W ostatnich latach liczba turystów odwiedzających Dolomity gwałtownie wzrosła, stając się poważnym wyzwaniem dla środowiska i lokalnych społeczności. W 2022 roku region Trydent-Górna Adyga, na terenie którego leżą Dolomity, odwiedziła rekordowa liczba 34 milionów osób.
Przylatują po zdjęcie. Włoski Klub Alpejski oburzony
Jeden z niepokojących trendów zaobserwowali członkowie Włoskiego Klubu Alpejskiego. Turyści przylatują na szczyt taksówką powietrzną, tylko po to żeby zrobić sobie zdjęcie - informują działacze protestujący przeciwko nowej modzie, która rozpowszechniła się w Dolomitach. Ich zdaniem powinny zostać wprowadzone regulacje dla transportu powietrznego. "Góry to nie lunapark" - podkreśla organizacja. Reklama
Klub Alpejski przypomina, iż wspomniany teren jest pod ochroną UNESCO, a ciągły hałas związany z ruchem śmigłowców nie sprzyja tamtejszemu ekosystemowi - pisze money.pl.
Opłata za zdjęcie. Tak Włosi walczą z turystami
Napięcia z powodu dużej liczby turystów pojawiły się również na innym włoskim szlaku obejmujący Secedę i pasmo Drei Zinnen. Codziennie przybywa tam choćby 4000 osób, głównie w poszukiwaniu idealnych, "instagramowych" ujęć.
W odpowiedzi na tłumy turystów właściciele tamtejszych gruntów postanowili wprowadzić opłatę w wysokości 5 euro za dostęp do Secedy - jednego z najczęściej fotografowanych punktów widokowych w Południowym Tyrolu, z którego roztacza się panorama masywu Geisler. Jak przekonują - ich celem nie jest zysk, ale ograniczenie liczby osób, które nie mając pojęcia o turystyce wybierają się w wysokie partie górskie bez odpowiedniego przygotowania.
Początkowo system opłat został dezaktywowany przez władze Parku Narodowego, jednak pomysłodawcy uruchomili go ponownie. Sami określają swoje działania jako "wołanie o pomoc", mające zwrócić uwagę na problem jakim są szkody dla środowiska spowodowane nadmierną liczną turystów - pisze portal global-agriculture.com.
Na problem zwraca uwagę również włoska minister turystyki Danieli Santanchè, która zauważa, iż aż 75 proc. turystów kumuluje się na 4 proc. powierzchni kraju. Mimo to, jak podkreśla, nie ma mowy o "nadmiernej turystyce". "Podczas gdy jedni narzekają na tłumy, inni skarżą się, gdy robi się spokojniej - jak sprzedawcy nad jeziorem Garda, zaniepokojeni niewielką ilością rezerwacji tego lata" - zauważa Santanchè.