janusz Gużda przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związku Zawodowego: Pracowników Rolnictwa RP:
– Cały czas związki zawodowe pracowników rolnictwa w RP były za tym, żeby forma OPR-ów została zalegalizowana i przeprowadzono przetargi. To była jedyna szansa na to, żeby w formie zgodnej z prawem przedłużyć działalność takich przedsiębiorstw jak Top Farms Głubczyce, w którym hodowanych jest ponad 3 tysiące sztuk bydła i produkuje to mleko do naszej krajowej mleczarni. Mieliśmy nadzieję na to, iż gdy skończy się okres dzierżawy i nastąpi wydanie tych nieruchomości w listopadzie tego roku, to w międzyczasie te OPR-y będą antidotum na to, żeby zachować hodowlę. I mieliśmy nadzieję, iż z drugiej strony utrzymamy zatrudnienie. W tej chwili w Top Farms Głubczyce jest około 150 osób na umowach o pracę i około 50 osób na umowach zlecenie podczas prac sezonowych.
Obawy pracowników, iż stracą pracę
Pracownicy Top Farms mieli na 22-go lipca umówione spotkanie z zarządem spółki i przygotowywali się już na czarny scenariusz, bo w dalszym ciągu nie było ogłoszeń o przetargach i w tym dniu otrzymali informację, iż KOWR zamieścił ogłoszenie o przetargu.
– Byliśmy zadowoleni, ale jak wczytaliśmy się w szczegóły tej oferty, to nagle nam, iż tak powiem, oczy się odwróciły w drugą stronę, bo KOWR po raz kolejny zmienił zasady organizowania tych przetargów. Zamiast przetargów opartego o kryteria, które gwarantowały, iż osoba, która przystąpi do przetargu będzie się znała na tej hodowli, będzie w stanie zagwarantować utrzymanie tego OPR-u, nagle się okazuje, iż KOWR wszystkie te kryteria odłożył na półkę. Pod naciskiem różnych środowisk, zarówno rolników indywidualnych, jak i jakichś oddolnych protestów KOWR ogłosił równe zasady dla wszystkich. Te równe zasady jednak stwarzają dla nas pewne zagrożenie, iż przyjdzie ktoś z zewnątrz, kto w ogóle z hodowlą czy z rolnictwem nie ma nic wspólnego i spowoduje, iż te przetargi nie dojdą do skutku. A o ile nie dojdą do skutku, to my wtedy stajemy przed widmem zwolnień grupowych, bo listopad jest za 3-4 miesiące. To bardzo krótki czas choćby na to, żeby przygotować ludzi na ewentualne jakieś przeszeregowania, czy przekwalifikowania, tym bardziej, iż mamy informacje od innych przedsiębiorstw z regionu, iż ze względu na zastój na rynku, również planują zwolnienia.
Powiat Głubczycki ma 11,5-procentowe bezrobocie. o ile dojdzie 130 osób z Top Farms do zwolnienia oraz z innych przedsiębiorstw, które tu działają, to nagle pojawi się 300-400 osób na bezrobociu.
– Wtedy Powiatowy Urząd Pracy nie będzie w stanie im pomóc, bo po prostu nie będzie ofert pracy. Dziś też ich nie ma, szczególnie dla pracowników zatrudnionych w rolnictwie, gdzie jest może wysoka specjalizacja, ale bardzo wąska, czy to w hodowli, czy w uprawie zbóż.
Systematyczne unowocześnianie gospodarstw spowodowało nieustanny popyt na ziemię. Od lat na Opolszczyźnie chętnych na zakup gruntów nie brakuje, a opolska ziemia rolna jest jedną z najdroższych w kraju. Od lat rolnicy mają „chrapkę” na ziemię dawnego Kombinatu Głubczyce, którą od ponad ćwierć wieku gospodaruje Top Farms.
dr Mariusz Drożdż