Dziewięć lat po opuszczeniu Unii Europejskiej Wielka Brytania wynegocjowała szerokie porozumienie z UE dotyczące zmniejszenie ograniczeń dla brytyjskich eksporterów żywności i turystów, kontrowersyjną umowę połowową oraz umowę dotyczącą bezpieczeństwa i projektów obronnych.
Jest to najdalej idąca jak do tej pory umowa Unii Europejskiej z Wlk. Brytanią od czasu Brexitu, przy czym obie strony choćby nie zamierzają ukrywać, iż jej akuszerem był prezydent USA Donald Trump, którego polityka celna zburzyła porządek globalny i zredukowała wzajemne pretensje unijno-brytyjskie. To cła Trumpa zmusiły rządy państw Europy do przemyślenia stosunków handlowych, obronnych i bezpieczeństwa, zbliżając niedawnych rywali do siebie wobec nieprzewidywalnej polityki administracji USA.
Jak stwierdził premier Wlk. Brytanii Keir Starmer po rozmowach z udziałem przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen i przewodniczącego Rady Europejskiej Antonio Costy w londyńskim Lancaster House, umowa oznacza „nową erę w naszych stosunkach” – UE i Wlk. Brytanii.
„W czasach globalnej niestabilności i gdy nasz kontynent stoi w obliczu największego zagrożenia od pokoleń, my w Europie trzymamy się razem” – stwierdziła Ursula von der Leyen.
Umowa resetu w stosunkach handlowych zawiera ustalenia zmniejszające biurokrację dla producentów rolnych, co uczyni żywność zarówno w Wlk. Brytanii, jak i w Unii Europejskiej tańszą, zwiększy bezpieczeństwo energetyczne zarówno w UE, jak i na Wyspie oraz przyniesie do 2040 roku rocznie dodatkowe 9 mld funtów do brytyjskiej gospodarki tylko na uproszczeniu biurokracji, co wraz z dodatkami podniesie jej wycenę do 2,6 bln funtów.
To już trzecia umowa zawarta w maju br. po umowach z USA i Indiami. Sami analitycy brytyjscy twierdzą, iż mało prawdopodobne jest, aby doprowadziła ona do natychmiastowego ożywienia gospodarczego, ale może zwiększyć zaufanie przedsiębiorstw i inwestorów przyciągając bardzo potrzebne inwestycje.
Stosunkowo najbardziej kontrowersyjną częścią resetu jest rozdział dotyczący rybołówstwa. Według niego zarówno statki brytyjskie, jak i bander państw unijnych, będą miały dostęp do wód drugiej strony przez 12 lat. Oznacza to usunięcie najsilniejszej karty jaką dysponowała Wlk. Brytania w rozmowach handlowych, ale w zmian za to otrzyma ona uproszczone kontrole graniczne i zmniejszenie formalności do poziomu niemal wewnątrzunijnego, co umożliwi brytyjskim małym i średnim przedsiębiorstwom na eksport żywności do UE.
Rząd brytyjski zgodził się też na dość ograniczony program umożliwiający obywatelom państw Unii i samym Brytyjczykom zamieszkiwanie i pracę przez ograniczony okres w krajach drugiej strony. Dokładne szczegóły ma uregulować właśnie przygotowywana osobna umowa, podobnie jak powrót obywateli Zjednoczonego Królestwa do programu Erasmus+.
To właśnie te dwa ustalenia stały się przyczyną potępienia umowy przez opozycyjną Partię Konserwatywną, której jednak w Parlamencie zarzucono, iż przez całe lata negocjacji z Unią nie udało się jej osiągnąć żadnego postępu poza konstatacją, iż Wielka Brytania będzie teraz musiała zaakceptować przepisy UE. Chris Curtis, członek parlamentu z ramienia Partii Pracy powiedział, iż umowa „pozwoliła na wyzwolenie się z niektórych problemów powstałych przez pierwotną umowę konserwatystów uzgodnioną po Brexicie”. Jak dodał, większość Brytyjczyków chce „normalnych relacji” z Unią Europejską.
Nigel Farage, szef skrajnie prawicowej, pro-brexitowej partii Reform UK, nazwał umowę „całkowitą kapitulacją – końcem przemysłu rybnego”. Scottish Fishermen’s Federation nazwała ją „horror show”, ponieważ rybacy z UE będą mogli korzystać z wód brytyjskich znacznie dłużej, niż się spodziewano.
„Bardzo łatwo udawać, iż nie ma kompromisów, iż można dostać wszystko, czego się chce i nie trzeba nic oddawać, ale to ewidentna bzdura” – skomentował te twierdzenia Curtis w wywiadzie dla agencji Reuters.
Ekonomiści zauważają, iż Starmer i cała Partia Pracy nie chcąc wywoływać kryzysu politycznego nie dąży do powrotu do gospodarczych struktur UE takich jak jednolity rynek, a stara się po prostu wynegocjować łatwiejszy dostęp do rynków unijnych w obszarach, na których Wlk. Brytanii najbardziej zależy. Działanie takie było często odrzucane przez UE jako „wybiórcze” – korzystanie z UE bez zobowiązań wynikających z członkostwa, toteż UE nie daje Brytyjczykom pełnych praw, a upraszcza procedury.
Takie stopniowe znoszenie biurokracji w handlu żywnością z kolei wymagało od Brytyjczyków by zaakceptowali unijny nadzór nad standardami. Starmer jednak już wcześniej argumentował, iż warto to zrobić, aby rozwijać gospodarkę i obniżać ceny żywności. Popierają go eksperci ds. handlu, którzy stwierdzili, iż przełamanie tabu nadzoru UE nad czymś, co przyniosłoby korzyści małym firmom i rolnikom, było dobrą polityką.
Porozumienie zastaje jednak Wlk. Brytanię zupełnie innym krajem niż w chwili opuszczenia UE. Brexit osłabił znaczenie Londynu na rynkach finansowych – przez cały czas pozostaje najważniejszym rynkiem w Europie, ale już przestał być „europejską stolicą finansów”, a na finansową niepodległość wybijają się Paryż, Frankfurt i Mediolan. City rozwód z UE kosztował około 20 tys. miejsc pracy i znaczne osłabienie przepływów finansowych.
Analitycy przypominają, iż głosowanie w referendum unijnym w 2016 roku podzieliło mocno Brytanię pod każdym względem – od migracji i suwerenności władzy po kulturę i handel. W efekcie Wlk. Brytania przeżyła jeden z najbardziej burzliwych okresów w swojej historii politycznej z pięcioma premierami u władzy, przy czym Starmer jest już szóstym, zaś relacje z Brukselą „pozostały zatrute na długie lata”. w tej chwili większość mieszkańców Wyspy, ok. 68% żałuje wystąpienia z UE i całego referendum, ale w krajowej polityce temat powrotu do Unii nie istnieje. Na razie zaufanie między Brukselą i Londynem jest powoli odbudowywane poprzez wspólnie działania w sprawie polityki celnej USA oraz w kwestii wspomagania Ukrainy.
Kompletnie nie kontestowaną a choćby przyjętą w całej brytyjskiej polityce z pewną ulgą jest umowa dotycząca bezpieczeństwa i obronności. Pozwoli ona Wielkiej Brytanii uczestniczyć we wspólnych zamówieniach publicznych i utoruje drogę brytyjskim firmom, takim jak BAE, Rolls-Royce i Babcock, do wzięcia udziału w programie wspomagającym obronę państw Europy.
Komisja Europejska i rząd brytyjski uzgodniły w tej umowie, iż „podejmą jak najszybciej działania, aby zbadać wszelkie możliwości wzajemnie korzystnej rozszerzonej współpracy” stworzonej przez propozycję UE dotyczącą programu pożyczek o wartości 150 mld euro na zamówienia obronne. To oświadczenie, jak stwierdza rząd brytyjski, „umożliwi bliższą współpracę w takich obszarach, jak wsparcie dla Ukrainy i może otworzyć drzwi dla brytyjskich firm, aby skorzystały z finansowego planu UE”. Dla Brytyjczyków kwestia ta jest bardzo istotna, bowiem to właśnie tam znajduje się największa europejska firma zbrojeniowa, BAE Systems, zaś brak wynegocjowanego porozumienia z UE groził zamrożeniem jej udziału w europejskich projektach obronnych.
„To wzmocni naszą współpracę w zakresie inicjatyw dotyczących bezpieczeństwa i obrony. To pierwszy krok w kierunku udziału Wielkiej Brytanii w europejskim programie inwestycji obronnych. To partnerstwo w zakresie bezpieczeństwa i obrony otwiera drzwi do wspólnych zamówień” – powiedziała Ursula von der Leyen na wspólnej konferencji prasowej w Londynie ze Starmerem i przewodniczącym Rady Europejskiej António Costą.
Umowa dotyczy takich obszarów współpracy, jak mobilność sił zbrojnych, przemysł obronny, inicjatywy dotyczące bezpieczeństwa, bezpieczeństwo kosmiczne, konsultacje strategiczne, kwestie cybernetyczne i przeciwdziałanie zagrożeniom hybrydowym oraz wspieranie Ukrainy.
„Niezależnie od tego, czy chodzi o obronę, przeciwdziałanie terroryzmowi czy budowanie pokoju, obie strony skorzystają na bliższej współpracy” – stwierdziła po spotkaniu w Londynie Kaja Kallas, komisarz UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa.
Zgodnie z tenorem umowy UE i Wielka Brytania „mierzą się z niestabilnym i coraz trudniejszym środowiskiem bezpieczeństwa w Europie i jej szerszym sąsiedztwie, co zostało udowodnione niesprowokowaną i nieuzasadnioną wojną agresji Rosji przeciwko Ukrainie”, ale też i razem „dzielą odpowiedzialność za bezpieczeństwo Europy”.
W 12 stronnicowym porozumieniu stwierdzono też, iż nowe partnerstwo wzmocni europejski wkład w NATO, zaś strony zajmą się ustanowieniem „porozumienia administracyjnego” między Wielką Brytanią a Europejską Agencją Obrony. Porozumienie takie, ułatwiające wymianę informacji, umożliwi włączenie Brytyjczyków do działających programów rozwoju zarządzanych przez europejską EDA.
Istotną część umowy stanowią także współpracę w obszarze bezpieczeństwa morskiego, w tym dotyczącą bezpieczeństwa autonomicznych okrętów nawodnych, czyli dronów wszelkich typów, w tym bojowych, podobnych do tych używanych przez Ukraińców. Na początku maja z kolei Wlk. Brytania i Niemcy poinformowały, iż pracują nad nowym uzbrojeniem uderzeniowym niewyspecyfikowanego jeszcze typu, które umożliwi przy niewysokich kosztach własnych celowane ataki na obiekty i infrastrukturę w zasięgu wynoszącym ponad 2000 km. Jak stwierdził minister obrony Niemiec Boris Pistorius, cały projekt ma stanowić część Europejskiego Programu Uderzeń Dalekiego Zasięgu, czyli ELSA, koalicji sześciu państw: Francji, Niemiec, Polski, Włoch, Wielkiej Brytanii i Szwecji, co oznaczałoby, iż uzbrojenie to może zostać przyjęte na stan sił zbrojnych wszystkich państw ELSA.