Rewolucja w finansach! Fintechy, które dały zarobić tysiące procent – Adyen, Block, Nu. Co je łączy?

2 dni temu

Adyen? + 500%
Block? + 470%.
Nu Holdings? +300%
Sezzle? +… 2 280%.

Nie, to nie żadne dziwne kryptowaluty. To realne, legalne, publiczne fintechy, które w kilka lat kompletnie zmieniły sposób, w jaki płacimy, oszczędzamy i inwestujemy.

Firmy, które nie robią rewolucji w laboratoriach, ale w naszych codziennych nawykach. Dają aplikację zamiast oddziału, przelew zamiast kolejki, kartę w telefonie zamiast miliona formularzy.

I właśnie dlatego rynek wycenia je znacznie wyżej niż tradycyjne banki. Bo są szybsze, lżejsze, skalowalne i… trafiają dokładnie tam, gdzie stare systemy nie dają rady trafić.

W tym materiale pokażę kilka takich spółek, które dały zarobić fortuny, a przy okazji… może znajdziemy taką w Polsce?

Zaczynamy.

Rewolucja w finansach! Fintechy, które dały zarobić tysiące procent – Adyen, Block, Nu. Co je łączy?

Zapoznaj się z projektem BNXT: https://www.bnxt.com/crowdfunding

Fintechy — nowe fortuny na rynku kapitałowym

Czy można było zarobić fortunę, inwestując w fintechy? Tak. Niektóre z tych firm dały swoim akcjonariuszom tysiące procent zysku w zaledwie kilka lat. Adyen, NU czy Block – zaczynały jako niszowe startupy, a dziś są globalnymi gigantami, które zmieniają to, jak płacimy, inwestujemy i bierzemy kredyty.

Fintechy działają szybciej, taniej i wygodniej niż tradycyjne banki i właśnie dlatego miliony klientów na całym świecie przesiadają się na ich usługi. Tradycyjna bankowość przez dekady opierała się na sieci oddziałów, rozbudowanej biurokracji i procesach, które wymagały czasu oraz fizycznej obecności klienta. Fintechy odwróciły tę logikę. Zamiast papierowych formularzy czy wizyty w placówce, wystarczy aplikacja w telefonie. Konto, kredyt, inwestycje czy płatności – wszystko dzieje się w jednym miejscu, w czasie rzeczywistym i bez zbędnych barier.

To właśnie podejście mobile first sprawiło, iż fintechy zdobyły masową popularność. Dla pokolenia, które dorastało ze telefonem w ręku, naturalnym wyborem są rozwiązania dostępne od razu, a nie czekanie w kolejce do doradcy.

Nie chodzi jednak tylko o wygodę. Fintechy są zwykle tańsze, bo nie potrzebują kosztownej infrastruktury fizycznych oddziałów i armii pracowników w każdej lokalizacji. Ich model biznesowy jest też bardziej skalowalny. jeżeli firma stworzy skuteczną aplikację i platformę, to każdy nowy użytkownik generuje dodatkowy przychód przy minimalnym wzroście kosztów. To dlatego wiele fintechów rośnie w tak zawrotnym tempie.

Nie dziwi więc, iż inwestorzy na całym świecie traktują sektor jako „bankowość przyszłości”, a rynek hojnie taką narrację nagradza, bo fintechy są notowane na o wiele wyższych mnożnikach wyceny niż klasyczny sektor finansowy, a to przyciąga kolejnych graczy. Od 2018 roku ilość spółek z branży urosła o około 150%.

Przyjrzyjmy się kilku wyjątkowym podmiotom z tego sektora, które zrewolucjonizowały świat płatności i dały zarobić inwestorom wyjątkowo ponadprzeciętne stopy zwrotu.

Adyen – niewidzialny gigant światowych płatności

Adyen – fintech, który stoi za płatnościami największych marek świata. To jeden z najbardziej rozpoznawalnych graczy w segmencie płatności elektronicznych, mimo iż działa raczej „w tle”.

Ich technologia umożliwia bezproblemowe transakcje w takich firmach jak Netflix, Uber, McDonald’s, Spotify czy Booking.com. Oznacza to, iż za każdym razem, gdy klient opłaca subskrypcję, zamawia przejazd czy dokonuje zakupów online, istnieje duża szansa, iż proces ten obsługuje właśnie Adyen. Kluczową przewagą jest tu globalny charakter platformy. Pozwala ona przyjmować płatności z różnych państw i w wielu metodach, bez konieczności tworzenia dla każdej transakcji osobnych integracji bankowych.

Od momentu przyjęcia płatności, przez autoryzację i kontrolę ryzyka, aż po rozliczenie i raportowanie – to wszystko daje klientom Adyen. Dzięki temu klient biznesowy nie musi łączyć się z wieloma dostawcami usług finansowych, tylko korzysta z jednego, spójnego systemu. To sprawia, iż model firmy jest mocno skalowalny. Im więcej klientów końcowych korzysta z usług Netflixa, Ubera czy Spotify, tym więcej transakcji przechodzi przez system Adyen, a tym samym rosną jego przychody. Pozyskanie odpowiednich klientów B2B, którzy rosną, bezpośrednio wpływa na wzrost samego Adyen.

Wiele firm musi łączyć się z kilkoma dostawcami w różnych krajach, negocjować oddzielne umowy z bankami i radzić sobie z rozproszoną infrastrukturą. Adyen eliminuje te bariery i daje jedną zunifikowaną platformę. To rozwiązanie jest szczególnie atrakcyjne dla firm e-commerce, które chcą gwałtownie skalować działalność międzynarodową. Dobrym przykładem sukcesu jest tu spółka Etsy, która pokazuje tę przewagę: zamiast korzystać z wielu bramek płatniczych i banków, platforma zintegrowała płatności z Adyen i uprościła proces obsługi transakcji, obniżając koszty i zwiększając dostępność metod płatności dla klientów.

Dzięki temu Adyen jest postrzegany jako fintech o ugruntowanej pozycji i ogromnym potencjale dalszego wzrostu, a to przyciąga inwestorów giełdowych.

Zresztą wystarczy spojrzeć na ich wyniki finansowe. Od 2015 roku przychody i zyski netto rosną w tempie 40% ROCZNIE (!) i to przy marży na poziomie przekraczającym 40%. Średnia marża netto z ostatnich 10 lat sięga 42%! To kosmos. Cała masa firm technologicznych płaci za taki wzrost przychodów wieloma latami ogromnych inwestycji w badania i marketing. Tymczasem Adyen rośnie jak szalony, a do tego osiąga niesamowitą rentowność. Prawie połowa przychodów zamienia się w czysty zysk.

Od czasu swojego debiutu na w 2018 roku firma wypracowała niecałe 200% stopy zwrotu dla akcjonariuszy. W najlepszym momencie było to oszałamiające 500%. Dla porównania w tym samym czasie indeks S&P 500 pozwolił zarobić niecałe 140%.

Przy okazji wielkiego spadku kursu w 2023 roku nagrywaliśmy dla was choćby specjalny osobny materiał tłumaczący, iż spadek jest anomalią, a rynek nie zrozumiał danych Adyen. No i chyba faktycznie nie zrozumiał, bo już po pół roku kurs wrócił na miejsce.

Dołącz do nas na Twitterze oraz YouTube i bądź na bieżąco!

Nubank – rewolucja bankowa z Brazylii

Inna niesamowita historia sukcesu to Nu Holdings – latynoamerykański fenomen, o którym też już wielokrotnie wam nagrywaliśmy.

Nu Holdings, znany jest szerzej Nubank. To brazylijski cyfrowy bank założony w 2013 roku. W ciągu zaledwie 11 lat spółka zbudowała bazę ponad 110 milionów klientów w Brazylii, Meksyku i Kolumbii, co czyni ją największym bankiem cyfrowym na świecie pod względem liczby użytkowników. Nubank od początku postawił na prostotę i niskie koszty: jego pierwszym produktem była darmowa karta kredytowa, obsługiwana w pełni przez aplikację mobilną. Później firma rozszerzyła ofertę o konta osobiste, karty debetowe, pożyczki, ubezpieczenia i usługi inwestycyjne. Wszystko dostępne online, bez potrzeby kontaktu z tradycyjną placówką bankową.

Model Nu opiera się na ekstremalnie niskim koszcie pozyskania klienta, co jest fintechowym fenomenem. Ponad 80% nowych użytkowników trafia do Nu z polecenia znajomych. To sprawia, iż Nubank osiągnął spektakularny wskaźnik LTV/CAC (wartości klienta do kosztu jego pozyskania). Dięki temu, iż spółka obsługuje klientów dzięki platformy technologicznej, to koszt ich obsługi cały czas pozostaje na stałym, niskim poziomie. Jednocześnie jednak firma oferuje cały czas nowe produkty, więc przychód na klienta systematycznie rośnie. Na początku spółka skusiła klientów darmowa kartą kredytową, a z czasem przekonuje ich do kolejny o wiele bardziej marżowych usług. Efekt? Przychód na klienta stale rośnie, a koszt jego pozyskania jest niezmiennie mikroskopijny.

Debiut w 2021 roku przyniósł spółce 2,6 mld USD, a jednym z inwestorów został Warren Buffett. Inwestorów przyciąga tu szybkie tempo wzrostu klientów, ogromny rynek docelowy, łatwość cross-sellingu, bo z jednego darmowego produktu Nubank wprowadza użytkowników w coraz bardziej dochodowe usługi oraz świetny założyciel, który pozostaje Prezesem. Spółki prowadzone przez założycieli, tzw founder led co do zasady niemal zawsze radzą sobie lepiej niż inne. W przypadku Nu nie jest inaczej.

Ponadto, Ameryka Łacińska to jeden z najbardziej atrakcyjnych rynków dla fintechów na świecie. W Brazylii jeszcze w 2017 roku aż 30% dorosłej populacji nie miało konta bankowego. W Meksyku czy Kolumbii skala wykluczenia była jeszcze większa. Nubank trafia więc w realną potrzebę społeczną.

Do tego pięć największych banków w Brazylii obsługiwało jeszcze niedawno ponad 80% rynku, stosując wysokie marże i oferując słabą obsługę klienta. Nubank wykorzystał ten brak konkurencji, oferując prostsze i tańsze produkty.

A ponadto mieszkańcy Brazylii spędzają średnio 5,3 godzin dziennie na telefonie, co czyni aplikacje finansowe naturalnym kanałem usług. Są w ścisłej światowej czołówce pod tym względem. Dla przykładu Niemcy spędzają tak 2,6 godziny dziennie, Polacy 3,1 godziny, Amerykanie 3,7, a Japończycy niecałe 2 godziny.

Nubank nie tylko zmienił sposób, w jaki ludzie w Brazylii i regionie korzystają z usług bankowych, ale też zbudował unikalny ekosystem oparty na zaufaniu, technologii i długoterminowej relacji z klientem. Dzięki temu rozwija się szybciej niż tradycyjne banki, a przy tym działa na rynkach, gdzie przestrzeń do wzrostu jest wciąż ogromna.

W efekcie wyniki operacyjne spółki w kilku ostatnich lat eksplodowały, a cena akcji od IPO w 2021 roku wzrosła o 54% dając wynik lepszy od S&P500. Do tego warto zwrócić uwagę, iż spółka weszła na giełdę dosłownie na samym starcie ostatniej bessy. Gdybyśmy policzyli stopę zwrotu od początku 2023 roku, to okaże się, iż NU dało zarobić już ponad 300% w czasie, gdy S&P 500 urósł o 72%.

Block – ekosystem finansowy dla wszystkich

Na fintechach naprawdę da się solidnie zarabiać. Jeszcze jeden przykład? Block –

amerykańska spółka technologiczno-finansowa założona w 2009 roku przez Jacka Dorseya (współtwórcę Twittera) oraz Jima McKelveya. Początkowo skupiała się na stworzeniu prostych narzędzi płatniczych dla małych i średnich firm – dzięki czytnikom kart i aplikacjom mobilnym przedsiębiorcy mogli akceptować płatności kartą dzięki telefona. Wraz z rozwojem spółki oferta urosła do pełnoprawnego systemu wspierającego sprzedaż, księgowość, finanse i e-commerce.

W grudniu 2021 roku Square zmieniło nazwę na Block, co miało odzwierciedlać znacznie szerszą działalność firmy, która obejmuje dziś nie tylko płatności, ale też aplikacje finansowe dla klientów indywidualnych, bankowość, handel kryptowalutami czy streaming muzyki.

Block opiera swój biznes na dwóch głównych filarach: ekosystemie Square i ekosystemie Cash App.

Square to kompleksowy pakiet dla sprzedawców: terminale płatnicze, systemy POS, oprogramowanie do obsługi sprzedaży i faktur, a także usługi bankowe – konta oszczędności i pożyczki. Firma zarabia tu na prowizjach od transakcji, abonamentach za oprogramowanie i sprzedaży sprzętu. Sprzęt (czytniki, terminale, rejestry) często sprzedawany jest po kosztach lub ze stratą. Jego rolą jest przyciąganie klientów do ekosystemu i budowanie długoterminowej lojalności.

Cash App to z kolei aplikacja dla klientów indywidualnych, która pozwala wysyłać i odbierać przelewy P2P, korzystać z karty płatniczej, inwestować w akcje i kryptowaluty, a także rozliczać podatki. Cash App zarabia na opłatach za przelewy natychmiastowe, opłatach za wypłaty z bankomatu, czy prowizjach od płatności kartowych.

Inwestorzy postrzegają Block jak fintech z ogromnym potencjałem wzrostu, bo nie dość, iż fintech, to dodatkowo wpada pod efekt sieciowy. Użytkownicy Cash App przyciągają sprzedawców, a sprzedawcy zwiększają atrakcyjność ekosystemu.

W efekcie, Block to dziś znacznie więcej niż dostawca czytników kart. To cały złożony ekosystem finansowo-technologiczny, który łączy biznes i konsumentów.

Spółka zadebiutowała na giełdzie już dekadę temu i od tamtego czasu dała zarobić ponad 470%, przy wzroście S&P 500 o 217% w tym samym czasie, a to wszystko pomimo faktu, ze dziś znajduje się cały czas… ponad 70% poniżej swoich szczytów wszechczasów.

Przez ostatnią dekadę Block zwiększał swoje przychody w średniorocznym tempie około 40% i przez wiele lat balansowała na granicy strat i minimalnych zysków rentowności, ale od kilku kwartałów konsekwentnie poprawia swoją rentowność i zaczyna generować coraz większe zyski.

Polub nas na Facebook!

Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.

DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach

Sezzle – „Kup teraz, zapłać później” z sukcesem

Dynamicznie rosnącym sektorem całej fintechowej branży jest też rynek „kup teraz, zapłać później”, gdzie jednym z liderów jest Sezzle – amerykańsko-australijska spółka, której głównym produktem jest usługa umożliwiająca klientom dokonanie zakupu online lub w sklepie stacjonarnym i rozłożenie płatności na kilka równych rat – zwykle cztery – bez odsetek i ukrytych kosztów, pod warunkiem, iż spłata odbywa się w terminie. Model ten zdobył ogromną popularność wśród młodszych konsumentów, zwłaszcza z pokolenia millenialsów i Gen Z, którzy chętnie korzystają z prostych, elastycznych rozwiązań finansowych i unikają klasycznych kart kredytowych.

Klient robi zakupy, płaci od razu jedynie pierwszą część należności, a reszta zostaje automatycznie pobrana w ratach co dwa tygodnie. Dla użytkownika to wygodna alternatywa dla kredytu konsumenckiego, a dla sklepu – narzędzie zwiększające sprzedaż.

Prognozy mówią o tym, iż tego typu model płatności ma się dynamicznie rozpowszechniać i globalne przychody z rynku „kup teraz, zapłać później” maja rosnąć ponad 21% rocznie do 2034 roku!

Firma zarabia głównie na opłatach pobieranych od sprzedawców. Detaliści, którzy udostępniają klientom możliwość płatności przez Sezzle, płacą prowizję od każdej transakcji – w zamian otrzymują wyższą konwersję i większą wartość koszyka zakupowego. Konsumenci mając opcje rozłożenia płatności na raty, częściej dokonują zakupów, dlatego ostatecznie mamy tutaj sytuację, gdzie każda strona wygrywa.

Sprzedawca ma większą sprzedaż, konsument może sobie pozwolić na więcej zakupów, a Sezzle zgarnia drobną prowizję za to, iż udostępnia obu stronom odpowiednie narzędzia.

Drugim źródłem przychodów są opłaty od klientów – pojawiają się one głównie wtedy, gdy klient spóźnia się z ratą lub decyduje się na wydłużenie okresu spłaty. Ponieważ większość płatności odbywa się terminowo, Sezzle może reklamować swoje usługi jako „bezpłatne” dla konsumentów, co wzmacnia atrakcyjność oferty. Działa tutaj jednak mechanizm „kuszenia” konsumentów. Wielu daje się namówić na zakup czegoś z myślą, iż spłacą to bezproblemowo, ale za dwa miesiące może się okazać, iż budżet się nie spina i trzeba jeszcze bardziej wydłużyć okres spłaty i wtedy Sezzle zarabia na tym po raz kolejny.

Sezzle współpracuje z szeroką siecią sklepów internetowych i stacjonarnych: od marek odzieżowych, po elektronikę czy kosmetyki. Dzięki temu również zbudowała swój własny efekt sieciowy: im więcej sklepów akceptuje Sezzle, tym chętniej korzystają z niej klienci, a to z kolei przyciąga kolejnych sprzedawców. Wraz z popularyzacja metod płatności BNPL stanie się ona standardem, a sklepy, które się w takie możliwości nie wyposażą po prostu zostaną w tyle za konkurencją.

To fintech, który znalazł swoją niszę w świecie finansów i udowodnił, iż choćby stosunkowo niewielki gracz w porównaniu do gigantów płatności może osiągnąć spektakularny wzrost i uznanie rynku. Przychody spółki od początku 2021 roku rosną w tempie 50% rocznie, a marża netto, która jeszcze dwa lata temu była ujemna dziś oscyluje w okolicy 30%!

Spółka zadebiutowała na giełdzie w drugiej połowie 2023 roku i od tamtej pory dała już zarobić astronomiczne 2 280%. W tym czasie S&P 500 wzrósł o 51%.

To tylko kilka wybranych przykładów niesamowitych fintechów, które podbijają świat i giełdy. Na rynku jest ich znacznie więcej, a i Polska ma swoich pretendentów.

Blik jest tego sektora najlepszym polskim przykładem. Problem w tym, iż w Blika nie da się dziś zainwestować i najprawdopodobniej nigdy nie będzie takiej możliwości.

BNXT – polska próba zmiany reguł gry

Jest za to – polski fintech, który chce połączyć w jednej aplikacji świat finansów i komunikacji. Twórcy projektu stawiają na ideę prywatności i anonimowości – każdy użytkownik ma otrzymywać unikalne BNXT ID, za pomocą którego będzie mógł komunikować się i przesyłać pieniądze bez ujawniania swojej prawdziwej tożsamości. Tym samym BNXT chce zaoferować alternatywę dla tradycyjnych banków i aplikacji finansowych, w których użytkownik zawsze musi w pełni odsłonić swoją tożsamość.

Najważniejszą cechą aplikacji ma być integracja czatu z płatnościami. Zamiast przełączać się między komunikatorem, portfelem i aplikacją bankową, użytkownik w jednym miejscu będzie mógł rozmawiać i jednocześnie przesyłać środki.

Aplikacja nie ogranicza się jednak jedynie do samej obsługi płatności. BNXT Hub ma być miejscem dla społeczności i twórców, którzy zyskają możliwość organizowania wydarzeń, budowania grup oraz monetyzowania treści dzięki subskrypcjom czy ekskluzywnym materiałom. To próba połączenia rozwiązań typowych dla komunikatorów oraz serwisów społecznościowych w jednej przestrzeni.

Całość wspierać ma BNXT AI – inteligentny asystent oparty na sztucznej inteligencji, który potrafi podsumować rozmowy, tworzyć listy zadań, rekomendować aktywności i analizować interakcje w Hubie. Dzięki temu aplikacja ma być czymś więcej niż tylko narzędziem do płatności – ma stać się cyfrowym centrum zarządzania finansami, komunikacją i twórczością.

Twórcy BNXT są przekonani, iż ich produkt przyjmie się na rynku, bo odpowiada na kilka bardzo wyraźnych trendów.

Po pierwsze, coraz więcej ludzi szuka prywatności i ucieczki od dominacji Big Techu, który zarabia na danych użytkowników.

Po drugie, oczekiwania wobec fintechów rosną – klienci chcą przesyłać pieniądze tak łatwo, jak wysyła się wiadomości.

Po trzecie, rośnie znaczenie internetowych twórców, a BNXT Hub może stać się narzędziem pozwalającym im łatwo zarabiać na własnych społecznościach.

Aplikacja nie pozostało dostępna. Premiera pierwszej wersji przewidywana jest w pierwszym kwartale 2026 roku. To więc ekstremalnie młody projekt, ale w sumie każdy startup od czegoś zaczynał.

Czy Polska może mieć własnego fintechowego jednorożca?

Dziś aplikacja jest na etapie ostatnich wdrożeń przed planowanym startem. Spółka odpowiedzialna za rozwój aplikacji prowadzi też w tej chwili emisję akcji na platformie Emiteo. Kapitał ma pozwolić ukończyć pierwszą wersję aplikacji oraz rozpocząć budowanie społeczności. Czy firma okaże się być fintechowym jednorożcem z Polski? Nie wiem. Może tak, a może nie, ale to jedna z nielicznych okazji, żeby spróbować wejść w sektor fintechowy na samym początku. jeżeli was to interesuje, to możecie śledzić ten projekt bliżej zostawiając swój alert inwestora na Emiteo. To jeszcze żadna inwestycja, ot po prostu email do komunikacji, żeby być bardziej na bieżąco.

Historia fintechów takich jak Adyen, Block czy NU pokazuje, iż rynek potrafi nagradzać firmy, które naprawdę rozwiązują problemy.

BNXT nie jest „polskim Adyenem”, ale robi to, co robiły tamte firmy na wczesnych swoich etapach. Wchodzi w realną lukę rynkową. Czy to wystarczy, żeby powtórzyć globalny sukces? Zobaczymy, ja na pewno będę to obserwować.

Do zarobienia! Cześć!

Zapoznaj się z projektem BNXT: https://www.bnxt.com/crowdfunding

Do zarobienia,
Piotr Cymcyk

Porcja informacji o rynku prosto na Twoją skrzynkę w każdą niedzielę o 19:00
67
5
Idź do oryginalnego materiału