Rachunek po gradobiciu. "Nie jesteśmy w stanie pokryć z budżetu resortu"

2 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Gradobicie, które uderzyło w najważniejsze regiony rolnicze Polski, odsłoniło skalę zagrożeń, z jakimi walczy dziś krajowa produkcja żywności. W obliczu niemal całkowitych strat na wielu plantacjach, ministerstwo rolnictwa alarmuje: z budżet resortu nie wystarczy. Nadciąga test nie tylko dla rolników, ale i dla państwa.


Gwałtowne zjawiska pogodowe przestają być wyjątkiem i stają się swoistą regułą, z którą polskie rolnictwo musi się mierzyć coraz częściej i boleśniej. Ostatnie gradobicia przyniosły nie tylko fizyczne zniszczenia, ale również istotne wyzwania ekonomiczne i systemowe. Rolnicy liczą straty, a rząd szuka rozwiązań, które wykraczają poza doraźną pomoc.

Gradobicie, które zmieniło wszystko. Sadownicy liczą straty, rząd szuka pieniędzy





Potężna nawałnica, która w ostatnim czasie przetoczyła się przez Polskę, zostawiła po sobie zgliszcza w sadach i na polach uprawnych. To kryzys, który dotyka kluczowego ogniwa polskiej gospodarki rolnej i wymaga pilnej interwencji na szczeblu centralnym. Jednak dostępne środki budżetowe już się kończą, a fala oczekiwań ze strony rolników dopiero narasta.


Ekstremalne zjawiska pogodowe coraz częściej dają się we znaki polskim rolnikom. Ostatnie gradobicia, które uderzyły między innymi w Sandomierszczyznę, Lubelszczyznę, Dolny Śląsk i Ziemię Lubuską, zdewastowały tysiące hektarów upraw. Dla wielu gospodarstw to nie pierwszy cios w ostatnich latach, ale tegoroczne zniszczenia są bezprecedensowe. Rząd deklaruje pomoc, ale już dziś wiadomo, iż nie wystarczy na nią budżetu Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.Reklama

Skala zniszczeń wykracza poza możliwości resortu


Minister rolnictwa Czesław Siekierski, który w niedzielę (08.06) odwiedził poszkodowane tereny w województwie świętokrzyskim, nie ukrywał powagi sytuacji. "Takiej skali nie jesteśmy w stanie pokryć z budżetu resortu. Wydaliśmy już znaczące środki m.in. na pomoc zwalczanie skutków ptasiej grypy - musieliśmy utylizować 11 milionów sztuk drobiu" - podkreślił.
Według szacunków, gradobicie zniszczyło całkowicie uprawy zbóż, warzyw, owoców i rzepaku w dziesiątkach gmin. Tylko w regionie świętokrzyskim straty zgłosiło 19 gmin, z czego wszystkie z powiatu sandomierskiego. Wicewojewoda Michał Skotnicki mówi wprost: "Są to straty sięgające często 100 proc.".

Pomoc będzie, ale nie dla wszystkich?


Resort zapowiedział wniosek do Ministerstwa Finansów o dodatkowe środki oraz rozmowy na forum Rady Ministrów i Sejmu. Pomoc ma przyjąć różne formy. Mowa o scenariuszu skupionym na bezpośrednich dopłatach, przez ulgi podatkowe, po wsparcie w odtworzeniu produkcji w kolejnym sezonie. Ale będzie dostępna dopiero po zakończeniu prac komisji szacujących straty. Warunkiem wypłaty jest przekroczenie progu 30 proc. strat w wartości produkcji roślinnej.
Obecnie dostępna pomoc obejmuje między innymi wsparcie do 8 tys. zł na uszkodzenia budynków mieszkalnych, do 200 tys. zł na domy oraz 100 tys. zł na zabudowania gospodarcze.

Sadownicy: Największe straty w historii


Najmocniej ucierpieli sadownicy eksportujący owoce na rynki zagraniczne. Michał Strugała, właściciel 25-hektarowego gospodarstwa w Winiarach, nie kryje emocji. "Grad przyszedł w nocy z czwartku na piątek dwoma falami - najpierw kule o średnicy 3-4 cm, potem mniejsze, ale bardzo intensywne opady. Straty sięgają 80-100 proc." - relacjonował cytowany przez Polską Agencję Prasową.



Jego gospodarstwo wysyłało jabłka do Indii, Egiptu i Jordanii. "W tym momencie towar się nie nadaje do wysyłki, nadaje się wyłącznie do przemysłu" - mówi. Mimo posiadania ubezpieczenia, Strugała przewiduje, iż w przyszłości nie będzie miał szansy na jego przedłużenie. "Po tegorocznych stratach będę traktowany jako klient szkodowy i przez trzy lata nie będę mógł ubezpieczyć sadu. To patologia" - dodał rolnik.

Ubezpieczenia pod lupą ministerstwa


Problem dostępności i jakości ubezpieczeń rolniczych stał się jednym z głównych tematów interwencji resortu. Minister Siekierski zapowiedział działania wobec firm ubezpieczeniowych. "Finansujemy 65 proc. składek, ale firmy ubezpieczeniowe często stosują nieuczciwe praktyki. Znajdują kruczki, by ograniczyć wypłaty" - powiedział.
Minister zaprosił do Warszawy przedstawicieli ARiMR, samorządów oraz rolników, by wspólnie wypracować zmiany w funkcjonowaniu komisji szacujących straty. "Mamy bowiem do czynienia z różnymi typami szkód, które nie zawsze są objęte dotychczasowymi formularzami i protokołami. Robimy wszystko, aby jak najszybciej wesprzeć rolników" - wskazywał szef resortu rolnictwa cytowany przez PAP.

Klimatyczne anomalie już nie są wyjątkiem


Z danych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wynika, iż tylko w powiecie sandomierskim w 2024 roku pomoc w związku z wcześniejszymi klęskami otrzymało ponad 5 tys. gospodarstw, a wsparcie wyniosło 60 mln zł. "Tegoroczna sytuacja pokazuje, iż ekstremalne zjawiska pogodowe to już nie incydenty, ale stały element klimatycznej rzeczywistości" - mówi Agnieszka Nowakowska, kierowniczka lokalnego biura ARiMR.
Agata Jaroszewska
Idź do oryginalnego materiału