[RAPORT] Prawo dla najsilniejszych. Założenia a praktyka legislacyjna Unii Europejskiej

16 godzin temu

Unia Europejska narodziła się z pięknego hasła „Nigdy więcej wojny!”. Integracja gospodarcza miała gwarantować pokój, dobrobyt i wspólny rozwój. Cele były szczytne: bezpieczeństwo, zdrowie, ochrona środowiska i konkurencyjność. Z czasem jednak idea solidarności coraz częściej ustępowała miejsca zimnej kalkulacji interesów. Projekt, który miał być ponadnarodowym mechanizmem współpracy, stał się narzędziem w rękach najsilniejszych państw, służącym do promowania ich korporacji pod przykrywką wspólnotowych regulacji. Co więcej – sama integracja zaczęła generować biurokratyzację i przeregulowanie, które stały się nie tylko uciążliwością dla obywateli i firm, ale też wygodnym narzędziem dla grup interesu, potrafiących przejąć kontrolę nad procesem legislacyjnym.

Centralizacja władzy w Brukseli po Traktacie Lizbońskim wywołała prawdziwą eksplozję lobbingu. Transparentny rejestr lobbystów liczy dziś ponad 15 tysięcy organizacji i 49 tysięcy osób – a to tylko oficjalne dane. Do tego dochodzą dziesiątki tysięcy spotkań, w których ustalane są kierunki unijnej polityki klimatycznej, energetycznej czy gospodarczej. Im więcej władzy ma Bruksela, tym większe są naciski, a unijne instytucje stały się poligonem starcia gigantów gospodarczych i politycznych.

Problem polega na tym, iż w tym wyścigu wygrywają najwięksi. Analiza dziewięciu przykładów, którą przedstawiamy w tym raporcie pokazuje, iż unijne prawo bardzo często wzmacnia pozycję określonych państw i branż. Niemcy zyskały na nowych normach jakości pelletu i na regulacjach promujących pompy ciepła, gdzie dominują ich producenci. Francja wypromowała Nutri-Score, które marginalizuje oliwę i sery z południa Europy, ale sprzyja francuskim markom. Holandia i Niemcy zapewniły sobie ogromny rynek dzięki obowiązkowi budowy stacji ładowania co 60 kilometrów. W teorii to wszystko ma służyć konsumentom i planecie. W praktyce – służy interesom grup, które mają największą siłę przebicia w Brukseli.

Dlatego potrzebna jest zmiana. Każda nowa regulacja powinna przechodzić test interesu publicznego: czy naprawdę służy wszystkim Europejczykom, czy tylko wybranym państwom i branżom? Bez takiej weryfikacji prawo unijne pozostanie narzędziem protekcjonizmu, które podnosi koszty życia obywateli, niszczy równowagę między krajami członkowskimi i cementuje przewagę najsilniejszych. A przecież Unia miała być projektem wspólnoty, a nie kolejnym rynkiem wpływów.

POBIERZ RAPORT

Idź do oryginalnego materiału