Po trzech dekadach przyspieszonego rozwoju Polska znalazła się w miejscu, które jeszcze niedawno wydawało się odległym marzeniem. Jednak najnowsza edycja raportu „Bilans Otwarcia” przynosi chłodną diagnozę: dotychczasowy model wzrostu właśnie się wyczerpuje, a tempo doganiania najbogatszych gospodarek Europy wyraźnie słabnie.
Warsaw Enterprise Institute co roku publikuje „Bilans Otwarcia” – raport, który kompleksowo analizuje procesy konwergencji m.in. na podstawie wskaźników gospodarczych. Tytuł „Bilansu Otwarcia 2025” – „Koniec ery łatwego rozwoju – potrzeba nowego modelu” odzwierciedla tezę przewodnią najnowszej edycji raportu: dotychczasowe źródła wzrostu zostały w dużej mierze wyczerpane, a utrzymanie dynamiki konwergencji wymaga jakościowej zmiany modelu rozwoju gospodarczego. Pomysłodawcą i autorem Wskaźnika jest prof. Krzysztof Piech, ekonomista i wykładowca Uczelni Łazarskiego.
Z głównych ustaleń raportu wynika, że:
- Polska wchodzi w pułapkę średniego dochodu jako scenariusz bazowy, a nie hipotetyczne ryzyko. Niemcy w zasięgu dopiero ok. 2037 r.! Bez jakościowego skoku w produktywności, inwestycjach i innowacjach Polska zatrzyma się na 70–80 proc. zamożności rdzenia UE.
- Zapaść inwestycji prywatnych – z 23–24 proc. do 17 proc. PKB – stała się głównym ograniczeniem wzrostu. Jeszcze gorzej wygląda inwestowanie przedsiębiorstw: stopa inwestycji korporacyjnych spadła z 12 proc. PKB (2000–2004) do zaledwie 9,3 proc. PKB w latach 2020–2024. Tymczasem w Czechach utrzymuje się na poziomie 15–18 proc. PKB, na Słowacji powyżej 12 proc. PKB, a w Niemczech stabilnie ok. 11–12 proc. PKB.
- Płytka krajowa baza kapitałowa nie nadąża za ambicjami rozwojowymi państwa. Stopa oszczędności to tylko 7,4 proc. dochodu rozporządzalnego – mniej niż w Czechach i na Węgrzech! Oszczędności gospodarstw w okresie 2020–2024 spadły do 7,4 proc. – i to mimo chwilowego pandemicznego „wyskoku” w górę! Polska znajduje się dziś w dolnej części unijnego rozkładu, bliżej Bułgarii czy Rumunii niż Niemiec, czy Szwecji.
- Finanse publiczne zbliżają się do granic bezpiecznej elastyczności. Koszty obsługi długu stały są już porównywalne z rocznymi nakładami na naukę. Relacja długu sektora instytucji rządowych i samorządowych do PKB wzrósł do 52,6 proc. PKB, a koszty jego obsługi do 1,4 proc. PKB, co jest porównywalne z rocznymi nakładami budżetu na naukę czy szkolnictwo wyższe.
- Koniec dywidendy demograficznej zmienia logikę polskiego wzrostu. Obciążenie demograficznie wzrośnie niemal dwukrotnie do 2050 r. Polska należy do najszybciej starzejących się społeczeństw UE. Współczynnik obciążenia demograficznego ludności w wieku poprodukcyjnym (65+ do 15–64) ma wzrosnąć z ok. 29 proc. w tej chwili do ponad 55 proc. w 2050 r. W tych warunkach rosnące płace coraz częściej odzwierciedlają brak pracowników, a nie skok produktywności.
- Zależność od „niemieckiego modelu” z zasobu staje się ryzykiem. Niemcy to 27 proc. eksportu i 23 proc. importu Polski. Ponad 35–40 proc. wartości dodanej jest powiązane z niemieckimi łańcuchami dostaw. Ten model współpracy pozwolił Polsce wykorzystać boom przemysłowy w strefie euro, ale dziś – przy spowolnieniu i problemach strukturalnych gospodarki niemieckiej – staje się kanałem transmisji stagnacji.
- Energia i polityki klimatyczne to piąty, często niedoszacowany wymiar bariery wzrostu. Koszty energii dla przemysłu w Polsce należą do najwyższych w UE. Opóźniona modernizacja infrastruktury, niepewność regulacyjna i silna rola państwa w sektorze energetycznym zniechęcają do inwestycji o długim horyzoncie. Jednocześnie tempo „zielonego” inwestowania jest zbyt niskie, aby zamienić transformację energetyczno- -klimatyczną w źródło przewagi konkurencyjnej.
- Innowacje i kapitał niematerialny pozostają najsłabszym ogniwem polskiego modelu rozwoju. Nakłady na B+R w Polsce wzrosły z ok. 0,6 proc. PKB na początku wieku do ok. 1,4–1,5 proc. PKB w najnowszym okresie, ale wciąż są około dwukrotnie niższe niż w Niemczech i wyraźnie poniżej państw nordyckich.

3 godzin temu








