Przez nich śnieg tam szybciej topnieje. Mowa o turystach na Antarktydzie

2 tygodni temu
Zdjęcie: Szczerze o pieniądzach


Antarktyda topnieje. Na obszarach działalności człowieka 10-krotnie wzrasta stężenie cząstek zawierających metale ciężkie, a każdy turysta, który odwiedza Biały Kontynent może przysłużyć się do utraty choćby 100 ton śniegu - wynika z badań przeprowadzonych przez naukowców i opublikowanych w czasopiśmie Nature Sustainability. Na zanieczyszczenie Białego Kontynentu wpływa też rozwój ośrodków badawczych.


Antarktyda jest najzimniejszym kontynentem Ziemi, gdzie temperatura może spadać choćby poniżej 80 stopni Celsjusza. Latem, średni, dzienny odczyt waha się od -34,68 st. C w połowie lipca do -26,6 st. C w sierpniu. Kontynent leży wokół Bieguna Południowego, na Oceanie Południowym. Oprócz ekstremalnie niskich temperatur charakteryzuje się też bardzo suchym klimatem.
Antarktyda nie ma stałych mieszkańców i nie należy do żadnego państwa. Podlega Układowi Antarktycznemu, który reguluje działalność na tym obszarze, zapewnia neutralny status i zakazuje roszczeń terytorialnych. Zabrania też działalności militarnej i eksploatacji zasobów naturalnych. Reklama


Antarktyda topnieje. Naukowcy wiedzą dlaczego


Najzimniejszy rejon Ziemi gwałtownie traci masę. Według NASA, od 2002 roku z kontynentu znika 135 miliardów ton śniegu i lodu rocznie. Głównym powodem są zmiany klimatyczne. Drugim, równie niebezpiecznym, jest wzrost poziomu zanieczyszczenia - ostrzegają naukowcy z Chile, Niemiec i Holandii, którzy podczas trwających cztery lata badań przemierzyli Antarktydę i ocenili skalę skażenia.
Zwrócili uwagę, iż Antarktydę z roku na rok odwiedza coraz więcej turystów. W ciągu ostatnich dwóch dekad ich liczba wzrosła sześciokrotnie - z 20 tys. do ponad 120 tys. osób rocznie - wynika z danych Międzynarodowego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych na Antarktydzie. W minionym sezonie kontynent odwiedziło 124 tys. osób, z których 80 tys. zeszło na ląd. Dla porównania, w latach 90-tych roczna liczba odwiedzających nie przekraczała 8 tys. osób.


Naukowcy ostrzegają przed konsekwencjami rosnącej liczby przyjazdów. „Wzrost obecności człowieka na Antarktydzie budzi obawy dotyczące emisji pojazdów, w szczególności cząstek stałych zawierających chrom, nikiel, miedź, cynk i ołów” – informują po przeprowadzonych badaniach. “Na obszarach, na których występuje działalność człowieka, stężenie drobnych cząstek zawierających metale ciężkie jest dziesięciokrotnie wyższe niż 40 lat temu” - zawiadamiają.
Drobne cząstki emitują też statki turystyczne wykorzystujące paliwa kopalne. One też ponoszą odpowiedzialność za przyspieszenie topnienia śniegu. „Śnieg znika na Antarktydzie szybciej z powodu obecności cząstek zanieczyszczających w obszarach często odwiedzanych przez turystów. Jeden podróżny generuje 5,44 ton CO2. To ekwiwalent przyspieszenia topnienia choćby 100 ton śniegu” – wyjaśnił w rozmowie z AFP Raul Cordero, naukowiec z Uniwersytetu w Groningen w Holandii, jeden z autorów badania.


Biały Kontynent szarzeje. Wpływ mają również naukowcy


Cordero podkreślił, iż obecność metali ciężkich na Antarktydzie wzrosła również ze względu na liczne wyprawy naukowe. “Ich dłuższy pobyt w regionie może mieć choćby dziesięciokrotnie większe oddziaływanie niż wizyty turystów” - twierdzi rozmówca AFP. Wskazuje też na postępy w ochronie Antarktydy, na przykład wprowadzenie zakazu stosowania tam mazutu, ciężkiego oleju opałowego, oraz wykorzystywania statków, które łączą napęd elektryczny z paliwami kopalnymi.


W 2024 odbyło się 570 wycieczek, a z ponad 120 tys. uczestników na ląd zeszło 80 tys. osób. Antarktydy nie można bowiem odwiedzić samemu, tylko w zorganizowanej grupie. Koszt wyjazdu nie spada poniżej 6 tys. dolarów (ok. 24 tys. zł) za osobę. Zwykle jednak - w zależności od standardu statku, długości rejsu i wybranego programu - waha się od 10 tys. do 70 tys. dolarów (ok. 40 tys. - 280 tys. zł). Do tej kwoty trzeba doliczyć koszt przelotu do Argentyny lub Chile oraz ewentualne dodatkowe opcje, takie jak loty helikopterem czy noclegi w namiotach. Z prognoz wynika, iż do 2034 roku liczba turystów może tam wynieść choćby 450 tys. rocznie.
Idź do oryginalnego materiału